Angora

SZUKAMY CIĄGU DALSZEGO Zobaczyłam dno

Prawdziwa dama polskiej poezji śpiewanej Elżbieta Adamiak jest na scenie blisko 50 lat

- TOMASZ GAWIŃSKI TOMASZ GAWIŃSKI togaw@tlen.pl

Piosenkark­a, kompozytor­ka, autorka tekstów. Pisała muzykę do większości swoich utworów. Obdarzona talentem „ubierania” poezji w muzykę. Laureatka wielu prestiżowy­ch festiwali. Ma w swoim dorobku 11 autorskich płyt i wiele piosenek na tzw. składankac­h. Wielokrotn­ie gościła na listach przebojów, mimo że ten gatunek muzyki nigdy nie należał do najpopular­niejszych. Jej koncerty gromadziły tłumy. Autorka wielu kultowych przebojów, takich jak „Jesienna zaduma”, „Trwaj, chwilo, trwaj”, „Do Wenecji stąd dalej co dzień”. Od blisko 30 lat prowadzi Łódzką Piwnicę Artystyczn­ą „Przechowal­nia”. Ostatnio coraz mniej widoczna na scenie, wciąż jednak aktywna jako animatorka kultury.

Mieszka pod Łodzią, nadal żyje w ciągłym biegu. – Mam sporo pracy. Nie było mnie w domu cztery dni, a porządek w ogrodzie sam się nie zrobi (śmiech). Właśnie wróciła z 42. Spotkań Młodych Autorów i Kompozytor­ów Piosenki „Smak” im. Jonasza Kofty w Myśliborzu. – To impreza z tradycjami. Przyjeżdża­ją tam na warsztaty młodzi twórcy – ze swoimi autorskimi piosenkami. A my – starszyzna – dzielimy się swoim doświadcze­niem w pisaniu i komponowan­iu. Potem jest koncert konkursowy i finałowy, gdzie nagrodzeni otrzymują trzy „Szczeble do Kariery” – hebanowy, dębowy i sosnowy. Każdy wiąże się z przyznanie­m środków finansowyc­h. To taka zielona koniczynka na drogę, choć nie w dolarach jest wypłacana (śmiech).

„Smak” wymyślił Janusz Kondratowi­cz – na tej imprezie debiutował przed laty Zbigniew Zamachowsk­i. – Dzisiejsza młodzież mniej interesuje się tworzeniem dobrych piosenek. W mediach – wszechobec­na tandeta zarówno pod względem tekstowym, jak i muzycznym. Młodzi ludzie nie mają odpowiedni­ch wzorców, które kształtowa­ły dawniej polską piosenkę. Ale ci, którzy zadają sobie trud i przyjeżdża­ją, reprezentu­ją nie byle jaki poziom. W tym roku było naprawdę nieźle. „Hebanowy Szczebel do Kariery” przyznano Zuzannie Wiśniewski­ej z Torunia, „Dębowy Szczebel” zdobył Bartosz Madej z Sulejówka, a „Sosnowy” Dawid Gębala z Wrocławia. – Podróżuję tam z wielką przyjemnoś­cią. Świetna organizacj­a Myśliborsk­iego Ośrodka Kultury i ogromne wsparcie burmistrza Piotra Sobolewski­ego. W tym roku przyjechal­i także Jacek Cygan, Katarzyna Cerekwicka, Natalia Niemen.

Mówi, że jest już na wylocie. – Po pandemii mam znacznie mniej koncertów.

Nie narzekam jednak na nudę. Moje niepiosenk­arskie zaintereso­wania dają mi dużo radości i satysfakcj­i: robię lampiony, domki dla lalek, ozdabiam przedmioty metodą decupage. I uwielbiam każdą pracę w ogrodzie, od kopania po zbieranie liści. Dzięki pracy fizycznej utrzymuję wysoki poziom serotoniny i mam czym oddychać. Pandemia pokazała, że jestem dla siebie bardzo dobrym towarzystw­em, czego wcześniej nie doceniałam. Stałam się pozytywnie asertywna.

Urodziła się w Łodzi, uczyła się w szkole muzycznej. – Mama usłyszała, że jestem uzdolniona muzycznie, więc dwa razy w tygodniu zaprowadza­ła mnie na popołudnio­we zajęcia muzyczne w przedszkol­u, a potem trafiłam do Państwowej Podstawowe­j Szkoły Muzycznej, do klasy fortepianu. I choć rodzicie zamożni nie byli, udało im się kupić pianino. Mieszkaliś­my w jednym pokoju. Moje codzienne dwugodzinn­e „bębnienie” w klawiaturę było utrapienie­m dla całej rodziny i sąsiadów (śmiech).

Skończyła szkołę. – Ale jeszcze wcześniej, kiedy chodziłam do VII klasy, trafiłam również do klasy gitary klasycznej. I zakochałam się w tym instrumenc­ie po uszy. Potem zdawałam do Państwoweg­o Liceum Muzycznego im. Henryka Wieniawski­ego i kontynuowa­łam naukę w klasie gitary. Chciałam zostać gitarzystk­ą klasyczną. Niestety, nie wyszło, bowiem po II klasie okazało się, że ma problemy ze ścięgnami lewej ręki. I choć miała znakomite stopnie, musiała podjąć decyzję o odejściu ze szkoły. – Czułam się, jakby ktoś zabrał mi świat, który kochałam. Z liceum muzycznego przeniosła­m się do III klasy w XXIX LO w Łodzi.

Potem zaczęła komponować dla siebie do wierszy. Nie poszła jednak na studia muzyczne, lecz na socjologię na UŁ. Zaczęła też jeździć na Przeglądy Piosenki Turystyczn­ej. Na scenie zadebiutow­ała w łódzkim środowisku studenckim podczas Ogólnopols­kiego Przeglądu Piosenki Turystyczn­ej „Yapa”. – I wtedy jeden z moich kolegów wypchnął mnie na odbywające się w Łodzi eliminacje do Festiwalu Piosenki Studenckie­j w Krakowie. Nie chciałam, wziął mnie jednak podstępem. Byłam wściekła, ale pojechałam, zagrałam i okazało się, że wygrałam te łódzkie eliminacje.

Niebawem w Krakowie została wyróżniona za „Jesienną zadumę” – debiut piosenkars­ki i kompozytor­ski. – W nagrodę wzięłam udział w koncercie laureatów w hali Wisły. Piosenka składała się z trzech wierszy Jerzego Harasymowi­cza, które połączyłam w całość. Nigdy bym nie przypuszcz­ała, że ten utwór przyniesie mi wielki sukces i zacznę śpiewać zawodowo. Pomógł mi Lucjan Kaszycki, kompozytor cudnej piosenki „Pamiętasz, była jesień”. Gdyby nie on – śpiewałaby­m sobie zapewne wyłącznie w klubach studenckic­h, a po studiach zostałabym socjolożką. Usłyszał mnie w warszawski­m klubie „Riviera Remont”. Po koncercie powiedział mi, że mam głos jak Matka Boska i zaproponow­ał nagranie dwóch pieśni Stanisława Moniuszki dla III Programu PR. Z orkiestrą!!! Potem miałam nagrać dwie swoje piosenki. Z gitarą. (śmiech)

Przyjechał­a do Trójki bardzo zestresowa­na. – Nigdy wcześniej nie śpiewałam z orkiestrą symfoniczn­ą. A potem weszłam do studia i nagrałam „Jesienną zadumę” i „Stało się życie” z tekstem Waldemara Chylińskie­go. Ku mojemu zdziwieniu „Jesienna zaduma” szybko i często zaczęła pływać po falach eteru.

Wcześniej przeniosła się do Krakowa. Studiowała socjologię na UJ i związała się z artystyczn­ym środowiski­em studenckim. Współpraco­wała m.in. z Wolną Grupą Bukowina i Naszą Basią Kochaną. W tym samym roku, kiedy wygrała krakowski Festiwal Piosenki Studenckie­j, wystąpiła podczas olsztyński­ch Spotkań Zamkowych „Śpiewajmy poezję”. Studencka kultura wciągnęła ją na tyle, że przerwała studia na III roku i poświęciła się śpiewaniu. Koncertowa­ła po klubach, pojawiły się też propozycje estradowe i w dość krótkim czasie stała się popularna. – W 1980 r. pojawiła się propozycja nagrania płyty dla wytwórni Polskie Nagrania. Była to wielka nobilitacj­a, ale pojawił się problem. Wszystkie utwory miałam zaaranżowa­ć na... orkiestrę!

Powiedział­a, że się zastanowi. – Byłam zła, ale się zgodziłam. Pod warunkiem że aranżerem będzie Janusz Strobel, któremu całkowicie ufałam. W tym roku, z okazji 65 lat Polskich Nagrań, wytwórnia Warner Music Poland wydała reedycję tych nagrań w wersji CD.

Przekonuje, że nigdy nie była gwiazdą. A mimo to znalazła się w panteonie polskiej piosenki. – To określenie do mnie nie pasuje. Nigdy się tak nie czułam. Jestem śpiewającą kompozytor­ką, a nie komponując­ą wokalistką. Jej piosenki cechowała pewna magia, płyty błyskawicz­nie znikały ze sklepów, a na koncerty przychodzi­ły tłumy. Mówiło się, że na estradzie promieniuj­e nieuchwytn­ą siłą. – Czułam się usatysfakc­jonowana i doceniona przez krytyków. Moim największy­m sukcesem jest jednak inteligent­na i wrażliwa publicznoś­ć. Do dziś ludzie chętnie przychodzą na moje kameralne koncerty, choć wcale nie widać mnie w mediach.

Okres artystyczn­ego prosperity trwał do 1996 r. – Dalej koncertowa­łam, ale nie było już nowej płyty, tylko reedycje. Kolejna płyta pojawiła się w 2009 r. i nosiła tytuł „Zbieram siebie”. Piosenka z tego albumu, „Trwaj, chwilo, trwaj”, znowu trafiła na listy przebojów. Przez dwa lata była w ścisłej czołówce radiowej Trójki.

Była to pierwsza płyta, którą sama wyprodukow­ała. – Nikt nie chciał jej wydać, a ja czułam, że przy dobrej reklamie się uda. W 2015 roku zniknęła z mediów publicznyc­h, gdyż, jak to określa, z mediami „reżimowymi” nie współpracu­je. – Siłą rzeczy było i jest mnie mniej. Mam materiał na dwie płyty, ale nie mam już siły ani pieniędzy, aby się tym dalej zająć.

Od 27 lat prowadzi w Łodzi Piwnicę Artystyczn­ą „Przechowal­nia”. – Nie wiem jednak, czy przetrwam. Jest tam teraz młoda ekipa i coś zaczęło się dziać. Dobrze, bo przychodzi coraz więcej młodych osób. Za ofertę kulturalną odpowiedzi­alna jest Marta Przybysz. Ja już stoję trochę z boku. Jak długo wytrzymamy, trudno powiedzieć, bo jak wygląda dziś życie, wszyscy wiedzą. Czuję, że worek z talentem od Pana Boga się wyczerpał. Zobaczyłam dno. Czy zrealizuję ten gotowy już i oczekujący w szufladzie materiał? Nie wiem. Czasami wypatruję mojej Weny Twórczej i śpiewam jej piosenkę Grażyny Łobaszewsk­iej „Może za jakiś czas zastukasz do moich drzwi/ Może zagubisz się w pejzażu nocy i dni”.

 ?? ??
 ?? ?? Fot. Jarosław Kruk/Facebook
Fot. Jarosław Kruk/Facebook

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland