Noblista skazany przez reżim Łukaszenki
Skandaliczny wyrok zapadł na Białorusi. 3 marca sąd rejonowy w Mińsku skazał laureata Pokojowej Nagrody Nobla Alesia Bialackiego na 10 lat kolonii karnej. 60-letni Aleś Bialacki jest przewodniczącym organizacji Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna”. Komentatorzy zwracają uwagę, że większość życia, jakie mu pozostało, może spędzić za kratami.
W tym samym procesie sądzeni byli współpracownicy Bialackiego. Jego zastępca Walancin Stefanawicz usłyszał wyrok 9 lat. Koordynator kampanii „Obrońcy Praw Obywatelskich o Wolne Wybory” Uładzimir Łabkowicz ma spędzić w kolonii karnej 7 lat. Sądzony zaocznie Dzmitryj Sałowjow został skazany na 8 lat. Ten drakoński wyrok wydała sędzia Maryna Zapaśnik. Wymiary kary są o dwa lata niższe od tych, jakich domagał się prokurator Alaksandr Karol. Sąd uznał, że działacze polityczni są winni m.in. przemytu pieniędzy oraz „finansowania grupowych działań rażąco naruszających porządek publiczny”.
Do gmachu sądu, który znajduje się w dzielnicy Leninski Rajon, nie wpuszczono zachodnich dyplomatów, którzy przybyli, aby okazać solidarność z więźniami politycznymi. Był wśród nich polski chargé d’affaires Marcin Wojciechowski. Za to salę sądową wypełnili młodzi mężczyźni o charakterystycznym wyglądzie – kadeci Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Aleś Bialacki jest jednym z czołowych opozycjonistów Białorusi, nieustraszonym szermierzem demokracji i praw człowieka. W 1996 roku stał się jednym z założycieli „Wiasny”. Reżim „ziemniaczanego dyktatora” Łukaszenki zdelegalizował tę organizację siedem lat później, ale nie zaprzestała działalności. W listopadzie 2011 roku Bialacki został skazany na 4,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze oraz na konfiskatę mienia za rzekome przestępstwa podatkowe. Władze nie pozwoliły mu wtedy na spotkanie z umierającym ojcem. Zwolniony przedterminowo w 2014 roku nadal występował w obronie demokracji. W 2020 roku Białorusią wstrząsnęły masowe protesty przeciw prymitywnemu sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Reżim wszczął bezlitosne represje. Aktywiści „Wiasny” udzielali pomocy uwięzionym i prześladowanym, ujawniali liczne przypadki tortur. Aleś Bialacki i jego współpracownicy zostali aresztowani 14 lipca 2021 i już nie odzyskali wolności. W październiku 2022 roku Bialacki został zaocznie uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla, wraz z rosyjską organizacją badającą zbrodnie stalinowskie Memoriał i ukraińskim Centrum Wolności Obywatelskich.
Proces rozpoczął się 5 stycznia 2023 roku i przypominał farsę w stylu powieści Franza Kafki. Podsądnych początkowo oskarżono o przestępstwa podatkowe, dopiero po 13 miesiącach zmieniono zarzuty. Rozprawa od razu została utajniona. Akta sprawy liczą 283 tomy po 300 stron każdy. Oskarżonym nie wystarczyło czasu, aby się z wszystkimi dokumentami zapoznać. 13 lutego obrońcy praw człowieka wygłosili ostatnie przemówienia. Aleś Bialacki powiedział: „Po śledztwie nie było sprawiedliwego procesu... Z czterech adwokatów, którzy bronili mnie na różnych etapach, jeden – Wital Brahiniec – trafił do kolonii karnej na osiem lat, dwóm innym w ostatnich miesiącach cofnięto licencje, a tylko jednemu udało się dobiec do mety”.
Wszyscy spodziewali się srogich wyroków. Na Białorusi nie ma niezależnego wymiaru sprawiedliwości, a Łukaszenka, który po rosyjskiej inwazji na Ukrainę utracił wszelką swobodę manewru, musi popisywać się przed swymi moskiewskimi protektorami surowością wobec opozycji. W lutym sąd w Grodnie skazał dziennikarza i działacza Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta na 8 lat więzienia.
Wyrok na noblistę i jego współpracowników wywołał oburzenie w zachodnim świecie. „Unia Europejska z całą mocą potępia białoruskie pozorowane procesy, które są kolejnym przerażającym przykładem tego, jak reżim Alaksandra Łukaszenki próbuje uciszyć tych, którzy stają w obronie praw człowieka i podstawowych wolności narodu białoruskiego” – oświadczył szef dyplomacji UE