Fatima, niezwykła koteczka
Zawsze mieszkałam ze zwierzętami w moim rodzinnym domu, z kolei mój mąż wraz z rodziną po przeprowadzce z opoczyńskiej wsi mieszkał w centrum Łodzi, w piętrowej kamienicy i nigdy nie miał zwierząt w domu. Kiedy założyłam swoją rodzinę, w mieszkaniu w bloku było pusto. Moje koleżanki miały koty. Sporo na ich temat czytałam i słyszałam często, że kocice są inteligentniejsze od samców, a te czarne należą do osobników szczególnie bystrych. Kiedy podczas rekonesansu na terenach przyległych do naszej działki zaprowadzono nas na wsi do mleczarki, zobaczyłam miot złożony z 5 kotów. Wtedy podjęłam decyzję. „Jeżeli ten czarny osobnik będzie kotką, to za kilka tygodni ją wezmę” – powiedziałam do gospodarza. Mój Mąż w czasie tej rozmowy nic się nie odzywał. Ale podczas powrotu, kiedy byliśmy już w trójkę, w samochodzie powiedział, jaką jestem nieodpowiedzialną osobą, biorąc kota do mieszkania w blokach. Nasz kilkunastoletni syn nic się nie odzywał, ale już po powrocie do Łodzi zaczął kupować i przynosić do domu rozmaite akcesoria kociego wyposażenia. Kiedy przyszedł czas odbioru kotki, pojechaliśmy po nią. Czarna jak noc Fatima o gęstej sierści dostała nazwę dla kontrastu. Kiedy bardzo płakała po zabraniu z rodzinnego gniazda, jej przyszły opiekun oświadczył: „Nie płacz tak. Pochodzenie masz plebejskie, ale imię będziesz miała królewskie. Nazywam cię Fatimą”. Nawet nie zdajecie sobie, Czytelnicy, sprawy, ile Fatim pojawiło się i na wsi (na działce, gdzie bywała rezydentką), i w mieście w bezpośrednim otoczeniu tej wyjątkowo inteligentnej koteczki. Z nią można było rozmawiać! Jej duże bursztynowe oczy zdawały się rozumieć rozmówcę (...).
Bardzo wyraźnie nie lubiła skracania „dystansu”, czyli brania na ręce, zwłaszcza przez obcych ludzi. Sama bardzo delikatnie opierała się o najbliższych. Ponieważ opiekun poświęcał jej wiele uwagi, ona też za nim chodziła. Jeżeli wchodził na jakąś działkę, aby porozmawiać z sąsiadami, ona szła za nim, siadała i czekała, aż skończy się rozmowa i będzie można razem wyjść. Wszyscy
ludzie zwracali uwagę na tę parę. Czasem też sama wymuszała spacery, np. na poletka z określonymi roślinami, aby wyczyścić sobie żołądek od niepotrzebnego obciążenia (...).
Niestety, ostatnio Fatima odeszła od nas na dobre, po 14 latach wspólnego życia i po ciężkiej chorobie nowotworowej. Już nie spaceruje razem ze swoim opiekunem po rozległych łąkach w Siedlątkowie. Bardzo nam z tego powodu smutno – niestety, nie ma już z nami niemej obserwatorki naszego życia.