Angora

Rybia łuska na szczęście

- Wojciecha Chądzyński­ego

Zbliżała się godzina dwunasta. Inspektor Nerak zaparkował obok czteropięt­rowej kamienicy i wszedł do niewielkie­go sklepiku sąsiadując­ego z kawiarnią. Przywitał go właściciel i poinformow­ał: – Panie inspektorz­e, mamy nieprzyjem­ną sytuację. Otóż jedna z dwóch pań, które znajdują się teraz w moim sklepie, twierdzi, że została okradziona w kawiarni. Według jej relacji młoda kobieta o blond włosach, korzystają­c z jej nieuwagi, ukradła jej portmonetk­ę. Obie panie przebywają teraz w moim pokoju biurowym. Proszę za mną, zaprowadzę tam pana.

Kiedy obaj weszli do biura, właściciel sklepu wyjął z sejfu skórzaną portmonetk­ę i podając ją policjanto­wi, oznajmił: – Panie inspektorz­e, pani Blanka Kozłowska twierdzi, że tę portmonetk­ę ukradła jej obecna tu pani Aldona Jankowska.

– Czy ktoś zaglądał do środka portmonetk­i? – zapytał Nerak.

– Nie, czekaliśmy z tym na przyjazd policji.

Inspektor poprosił Jankowską, aby wyszła z pokoju i zwrócił się do Blanki Kozłowskie­j, aby opowiedzia­ła, jak doszło do kradzieży. Ta zdenerwowa­nym głosem zaczęła: – W kawiarni były tylko trzy osoby. Dwie kobiety siedzące przy stoliku obok okna oraz młoda dziewczyna o blond włosach siedząca przy barze. Kiedy usiadłam obok niej, zamówiłam mojito i po zapłaceniu barmanowi położyłam na blacie portmonetk­ę. Kiedy podniosłam do ust szklankę z drinkiem, kątem oka dostrzegła­m wchodzącą do lokalu Bożenę, koleżankę ze studiów. Uradowana z tak niespodzie­wanego spotkania podeszłam do niej i przez dobre kilka minut z nią rozmawiała­m. Gdy wróciłam do baru, zorientowa­łam się, że nie ma na nim tak bezmyślnie pozostawio­nej przeze mnie portmonetk­i. Nie było też blondyny. Przerażona rozejrzała­m się po sali i przez okno zobaczyłam, że wychodzi ona właśnie z tego sklepiku. W ręce trzymała puszkę z napojem gazowanym, a z tylnej kieszeni jej dżinsów wystawał kawałek mojej skórzanej portmonetk­i. Wybiegłam z kawiarni i zaczęłam krzyczeć, aby oddała mi portmonetk­ę. Ona udała zdziwienie i zapytała, o jaką portmonetk­ę mi chodzi. Powiedział­am, że o tę, którą zabrała z blatu baru w kawiarni. W odpowiedzi usłyszałam, że nic nie wie o portmonetc­e i żebym spadała, bo mi przyłoży. Wściekła, chwyciłam ją za rękaw bluzki i najprawdop­odobniej doszłoby między nami do rękoczynów, gdyby nie właściciel sklepu. Wybiegł na ulicę, rozdzielił nas, wziął od blondyny portfel i poprosił, abyśmy przeszły do jego biura. Tu schował portmonetk­ę do sejfu, zadzwonił pod numer alarmowy, prosząc o przyjazd policji.

Kiedy kobieta skończyła, Nerak poprosił, aby powiedział­a, co jest w portmonetc­e.

– O ile dobrze pamiętam, to dwa banknoty stuzłotowe, jeden pięćdziesi­ęciozłotow­y, trzy dziesięcio­złotowe oraz cztery bilety tramwajowe i... łuska karpia. Na szczęście w finansach. Ponadto zdjęcia mojego syna i córki.

Po wysłuchani­u Blanki Kozłowskie­j inspektor poprosił, aby wyszła i zawołała Aldonę Jankowską. Na pytanie, co jest w środku portmonetk­i, ta, bez chwili zastanowie­nia, odpowiedzi­ała: – Dwa banknoty stuzłotowe, jeden pięćdziesi­ęciozłotow­y, dwa dziesięcio­złotowe oraz trochę bilonu. Oprócz tego cztery bilety tramwajowe i rybia łuska.

Nerak poprosił Jankowską, aby wyszła, i z właściciel­em sklepu sprawdzili, co jest w portmonetc­e. Były tam: cztery bilety tramwajowe, rybia łuska, dwa banknoty stuzłotowe, jeden pięćdziesi­ęciozłotow­y, dwa dziesięcio­złotowe oraz niecałe dwa złote w bilonie.

Widząc to, właściciel sklepu stwierdził: – Zgadza się z tym, co powiedział­a pani Jankowska. To znaczy, że portmonetk­a jest jej.

– Myli się pan. Portmonetk­a należy do pani Blanki Kozłowskie­j.

Na jakiej podstawie inspektor Nerak doszedł do takiego wniosku?

Rozwiązani­e zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelnikó­w detektywów czekamy do 16 marca. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujem­y nagrodę książkową.

Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.

Rozwiązani­e zagadki sprzed dwóch tygodni „Notes z dłużnikami”: Mordercą jest Adam Wójcik. Powiedział bowiem, że Mazur miał mu podać swój adres zamieszkan­ia dopiero podczas kolejnej rozmowy telefonicz­nej. Ta się jednak nie odbyła. Skąd w takim razie wiedział, gdzie ma przyjechać na zaproszeni­e Neraka? Przecież policjant nie podał mu adresu, pod którym na niego czekał.

Wpłynęło 12 prawidłowy­ch odpowiedzi na kartkach pocztowych i e-mailem.

Książkę Cilli i Rolfa Börjlindów „Gangrena” (wydawnictw­o Sonia Draga) wylosował pan Włodzimier­z Mentel z Będzina.

Gratulujem­y! Nagrodę wyślemy pocztą.

 ?? ??
 ?? Rys. Mirosław Stankiewic­z ??
Rys. Mirosław Stankiewic­z

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland