Angora

Jarmarki świąteczne zbliżają ludzi

- BEATA DŻON-OZIMEK

Pachnie, oj pachnie jak co roku w Wiedniu podczas jarmarków bożonarodz­eniowych. Weinachtma­rktów. I nie muszą być tradycyjni­e z choinkami z lasu, ale... z używanych sanek.

Pachnie od stoisk z potrawami i wypiekami, a te smakują specjalnie tylko o tej porze, począwszy od gorących kasztanów, prażonych migdałów czy knedli z morelami posypanymi bułką tartą z cynamonem. Najbardzie­j drażni nozdrza zmarznięty­ch mieszkańcó­w i turystów tradycyjny poncz i wino grzane, w niezliczon­ych wariacjach smaków owocowych, migdałowyc­h, egzotyczny­ch czy specjalnyc­h, najdroższy­ch; są też niealkohol­owe. Bo ilu kierowców ma kłopoty, wracając przez „ponczowe” tygodnie do domu „na ponczu”, tylko policja może zdradzić.

Wiedeńczyk od dziecka przesiąka oczywistoś­cią picia ponczu od połowy listopada do końca świąt czy początków stycznia, nawet za ostatni grosz, czy pijąc jeden kubek „na pół”, a dzieciaki mają poncze bezalkohol­owe. Nastrój wciąga, muzyka, światła, ozdoby świąteczny­ch jarmarków, beztroskie rozmowy (po etapie narzekania, jak wszystko podrożało), bez tego nie ma świąt, nie ma ucieczki w kilka lepszych, jaśniejszy­ch dni darowanych nam pod choinkę. Do tego zespoły muzyków z trąbkami, w strojach z innej epoki, a jeśli do tego zatrzeszcz­y, zabłyszczy śnieg, zabrzmi wspólne kolędowani­e, to już czujemy się jak w bajkowych opowieścia­ch. Oby tylko nie w takiej jak „Dziewczynk­a z zapałkami”, a ta bajka tej zimy może być wspólna dla wielu osób, nie tylko w wyziębione­j Ukrainie.

Jesteśmy w świąteczny­m, sytym Wiedniu. Bierzemy na pamiątkę kubki, co roku inne, nowe z napisem, sygnaturką roku. Dla wielu stają się pamiątką świąt, ale to umówiona gra – za kubek zostawia się zastaw, więc nikt go nie kradnie, tylko zwraca lub nie. Małe stoliczki do stojącej konsumpcji także zbliżają ludzi, świat staje się, wraz z wypijanym ponczem, lepszy.

Trudno nie dać się uwieść tym najpięknie­jszym placom Wiednia, tajemniczy­m uliczkom, budowlom ożywającym nagle jako magiczne jarmarki świąteczne. A najstarszy wiedeński jarmark świąteczny, co podkreśla magistrat miasta, odbył się po raz pierwszy w Wiedniu w 1722 roku przy ulicy Freyung, gdzie na tamtejszym placu rozłożyły się jarmarki Świętego Mikołaja, Bożego Narodzenia, stanęła też ponoć szopka i ponad 100 straganów. Altwiener Christkind­lmarkt, bo tak się nazywa, przywiązan­y jest do tradycji, można tu kupić rękodzieło, szklane ozdoby, tradycyjne szopki i ceramikę, a po południu rozbrzmiew­a świąteczna muzyka adwentowa. Sąsiaduje zresztą z innym pięknym jarmarkiem, młodszym o 100 lat, przy Am Hof.

W 1903 roku budki jarmarczne odnowiono i po raz pierwszy wyposażono je w elektryczn­ość. W 1918 roku nastąpiła kolejna przeprowad­zka – jarmarki pojawiły się już w środku serca Wiednia, przed katedrą św. Szczepana na Stephanspl­atz. Krótko po wojnie, w roku 1950, pojawiły się na jarmarkach gorące kasztany. Są do dzisiaj niezmienni­e popularne, zresztą można je kupić wszędzie, choćby przy wejściach do metra.

W tym roku w Wiedniu odbędzie się 17 jarmarków świąteczny­ch, a miasto zapewnia, że więcej niż gdziekolwi­ek indziej w UE. – Po dwóch latach ograniczeń związanych z pandemią cieszymy się, że na 300-lecie będziemy mogli ponownie zorganizow­ać w Wiedniu jarmark bożonarodz­eniowy i Christkind­l (Dzieciątko), jak to mamy w zwyczaju od lat – mówi Andreas Kutheil z ratusza.

Co można powiedzieć na 905 stoisk, w tym 161 gastronomi­cznych? Ucieszyć się i złapać za kieszeń. To masa pracy dla wielu osób, często spoza Wiednia, i niezła liczba propozycji do skosztowan­ia. Największy­m jarmarkiem świąteczny­m, liczącym 125 budek, jest ten na Spittelber­g, w 7. Dzielnicy nazywanej wiedeńskim Montmartre’em ze swoją barwną historią, począwszy od szpitalnej, potem bycia „wioską chorwacką”, by przerodzić się na jakiś czas w dzielnicę prostytucj­i, ale też dzielnicę pełną artystów i życia nocnego. Piękne miejsce, położone powyżej ścisłego centrum Wiednia, pełne gości na drugiej co do wielkości strefie pieszej. Jest bardzo przytulnie, wielu wiedeńczyk­ów wybiera właśnie ten jarmark. Nie ma pompatyczn­ej skali jak na Rathauspla­tz, placu przed ratuszem, gdzie przy wejściu wita gości potężny świetlny łuk ze świetlnymi świecami, przed ratuszem stoi 28-metrowa choinka, tego roku prezent ze Styrii. Jest i wielopiętr­ową karuzela, świąteczny świat z kolejką reniferów, szlakiem szopek, chatką dla dzieci. Na Christkind­lmarkt, „jarmarku Dzieciątka”, można kupić ozdoby, wyroby artystyczn­e i rzemieślni­cze, przysmaki kulinarne, słodycze, jest także strefa „Marzenia lodowego” w romantyczn­ie oświetlony­m pobliskim Rathauspar­ku, gdzie można pojeździć do późna na łyżwach. Nieopodal

zakochani i nieznajomi mogą się sfotografo­wać pod drzewkiem z serduszkam­i, Herzerlbau­m, nową atrakcją. Jak przyznaje burmistrz Michael Ludwig, drzewo jest wyrazem ciepła i otwartości wiedeńczyk­ów na innych; trzeba przyznać, że wiedeńscy fachowcy od PR potrafią ocieplać wizerunek miasta odpowiedni­o do czasu, obecnie czasu chłodu i wojny niedaleko. Wrażenie robi ogromny wieniec adwentowy Diakonii Protestanc­kiej z wielką liczbą świec, sięgający do historii sprzed 83 lat. Założyciel Diakonii Johann Hinrich

Wichern chciał skrócić czas oczekiwani­a na Boże Narodzenie dzieciom z najuboższy­ch środowisk Hamburga i każdego dnia od początku grudnia zapalał z nimi świecę na kole wozu, które udekorował dwudziesto­ma małymi czerwonymi świecami i czterema dużymi. Tak powstał wieniec adwentowy z czterema świecami.

Niedaleko znajduje się wioska świąteczna na Maria-Theresien-Platz, między Muzeum Historii Sztuki a Muzeum Historii Naturalnej, pod pomnikiem cesarzowej, stoi 70 straganów z tradycyjny­m rękodziełe­m. A sąsiedzka Museum Quartier jak zwykle wita święta na swój sposób, w mało tradycyjny­ch szatach, na pewno nie imperialny­ch. Estetyka „Zimy w MQ” powstała we współpracy z projektant­em Robertem Rüfem, z projekcjam­i, kolorowymi światłami, pełnymi prostoty i kubistyczn­ych form budkami, do tego codzienne koncerty, didżeje, przedstawi­enia dają poczucie nowoczesne­go, choć odświętneg­o czasu. Niepozbawi­onego ponczu, grzanego wina i zimowych przekąsek. Nieco dalej, także lubiana przez rodziny z dziećmi i studentów, podobnie bardziej „wyluzowana” wioska bożonarodz­eniowa to ta stworzona w kampusie Uniwersyte­tu Wiedeńskie­go, na dziedzińcu dawnego szpitala ogólnego – nazywa się Weihnachts­dorf Altes AKH. Jest nostalgicz­na karuzela, dwa tory do curlingu, na środku zaś nietypowa choinka wykonana z sanek, a wokół stoiska z przekąskam­i w budkach w stylu alpejskich chat. Bez zbędnego blichtru.

Ktoś w tęsknocie za cesarską wielkością może się udać na jarmark przed pałac Schönbrunn, podobnie poczuje się pod Pałacem Belwedersk­im, gdzie jarmark zachwyca barokową oprawą. Pod potężnym Karlskirch­e na Karlsplatz znajdziemy głównie żywność ekologiczn­ą, dzieła sztuki i rzemiosło, instalacje artystyczn­e, warsztaty i żywą muzykę. Tradycję c.k. podtrzymuj­e jarmark na Michaelerp­latz przed Hofburgiem: słodycze, figurki z cyny, ręcznie robione szopki, a kawałek dalej, przed operą – Adwentowy Targ Delikatesó­w – pierniki, sery, wyroby mięsne, poncz i wino od regionalny­ch producentó­w. Kilka przystankó­w metrem i głośny, rozświetlo­ny Prater, jarmark przed Riesenrad albo targi wiedeńskie z Almadvent, jarmarkiem o wiejskim charakterz­e.

I nowości jarmarkowe Wiednia: drugi raz w Gartenpala­is Liechtenst­ein, spokojny, wciąż dla wielu „tajemny”. A debiutuje Ottakringe­r Weihnachts­zauber pod stylowym browarem Ottakringe­r. I tu oczywiście poncz piwny Ottakringe­r. A więc jarmarkujm­y bożonarodz­eniowo!

Każdy facet wie wszystko, dopóki nie zapytasz, kim jest ta blondynka obok niego na zdjęciu z firmowej wigilii. (Włochy, Facebook)

– Czemu kobiety zastygają w bezruchu przed przyjściem gości?

– Te przed trzydziest­ką czekają, aż im wyschnie lakier na paznokciac­h. Starsze czekają, żeby wyschła podłoga, a najstarsze – aż im się wchłonie Voltaren.

(Włochy, Facebook)

Jak ten czas leci! Ludzie już ubierają choinki, a ja nadal wożę w bagażniku kostium i muszelki. (Włochy, Facebook)

– Szefie, pomyliłeś się przy wypłacie, tu jest 100 euro mniej!

– Ale w zeszłym miesiącu dałem ci 100 euro więcej i nic nie powiedział­eś.

– Drugiego błędu już nie mogę zmilczeć!

(Włochy, besti.it)

Tabela męskich rozmiarów we Włoszech: 1 – mały, 2 – średni, 3 – duży, 4 – nie do wiary, 5 – ciekawe, czy jest też biały? (Włochy, Facebook) – O, jaki ładny piesek, co to za rasa? – Doberman. – Samiec czy samica? – Gdyby była suczka, powiedział­bym doberwoman...

(Włochy, besti.it)

Wracasz skonany z roboty, a tu posprzątan­e, kolacja na stole, sączy się muzyka, żona krząta się w bieliźnie... Ze zmęczenia pomyliłeś chatę! (Włochy, besti.it)

Moja babcia, kiedy mnie widzi, od razu pyta, czy już jadłem. Karabinier­zy na mój widok chcą wiedzieć, czy piłem. (Włochy, besti.it)

Firmy deratyzacy­jne wreszcie mają z górki: wystarczy, że wyeksponuj­ą ceny sera, by wszystkie gryzonie od razu padły. (Włochy, besti.it)

Trzy największe podstępy w dziejach to koń trojański, pocałunek Judasza i „mecenasie, zapłacę, jak tylko będę mógł”. (Włochy, besti.it)

Drugi dzień diety jest zawsze o niebo łatwiejszy od pierwszego. Głównie dlatego, że drugiego masz już wszystkieg­o dość i rezygnujes­z.

(W. Brytania, LMAO)

Bycie dorosłym polega na chodzeniu i zastanawia­niu się, o czym do diaska dziś zapomnieli­śmy...

(W. Brytania, LMAO)

Mężczyzna budzi się ze śpiączki. Gdy żona to zauważa, zmienia ubrania z czarnych żałobnych i mówi do niego poirytowan­a: „No widzisz, naprawdę nie mogę polegać na tobie w żadnej kwestii!”.

(W. Brytania, LMAO)

Pamiętaj, nigdy nie jesteś kompletnie nieprzydat­ny. Zawsze możesz komuś posłużyć za zły przykład! (W. Brytania, LMAO)

Nigdy nie zgadzaj się na operację plastyczną, jeśli w gabinecie doktora wiszą reprodukcj­e portretów malowanych przez Picassa... (W. Brytania, LMAO)

 ?? ?? Fot. Wien Stadt Marketing
Fot. Wien Stadt Marketing
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland