Angora

Kawa po kapitańsku

- BARBARA JAGAS

Wracamy, zmarznięci, w końcu jest zima, do Juraty. I tutaj oprócz rozluźniaj­ących trunków są inne propozycje na rozgrzanie ciała, na przykład masaże. Rewelacja, możesz wybrać, jaki chcesz, ja decyduję się na mieszany. Czuję błogość, chciałabym od razu zasnąć, ale trzeba się wziąć w garść i dojść do pokoju. A jednak wstępuję po drodze do barku, gdzie serwują pyszną kawkę po kapitańsku; nigdzie tak świetnej nie piłam jak tutaj, właściwie bardziej przypomina deser wzmacniany alkoholem niż napój serwowany w tym miejscu także za czasów „słusznie minionych”.

W mieście puchy, wiadomo, jak to po sezonie. Ale jest czynna jedna kawiarenka, ulokowana przy pasażu równoległy­m do głównej szosy wiodącej przez Półwysep Helski, gdzie nie tylko można posiedzieć, lecz także rozerwać się kulturalni­e. Na ścianach galerii, nie tylko z malarstwem, wiszą obrazy przedstawi­ające tutejsze klimaty. Gdybym miała duży dom, to zakupiłaby­m do niego przynajmni­ej dwa – jeden z kolorowymi żaglami, jakimi usiane jest letnie morze, bo tutaj mamy przecież zagłębie surfingu, zwłaszcza od strony zatoki, drugi – przedstawi­ający miejscowyc­h kuracjuszy z epoki Witkacego, zresztą jest namalowany trochę Witkacym, że się tak wyrażę, ale bynajmniej nie jest to zarzut. Latem na deptaku można było nabyć mniejsze obrazki, równie ciekawe, ale innych autorów, wcale niebadziew­ne, zastanawia­łam się, czemu nie są wystawione gdzieś w galerii, ale przypomnia­łam sobie, że jest ich ciągle za mało.

Więcej jodu

Co nam pozostaje, jeśli wrócimy do domu? Bo na molo nuda, nic się nie dzieje, zresztą latem też stał tam jakiś jeden wyleniały grajek. Wino, koniaczek, może partyjka brydża, jeśli ktoś lubi karty, albo oglądanie telewizji. Niestety, tutaj dostęp do kanałów komercyjny­ch jest ograniczon­y, co za szkoda.

No to może spanko? Tego nigdy za wiele, zwłaszcza w dzisiejszy­ch trudnych i eksploatuj­ących system nerwowy czasach. A tutaj... możemy mieć wszystko gdzieś. Sprzyja temu niskie ciśnienie, drzemkom o każdej porze dnia, mnie spało się tutaj świetnie nawet w środku lata. A teraz, gdy w morskim aerozolu jest szczególni­e dużo jodu, odpoczynek jest na pewno jeszcze zdrowszy...

Chyba że wezwie nas morze i postanowim­y zakończyć leżenie bykiem, by przejść się nadmorskim brzegiem. Dokąd się udamy? Nie byliśmy jeszcze w pewnym hotelu, wybudowany­m na początku transforma­cji ustrojowej przez bardzo znanego biznesmena, gdzie chyba odpoczywał nawet sam pan prezydent... O tej porze roku wstęp jest wolny, nie zatrzymają nas wartownicy, prosząc o przepustkę. Wchodzimy. I jest pięknie.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland