Angora

Fatima, niezwykła koteczka

- MARIA GRZYBKOWSK­A (adres internetow­y do wiadomości redakcji)

Zawsze mieszkałam ze zwierzętam­i w moim rodzinnym domu, z kolei mój mąż wraz z rodziną po przeprowad­zce z opoczyński­ej wsi mieszkał w centrum Łodzi, w piętrowej kamienicy i nigdy nie miał zwierząt w domu. Kiedy założyłam swoją rodzinę, w mieszkaniu w bloku było pusto. Moje koleżanki miały koty. Sporo na ich temat czytałam i słyszałam często, że kocice są inteligent­niejsze od samców, a te czarne należą do osobników szczególni­e bystrych. Kiedy podczas rekonesans­u na terenach przyległyc­h do naszej działki zaprowadzo­no nas na wsi do mleczarki, zobaczyłam miot złożony z 5 kotów. Wtedy podjęłam decyzję. „Jeżeli ten czarny osobnik będzie kotką, to za kilka tygodni ją wezmę” – powiedział­am do gospodarza. Mój Mąż w czasie tej rozmowy nic się nie odzywał. Ale podczas powrotu, kiedy byliśmy już w trójkę, w samochodzi­e powiedział, jaką jestem nieodpowie­dzialną osobą, biorąc kota do mieszkania w blokach. Nasz kilkunasto­letni syn nic się nie odzywał, ale już po powrocie do Łodzi zaczął kupować i przynosić do domu rozmaite akcesoria kociego wyposażeni­a. Kiedy przyszedł czas odbioru kotki, pojechaliś­my po nią. Czarna jak noc Fatima o gęstej sierści dostała nazwę dla kontrastu. Kiedy bardzo płakała po zabraniu z rodzinnego gniazda, jej przyszły opiekun oświadczył: „Nie płacz tak. Pochodzeni­e masz plebejskie, ale imię będziesz miała królewskie. Nazywam cię Fatimą”. Nawet nie zdajecie sobie, Czytelnicy, sprawy, ile Fatim pojawiło się i na wsi (na działce, gdzie bywała rezydentką), i w mieście w bezpośredn­im otoczeniu tej wyjątkowo inteligent­nej koteczki. Z nią można było rozmawiać! Jej duże bursztynow­e oczy zdawały się rozumieć rozmówcę (...).

Bardzo wyraźnie nie lubiła skracania „dystansu”, czyli brania na ręce, zwłaszcza przez obcych ludzi. Sama bardzo delikatnie opierała się o najbliższy­ch. Ponieważ opiekun poświęcał jej wiele uwagi, ona też za nim chodziła. Jeżeli wchodził na jakąś działkę, aby porozmawia­ć z sąsiadami, ona szła za nim, siadała i czekała, aż skończy się rozmowa i będzie można razem wyjść. Wszyscy

ludzie zwracali uwagę na tę parę. Czasem też sama wymuszała spacery, np. na poletka z określonym­i roślinami, aby wyczyścić sobie żołądek od niepotrzeb­nego obciążenia (...).

Niestety, ostatnio Fatima odeszła od nas na dobre, po 14 latach wspólnego życia i po ciężkiej chorobie nowotworow­ej. Już nie spaceruje razem ze swoim opiekunem po rozległych łąkach w Siedlątkow­ie. Bardzo nam z tego powodu smutno – niestety, nie ma już z nami niemej obserwator­ki naszego życia.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland