Zbrodnia, nie wypadek
Katastrofa kolejowa została przepowiedziana trzy tygodnie wcześniej
Pędziły naprzeciwko siebie – skład pasażerski z Aten do Salonik i towarowy z Salonik do Larisy. Zderzyły się czołowo tuż przed północą 28 lutego w okolicy wąwozu Tempe. Cztery pierwsze wagony pociągu pasażerskiego wykoleiły się, dwa ogarnął pożar, pozostała z nich masa żelastwa pogiętego i stopionego w temperaturze 1200 – 1500 stopni.
Ratownicy, strażacy i wolontariusze pracowali w kłębach dymu unoszących się nad wrakiem: – Wydobywamy żywych, rannych, są też martwi. Będziemy tu, aż znajdziemy ostatnią osobę. W jednym pociągu było 342 pasażerów i 10 pracowników obsługi, w drugim – dwóch członków załogi. W piątek 3 marca potwierdzono liczbę ofiar śmiertelnych – 57. Większość zmarłych to młodzi ludzie, wracający na uczelnie po długim weekendzie. Ciała są tak zmasakrowane, że identyfikacja opiera się na profilowaniu DNA.
Zdrowych i tych, którzy odnieśli niewielkie obrażenia, przewieziono autobusami do Salonik i Larisy. Jechali z koszmarnymi wspomnieniami: – Pamiętam tylko, że poczułem bardzo mocne hamowanie i zobaczyłem iskry i płomienie za szybami. A potem nagłe zatrzymanie. Wszyscy wpadliśmy w panikę. Mężczyźni, którzy byli w pobliżu okien, wybili je, wydostaliśmy się. Przed nami był chaos; – Okna eksplodowały. Ludzie krzyczeli. Na szczęście udało nam się otworzyć drzwi i szybko uciec. Z innych wagonów nie zdążyli się wydostać. Jeden nawet się zapalił; Przewracaliśmy się w wagonie, aż upadł na bok, wszędzie kable, ogień pojawił się natychmiast, był z każdej strony. Nie zostałem ranny, ale byłem poplamiony krwią innych ludzi.
Na miejsce wypadku zjechali politycy. – Poznamy przyczyny tej tragedii i zrobimy wszystko, aby coś takiego nigdy się nie powtórzyło – obiecał premier Kyriakos Mitsotakis. Aresztowano 59-letniego zawiadowcę stacji w Larisie. Śledczy przypuszczają, że spowodował kolizję, kierując pociąg pasażerski na tor, po którym poruszał się skład towarowy. Za spowodowanie śmierci i naruszenie bezpieczeństwa transportu grozi mu kara więzienia od 10 lat do dożywocia. Zawiadowca uważa, że jest niewinny: – Nacisnąłem przycisk normalnie, ponieważ system automatycznie zmienia tor, ale to nie zadziałało. Eksperci domyślają się, że nie wyszedł i nie sprawdził na własne oczy, czy tor został przesunięty. Jednak błąd zawiadowcy nie doprowadziłby do katastrofy, gdyby istniały systemy ostrzegające o kolizji, twierdzi prezes stowarzyszenia maszynistów Kostas Genidounias. A ich nie ma od lat. Inny kolejarz, Giannis Ditsas, opowiada, że pociągi jechały po tym samym torze przez 10 – 12 minut i maszyniści o tym nie wiedzieli. – Pociąg powinien mieć na drodze sygnalizację, dzięki której maszynista mógłby zobaczyć, czy tor jest wolny, czy nie – tłumaczy Anastasios Dedes, ekspert ds. wypadków kolejowych. – Lecz sygnalizacja świetlna nie działała, bo system nie działa. Nie został zmodernizowany i oddany do użytku, więc maszyniści polegają na poleceniach zawiadowców i poruszają się na oślep.
Katastrofę przepowiadano od dawna, i to kilkakrotnie. W kwietniu 2022 roku przewodniczący komisji, która odpowiada za projekty bezpieczeństwa sieci kolejowej, rezygnując ze stanowiska, pisał o zaniechaniach. W listopadzie ubiegłego roku związek pracowników kolei wysłał do władz list z żądaniem uruchomienia systemu. Później był jeszcze jeden list zawierający zdanie: Nie będziemy czekać, aż nadejdzie katastrofa, aby zobaczyć, jak wylewają krokodyle łzy, dokonując ustaleń. Wysłany został trzy tygodnie przed obecną tragedią. To, co wydarzyło się w Tempe, to morderstwo – pisze dziennikarz Nikos Syrigos. – To nie są stracone życia. To odebrane życia. Przez nieodpowiedzialność tych wszystkich, którzy powinni nam zagwarantować, że gdy wsiądziemy do pociągu, nie będziemy mieć Charona za towarzysza. Wszyscy, którzy teraz szukają winnych, znajdą winnych, by sami się oczyścić. Ci, którzy zostawili wszystko losowi. Mordercy. Zabójcy...