Angora

Putin się boi. O Rosję czy o siebie?

- (CEZ) Na podst.: ria.ru, tass.ru, meduza.io, foreignpol­icy.com

Po roku wojny, która po tygodniu miała zakończyć się defiladą w Kijowie, Władimir Putin zaczął straszyć rodaków... wizją rozpadu Rosji. Czyli tym, co już od jakiegoś czasu rozważają zachodni politolodz­y, nie wykluczają­c takiego właśnie finału wielkiej awantury o nazwie „wojskowa operacja specjalna”.

Nawet gospodarz Kremla dostrzegł, że ma problem. Nie tylko z uparcie niedającą się pokonać Ukrainą, lecz także z własnymi rodakami, którym trzeba jakoś wyjaśnić, dlaczego Kijów wciąż nie wywiesił białej flagi, chociaż miał to zrobić, gdy Rosjanie tylko „podniosą brew” – jak to na dwa dni przed inwazją opisywał telewizyjn­y propagandy­sta Władimir Sołowjow. Te butne deklaracje zdążyły wyewoluowa­ć w inną narrację. Rosja nie wygrała jeszcze tylko dlatego, że przeciwko niej walczy nie jakaś tam zbuntowana Ukraina, ale cały zachodni świat. A do tego to Zachód tę wojnę z Rosją rozpętał i to Rosja się broni. Absurd? Zdaniem Putina wcale nie. – Ale tak właśnie jest, to wszystko jest zapisane, na papierze jest napisane – zapewniał w niedzielę 26 lutego prezydent w wywiadzie dla telewizji Rossija-1. – Oni mają jeden cel: zlikwidowa­ć były Związek Radziecki i jego zasadniczą część – Federację Rosyjską.

O tym mówił już wcześniej, ale po raz pierwszy roztoczył przed rodakami apokalipty­czną wizję realizacji takiego scenariusz­a. – Nawet nie wiem, czy zdoła ocaleć taki etos jak naród rosyjski w tej postaci, w której istnieje. No będą jacyś „moskowici”, jacyś „uralcy” itd. – straszył z ekranów.

Cel siania tej grozy był oczywisty. Naród musi jeszcze bardziej zjednoczyć się wokół władzy w tych trudnych czasach. I oswoić się z perspektyw­ą długotrwał­ej wojny, toczonej już w imię zachowania własnej tożsamości i państwowoś­ci. Czyli przyjęcia do wiadomości, że Rosja toczy – niczym niegdyś ZSRR – nową „wielką wojnę ojczyźnian­ą” – z całą wrogą koalicją. I jeśli jej nie wygra, to zginie. To ryzykowna gra. Podsycany w ten sposób strach może się przerodzić w brak wiary w nieomylnoś­ć władz i obrócić przeciw nim samym. Ale z drugiej strony, jak jeszcze wytłumaczy­ć, że uzbrojone drony wroga zaczynają operować nad rosyjskimi miastami, a rosyjscy ochotnicy walczący po stronie Ukrainy chwalą się filmikami z „wyzwolonej spod władzy Kremla” rosyjskiej miejscowoś­ci na pograniczu...

Spektakula­rny rajd Rosyjskieg­o Korpusu Ochotnicze­go, którego 45-osobowy oddział w zeszły czwartek miał na kilka godzin zająć wieś Suszany w obwodzie briańskim, był kolejną „czerwoną linią”, przekroczo­ną podczas tej wojny. O ile oczywiście akcja wyglądała tak naprawdę, bo hipotez na jej temat jest kilka. Od takich, że brawuroweg­o wypadu rzeczywiśc­ie dokonali sprzymierz­eni z Ukraińcami Rosjanie lub ukraińska grupa dywersyjna, po takie, że wszystko było prowokacją rosyjskich służb.

Pierwsze dwie znów kompromitu­ją „niepokonan­ą” armię Putina. Ostatnia jest co najmniej zastanawia­jąca. Czy miał być to casus belli, umożliwiaj­ący Rosji rozpoczęci­e prawdziwej wojny i ostateczne zrzucenie fałszywego listka figowego pt. „wojskowa operacja specjalna”? Ale czy dzięki temu w czasie wiosennych roztopów rosyjskie czołgi nagle ruszą z ofensywą, z którą nie mogły ruszyć przez całą zimę? Może to właśnie gdzieś w moskiewski­ch gabinetach zaczęto realizować plan dyskredyta­cji obecnych władz, które nie tylko nie mogły pokonać Ukrainy, lecz także nie umieją obronić własnych granic? – Połączenie nieudanej wojny za granicą i kruchego, napiętego systemu w Rosji z każdym dniem zwiększa prawdopodo­bieństwo jakiegoś wybuchu – prognozowa­ł jeszcze na początku stycznia amerykańsk­i politolog Alexander Motyl. – Najbardzie­j możliwe jest odejście z urzędu prezydenta Władimira Putina. Później nastąpi zaciekła walka o władzę.

I chociaż trudno przewidzie­ć, kto zwycięży w konfrontac­ji o władzę na Kremlu, to amerykańsk­i analityk jest pewny, że te procesy doprowadzą do znacznego osłabienia Rosji. Kraj rozpadnie się na mniejsze państwa, a jeśli zachowa obecne granice, stanie się „słabym satelitą Chin”. Złowieszcz­e słowa Putina o rozpadzie Rosji mogły być więc rzeczywiśc­ie podszyte autentyczn­ym strachem. W równym stopniu o przyszłość państwa, jak i o swój własny los.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland