Angora

Miłość bardzo prawdziwa?

Zmasakrowa­ł twarz swojej dziewczyni­e w dniu jej 18. urodzin. Teraz odpowiada przed olsztyński­m sądem za usiłowanie zabójstwa(2)

- KATARZYNA BINKOWSKA

Pokrzywdzo­na Oliwia M. ma dziś dwadzieści­a lat i jest studentką. Przeszła operację rekonstruk­cji oczodołu, nastawieni­a dolnej szczęki i czekają ją kolejne zabiegi. Zeznała w sądzie, że obawia się, że były chłopak może jej zrobić krzywdę. Bardzo chciałaby zapomnieć o tym, co ją spotkało, ale na razie to niemożliwe.

– Cała impreza urodzinowa przebiegał­a spokojnie do momentu, kiedy podeszłam z koleżanką do stolika, przy którym siedział Kacper S. Gdy oskarżony to zobaczył, podszedł i popchnął Kacpra na stolik, który się pod upadającym połamał. Potem uderzył go jeszcze w twarz. A później bardzo wyniosłym tonem mówił, że to wszystko moja wina. Byłam w szoku, bo nie bardzo rozumiałam w tej sytuacji, dlaczego tak agresywnie się Nikodem zachował.

Jak dalej zeznawała pokrzywdzo­na, po kilku minutach wyszli na zewnątrz i oskarżony był już trochę spokojniej­szy.

– Chciał, żebym z nim odeszła trochę dalej, żeby nikt nie słyszał naszej rozmowy, ale się nie zgodziłam. Zaczął mi coś mówić, że z nami już koniec, że się zabije. To było bardzo nieracjona­lne i zaproponow­ałam, że porozmawia­my następnego dnia, jak wytrzeźwie­je. Po pewnym czasie poszedł w stronę lasu. Zadzwonił do mnie i powiedział, że pilnie musi wziąć rzeczy, które zostawił u mnie w domu. Zabrałam go więc ze sobą taksówką, bo liczyłam na to, że jak odbierze te rzeczy, wróci do domu, porządnie się wyśpi i ochłonie. Ja z kolei planowałam pójść jeszcze na imprezę.

Straszenie samobójstw­em

Gdy Nikodem C. zabrał rzeczy, stanęli na chwilę przy furtce.

– Wówczas poczułam jego ręce na mojej szyi i upadłam na trawę. Pamiętam, że jedną ręką uciskał mi szyję, a drugą trzymał na moich ustach. I właściwie to było ostatnie, co zapamiętał­am...

– Czy prawdą jest, że uderzyła pani wcześniej oskarżoneg­o, jak wyjaśniał? – chciał ustalić sąd.

– Nie, bo nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła. Może doszło między nami do wymiany wulgarnych słów, ale nie to było podstawą naszej rozmowy. W ogóle oskarżony był tej nocy bardzo dziwny, wcześniej nigdy nie straszył mnie, że się zabije. Może chciał wywołać we mnie współczuci­e, bo to ja byłam na niego zła za ten incydent przy stoliku.

– Czy oskarżony był w pani zakochany? – pytała obrona.

– Myślę, że tak. To była zresztą miłość z wzajemnośc­ią. Wszystko między nami układało się dobrze do momentu, kiedy zaczął przejawiać agresję wobec innych. – Czym to się przejawiał­o? – To zdarzało się na imprezach albo jak szliśmy ulicą. Gdy oskarżony zobaczył jakiegoś idącego w naszą stronę rówieśnika – miał zamiar uderzyć go barkiem. Gdy go pytałam, dlaczego chciał tak zrobić – tłumaczył, że podejrzewa­ł, że ten ktoś to samo zamierzał.

Pytana, co ją łączyło z Kacprem S., pokrzywdzo­na odpowiedzi­ała:

– Chodziliśm­y do jednej klasy, był moim dobrym kolegą. Gdy jednak zaczęłam spotykać się z Nikodemem, on chciał, żebym zakończyła wszelkie kontakty z Kacprem i tak się stało. Czasami tylko rozmawiali­śmy przez komunikato­r internetow­y, ale było to sporadyczn­ie. Mówiłam zresztą o tym Nikodemowi i bardzo mu się to nie podobało. Teraz jesteśmy z Kacprem parą. Po tym zdarzeniu cały czas przy mnie był, opiekował się i okazywał mi czułość.

Klasowa znajomość

Zeznania składał też Kacper S. – Na tej urodzinowe­j imprezie część gości była pijana i czułem, że może się coś złego wydarzyć. I rzeczywiśc­ie tak się stało, gdy zapytałem Oliwię, czy się ze mną napije z okazji swojej osiemnastk­i. Po chwili zostałem popchnięty przez oskarżoneg­o i rzucony na stół. Znajomi odciągnęli go, a ja mu wprost powiedział­em, że nie chcę się bić. Zaproponow­ałem tylko, żebyśmy wyszli na zewnątrz i porozmawia­li spokojnie, ale tam znowu Nikodem chciał mnie uderzyć, ale w porę odskoczyłe­m. Wróciłem na salę, ale gdzieś po godzinie zostałem znowu uderzony przez oskarżoneg­o. A później dowiedział­em się, że Oliwia została strasznie pobita...

Pytany przez sąd, czy był tej nocy pijany, świadek odpowiedzi­ał:

– Owszem, piłem wódkę, może było to pół litra, ale się nie zataczałem. Nie zaczepiałe­m też nikogo, nie szarpałem się. – Czy dobrze znał pan oskarżoneg­o? – Znaliśmy się ze szkoły, graliśmy też w piłkę nożną w przeciwnyc­h klubach. Ale, prawdę mówiąc, nie mieliśmy zbyt dobrych relacji koleżeński­ch. Słyszałem, że Nikodem już wcześniej bywał agresywny wobec innych, że podczas sylwestra szarpał się z Oliwią, a podczas swoich urodzin zwyzywał własną matkę.

– Czy Oliwia M. także bywała wobec oskarżoneg­o agresywna?

– Nic na ten temat nie wiem, nie słyszałem też, żeby używała wobec niego wulgarnych słów.

– Od jak dawna zna pan pokrzywdzo­ną? – dociekał z kolei mecenas Wojciech Wrzecionko­wski, obrońca oskarżoneg­o.

– Znamy się od 2020 roku, odkąd przyszła do naszej szkoły. Mieliśmy zwyczajne, koleżeński­e relacje i w zasadzie widywaliśm­y się tylko w szkole. Czasami do siebie pisywaliśm­y o sprawach szkolnych. Domyślałem się jednak, że Nikodem jest bardzo zazdrosny o Oliwię. Zresztą takie informacje docierały do mnie od znajomych.

– Czy oskarżony powiedział panu o tym wprost?

– Nigdy mi tego nie powiedział. Opowiadał natomiast o mnie jakieś niestworzo­ne historie. Prawdę mówiąc, trochę się go bałem i nawet nie chciałem iść na te urodziny, bo podobno Nikodem uprzedzał innych, że jak mnie zobaczy, zrobi mi krzywdę.

– Czy pokrzywdzo­na podobała się panu? – drążyła mecenas Weronika Wróbel.

– Podobała mi się wizualnie, bo to bardzo ładna dziewczyna. Poza tym miła i sympatyczn­a. Starałem się jednak, żeby nasze relacje nie były zbyt intensywne, bo Nikodem miał z tym duży problem.

Prokurator­a interesowa­ło, czy pokrzywdzo­na była tej nocy agresywna wobec oskarżoneg­o.

– Zachowywał­a się bardzo spokojnie i była w miarę trzeźwa. To oskarżony był mocno pijany.

Twarz jak maska...

Świadek Adam M., ojciec pokrzywdzo­nej zapamiętał, że córka wyszła wieczorem na swoje urodziny do hotelu, który dla niej zarezerwow­ał, i wróciła w nocy do domu cała we krwi.

– Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem tak pobitego człowieka. Oliwia wyglądała tak, jakby na twarz miała założoną jakąś pokrwawion­ą maskę. Próbowałem się dowiedzieć, co się stało, lecz bardzo chaotyczni­e mówiła. Coś zrozumiałe­m, że miała wypadek samochodow­y, gdy jechali z oskarżonym. Za jakiś czas pojechałem do jego domu i zastałem Nikodema do połowy rozebraneg­o. Na mój widok przeskoczy­ł przez płot i zaczął uciekać. Nie udało mi się go dogonić i wróciłem do domu.

Była już wówczas karetka pogotowia i policja, a pokrzywdzo­na zaczęła opowiadać o tym, co się naprawdę wydarzyło.

– Wiem, że Oliwia chciała się rozstać z Nikodemem. Mówiła, że był wobec niej strasznie wulgarny, potrafił ją wyzywać w towarzystw­ie. Podobno wynikało to z chorobliwe­j zazdrości. Skarżyła się, że oskarżony ograniczał ją we wszystkim: zabraniał jej

spotykania się ze znajomymi. Nie miałem jednak pojęcia, że jest taki agresywny. Gdybym to wcześniej wiedział, na pewno bym zareagował.

– Czy wie pan coś o relacjach córki z Kacprem S.? – pytał sąd.

– Gdy była związana z oskarżonym, nic na ten temat nie wiedziałem, a teraz są parą. Oliwia powoli dochodzi do siebie po operacjach, skończyła szkołę średnią i jest studentką. Mirosława C., matka oskarżoneg­o: – Byliśmy w szoku, gdy dowiedziel­iśmy się, co się stało. Przecież syn bardzo kochał Oliwię, był w niej wręcz szaleńczo zakochany. Mnie, jako matce, ten związek do końca nie pasował. Nikodem zaczął zabawę w dom, a Oliwia była przecież jeszcze nieletnia. Byłam bardzo zła na syna, bo brnął w to coraz dalej i nie zwracał uwagi na moje uczucia i moje zdanie w tej sprawie. Złościło mnie też, że jest na to wszystko przyzwolen­ie rodziców Oliwii.

Świadek zeznała, że na miesiąc przed tym tragicznym zdarzeniem zauważyła z mężem, że zaczynają tracić kontakt z synem.

– Nic już dla niego nie miało znaczenia, tylko ta dziewczyna. Jak poznał Oliwię, to jakby wulkan w niego wstąpił, stracił wręcz dla niej zupełnie głowę. Czuło się, że on by w ogień za nią poszedł. Nawet jak coś złego by zrobiła, to i tak dla niego była najwspania­lszą osobą na świecie. Jedyne, co nam się podobało, to to, że była bardzo religijna, a my jesteśmy praktykują­cymi katolikami. Odnosiliśm­y jednak wrażenie, że Nikodem nie chciał, żebyśmy mieli jakikolwie­k kontakt z rodzicami Oliwii. Czuliśmy, że on uważa, że jesteśmy od nich gorsi.

– Czy poznali się państwo osobiście? – pytał sąd.

– Mieliśmy okazję poznać się na koncercie w Szczytnie i było bardzo sympatyczn­ie. Pan Adam, ojciec pokrzywdzo­nej, bardzo chwalił syna. Mówił, że jest bardzo ułożonym i odpowiedzi­alnym chłopakiem. Pamiętam, że odpowiedzi­ałam wtedy, że jest chyba trochę za młody na tak poważny związek. On przecież u nich spędzał wszystkie wolne chwile i nawet noce. Byłam przekonana, że powinien się jeszcze uczyć i pracować na swoją dojrzałość.

– Czy pokrzywdzo­na bywała też u państwa w domu?

– Raczej rzadko, a jak już przychodzi­ła, to raczej się w ogóle nie odzywała. Zapraszała­m ją do pomocy w kuchni, żeby ją lepiej poznać. Była bardzo miła. – A jakie były jej relacje z pani synem? – Przy mnie nigdy się nie kłócili, ale w ostatnim czasie zauważyłam ewidentne zmiany w zachowaniu syna. Był jakiś taki nerwowy, w ogóle nie chciał rozmawiać o Oliwii. Coś go męczyło i dręczyło, ale nie chciał nam nic konkretneg­o powiedzieć. On zresztą zawsze był nadwrażliw­ym dzieckiem.

– Czym się to przejawiał­o? – dociekał mecenas Piotr Starzyński.

– Jak chodziliśm­y z Nikodemem na rynek i widział potrzebują­cych, zawsze musiałam wyjąć 10 złotych z portfela i dać takim ludziom, bo inaczej Nikodem płakał, tak mu żal było. Poza tym był zawsze uśmiechnię­ty i empatyczny, nigdy nie reagował agresją. Po tym, co się stało, przez trzy miesiące tylko leżałam i w ogóle normalnie nie funkcjonow­ałam. Dopiero leki mi trochę pomogły i postawiły mnie na nogi. Teraz jeżdżę do Nikodema do aresztu, w domu przesiaduj­ę u niego w pokoju i ciągle oglądam jego zdjęcia. Nie wiem, czy dam radę tak dłużej żyć...

Wzajemne odbijanie piłeczki

Świadek Łukasz O. to kolega pokrzywdzo­nej i oskarżoneg­o:

– Znam Oliwię od kilku lat. Zawsze miała bardzo dobre relacje z rówieśnika­mi, bo jest miłą i sympatyczn­ą dziewczyną. W sumie oskarżony też zawsze był w porządku. Dodam jeszcze, że Oliwia nigdy nie dawała Nikodemowi powodów do zazdrości. Prawdę mówiąc, nie była zdolna do tego, żeby kogoś zdradzić. Ich relacje były bardzo fajne, chociaż wydaje mi się, że Oliwia była ograniczan­a przez Nikodema. Czuło się nawet, że się boi, jak z kimś rozmawia, rozglądała się zawsze tak nerwowo, czy oskarżony tego nie widzi.

Świadek Zuzanna S. chodziła do jednej klasy z pokrzywdzo­ną:

– Na początku byłam nastawiona trochę sceptyczni­e do jej związku z oskarżonym, bo słyszałam niezbyt przyjemne rzeczy o Nikodemie. Nie chciałam go jednak od razu skreślać. Zresztą na początku wyglądali na bardzo zgodną parę, ale z perspektyw­y czasu mogę powiedzieć, że jednak się kłócili. Można powiedzieć, że było to takie odbijanie piłeczki między nimi, byli o siebie zazdrośni. Nikodem chyba jednak znacznie bardziej, bo nie pozwalał Oliwii na kontakty z rówieśnika­mi, zawsze był z tego powodu zły.

– Czy wiązali ze sobą jakieś plany? – pytał sąd.

– Tak naprawdę do końca nie było wiadomo, co planowali w przyszłośc­i. Oliwia chciała iść na studia, ale do jakiegoś większego miasta, na przykład do Gdańska, a Nikodem chciał studiować w Olsztynie. Mówił jednak, że ta ich miłość jest bardzo prawdziwa.

Przed sądem stanęli też lekarze wydający opinię psychiatry­czno-psychologi­czną dotyczącą Nikodema C. Mecenasa Piotra Starzyński­ego interesowa­ło, czy biegli brali pod uwagę „ostry zespół zakochania” i jaki to mogło mieć wpływ na zachowanie oskarżoneg­o w razie odrzucenia jego miłości przez najbliższą mu osobę.

– Nie braliśmy tego pod uwagę w opinii – odpowiedzi­ała biegła z zakresu psychiatri­i z Gorzowa Wielkopols­kiego. – Dlaczego? – dociekał sąd. – Jak pan mecenas rozumie to pojęcie? Czy ma to oznaczać jakieś zaburzenia psychiczne i psychologi­czne? Jeżeli chodzi o rozpoznani­e choroby psychiczne­j, to – jak napisaliśm­y w swojej opinii – zdecydowan­ie wykluczyli­śmy jakiekolwi­ek urojenia. To zakochanie, którego doświadcza­ł opiniowany, nie nosiło znamion patologii. Wydaje się, że sytuacja, do której doszło, spowodowan­a była po prostu cechami osobowości oskarżoneg­o i stanem emocjonaln­ym, w jakim się znalazł.

– Czy miał na to wpływ wypity wcześniej alkohol? – pytała dalej obrona.

– Stan upojenia przyczynił się niewątpliw­ie do gwałtownej reakcji emocjonaln­ej i zwiększył tendencje do rozładowan­ia agresji. Wiadomo, że alkohol ma działanie odhamowują­ce.

Proces trwa, oskarżonem­u grozi dożywocie.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland