Ci wstrętni Polacy
W ciągu kilkudziesięciu godzin po tym, jak na łamach niezależnej gazety internetowej La Voce del Trentino ukazał się list podpisany przez panią, nomen omen, Mosca (tłum. Moskwa albo Mucha), skarżącą się na chamstwo i pijaństwo polskich turystów wypoczywających w górach Trydentu, redakcja otrzymała setkę maili poparcia i skarg, że turyści ze Wschodu mają za tanio, co przyciąga „najniższą ligę turystyki”.
Autorkę korespondencji, która wyjawiła, że „to, co nas zirytowało i zmartwiło, to masowa i przesadna obecność narciarzy z zagranicy, zwłaszcza z Polski”, umocnił „chór protestów”, atakujący Polaków, którzy wypoczywali w północnych Włoszech. Lista zarzutów była długa. Nie kupują nieruchomości, nie przyjeżdżają od pokoleń zimą, latem i w weekendy, lecz od czasu do czasu, a mimo to mają zniżki, promocje i bonifikaty, o jakich autochtoni mogą pomarzyć. Za zaoszczędzone pieniądze kupują alkohol i, upojeni, śmigają po zboczach, kłując w oczy miejscowych – choć też przyszywanych – górali, właścicieli tzw. drugich domów.
Wiadomość, napisaną przez Serenę Mignani, zamieszczono z nagłówkiem „Polacy w Val di Sole: szkoda wyprzedawać nasze klejnoty”. W tekście była mowa o tym, że „turystyka niskiej jakości rujnuje środowisko, czyni stoki niebezpiecznymi, szkodzi naszej młodzieży i nie przynosi żadnych korzyści ekonomicznych”. Włoszka ubolewała, że trzeba znosić „nadużycia i arogancję zagranicznej turystyki, która niczym drapieżne ptaki zagnieżdża się – wyzyskuje – brudzi” i napomknęła, że w tym roku rozbito „bandę polskich oszustów, która zdominowała miasteczko Marilleva nielegalnymi usługami turystycznymi i uchylała się od płacenia podatków” (w styczniu telewizja RAI informowała, że prokuratura w Trydencie wzięła pod lupę polskie biuro podróży, a także bada, czy 15 polskich instruktorów narciarstwa wykonywało swoją działalność w Italii zgodnie z prawem). Aby przybliżyć, z jakiego pulpitu płyną refleksje, napisała o sobie: „Moja rodzina kocha, szanuje i odwiedza te doliny od kilkudziesięciu lat. Zainwestowaliśmy w nieruchomości, zajęcia, sezonowe karnety narciarskie i pełne oddania relacje z mieszkańcami”. Gość to nie mieszkaniec, dlatego niech się dowie z internetu, że nie jest mile widziany. Apage, Polacy!
Listów w tym tonie (na adres redazione@lavocedeltrentino.it) napłynęło tak dużo, że redakcja ucieszyła się z publicznego odbezpieczenia tabu niechęci: „Na potwierdzenie, że zjawisko jest głęboko odczuwalne i być może zbyt długo było przemilczane, wczoraj wpłynęło około stu e-maili solidarności z Sereną”. Trudno dowiedzieć się, kto moderuje treści na portalu i kto wybrał do publikacji kontrowersyjną pocztę, bo materiały nie są firmowane imiennie, natomiast za całość prawdopodobnie odpowiada naczelny Roberto Conci,
który podaje, że jest producentem, twórcą formatów, byłym redaktorem telewizji internetowej Telecuore Trentino, pisarzem z zamiłowania i muzykiem. Ktoś, autoryzując ukazanie się w sieci hejtującej, uderzającej w cały naród retoryki – przecież nie jesteśmy nacją pijaczków na nartach – wywołał rozdwojenie jaźni, bo Trydent czeka na Polaków i innych cudzoziemców z otwartymi ramionami. Na szczeblu regionu od lat odbywają się spotkania zmierzające do konsolidacji relacji turystycznych i gospodarczych między Trydentem a Polską. W poprzednich latach we włoskich Alpach, w rejonie Trydentu, pracowali nawet polscy policjanci, którzy patrolowali stoki, pomagali polskim narciarzom, a także asystowali włoskim mundurowym np. podczas udzielania pomocy ofiarom wypadków. Czy teraz Polacy się obrażą, czy raczej zmienią zachowanie?
Internetowej gazecie tak spodobało się szokowanie, że – zaraz po tym, jak pokojowo przyznała, że jednak „nie wszyscy obcokrajowcy są nieokrzesani i nie wszyscy nieokrzesani są obcokrajowcami” – ogłosiła konkurs odgadywania rasy po kupie. Dla dzikusów.