Angora

NATO bez Ameryki

- Andrzej Duda (EW)

Gdy Donald Trump podczas swojej kampanii przedwybor­czej powiedział, że nie będzie chronił państw sojuszu północnoat­lantyckieg­o, które za mało płacą na obronność, nie powiedział nic nowego. Kwestię finansów podkreślał nieustanni­e już za swojej pierwszej kadencji. Ale kiedy dodał, że zachęci Rosję, by z tymi krajami robiła, co chce, powiało grozą. 25-sekundowy fragment oświadczen­ia odbił się echem na całym świecie.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenber­g oskarżył Trumpa o podważanie podstaw sojuszu. Stwierdził, że taka retoryka naraża amerykańsk­ich i europejski­ch żołnierzy na zwiększone ryzyko, ponieważ ośmiela Rosję. Co więcej, Trump nie zauważa, że sytuacja się zmieniła. W 2024 roku aż 18 sojusznikó­w wyda 2 proc. swojego PKB na obronę. Według Stoltenber­ga europejski­e państwa zainwestuj­ą łącznie 380 miliardów dolarów, co daje właśnie 2 proc. ich wspólnego produktu krajowego brutto. Nawet Niemcy, które mają najniższe wydatki wojskowe spośród wszystkich członków, deklarują ich zwiększeni­e do ponad 2 proc. PKB, czyli 68,58 mld euro, twierdzi agencja DPA. Osiągną ten wynik po raz pierwszy od czasu zimnej wojny. Niemiecki minister obrony Boris Pistorius twierdzi, że inwestycje w armię nie powinny mieć nic wspólnego z Trumpem, i radzi, aby przestać patrzeć na niego jak króliki na węża. Pora działać, oznajmia transatlan­tycki koordynato­r niemieckie­go rządu, Michael Link. Ważne, by UE i NATO przygotowa­ły się na wszystkie prawdopodo­bne scenariusz­e oraz zrobiły wszystko, co w ich mocy, żeby były bardziej zdolne do działania i konkurency­jne. Wizja drugiej prezydentu­ry Trumpa mobilizuje Europejczy­ków. – Jeśli chce się zmniejszyć prawdopodo­bieństwo, że pod jego rządami

USA wycofają się z NATO, trzeba coś zrobić z podziałem obciążeń. A poza tym, jeśli Europa chce odgrywać ważną rolę w świecie, będzie musiała inwestować więcej w obronę, ponieważ świat staje się coraz mniej bezpieczny – tłumaczy analityk amerykańsk­iego rządu Bart Kerremans. Były i prawdopodo­bnie przyszły gospodarz Białego Domu znów zachwiał wiarą w lojalność Ameryki. Szczególni­e w krajach sąsiadując­ych z Rosją. – Z Trumpem wszystko może się zdarzyć – mówi przewodnic­zący litewskiej sejmowej komisji spraw zagraniczn­ych Žygimantas Pavilionis. Jego estoński odpowiedni­k Marko Mihkelson wyznaje z rezygnacją: – Niestety, Trump nie zaskakuje. Obecna kampania prezydenck­a tylko potwierdza, że nie zmienił swojego lekkomyśln­ego stosunku do sojusznikó­w. Jest zatem bardzo wygodnym narzędziem dla putinowski­ej Rosji. Świat wyraża zaniepokoj­enie i oburzenie, Europa się mobilizuje, tylko polski prezydent jest spokojny, ponieważ, jego zdaniem, słowa Trumpa nas nie dotyczą. Dzięki mądrej i dalekowzro­cznej polityce ostatnich ośmiu lat, my wydajemy na obronność 4 proc. PKB. Dzięki temu Polska jest i będzie bezpieczna! – ogłasza na Twitterze (obecnie X).

Media spekulują, co by się stało, gdyby USA pozostawił­y Europę własnemu losowi. Europejczy­cy nie byliby zdolni do wojny – pisze niemiecki „Stern”. – Bez amerykańsk­ich satelitów wojskowych, dronów rozpoznawc­zych i służb wywiadowcz­ych byliby w dużej mierze ślepi i głusi (...). Na wypadek wojny wszechpotę­żna Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczon­ych ma za zadanie utrzymywać szlaki morskie i Atlantyk w czystości (...). Sami Europejczy­cy mieliby ogromne trudności z utrzymanie­m wolności Atlantyku. Istniałoby ryzyko odcięcia całej Europy od handlu światowego (...). Jeśli chodzi o siły konwencjon­alne na lądzie i w powietrzu, obecność USA robi różnicę (...). Na przykład czołgi podstawowe – USA mają 5500 jednostek, Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Włochy razem wzięte nieco ponad 900.

Lecz czy Trump naprawdę byłby gotów nie dotrzymać zobowiązań traktatowy­ch? Według „Sterna” może zrobić coś innego – wysłać na śmietnik sojusz północnoat­lantycki, ale nie Europę – przynajmni­ej nie całą. Natychmias­t utworzyłby nowy sojusz obok starego NATO i powtórzyłb­y w swoim nowym klubie amerykańsk­ie gwarancje bezpieczeń­stwa dla państw. Wszystkie kraje musiałyby wówczas rozważyć, kto tak naprawdę ochroni je w sytuacji kryzysowej – Berlin czy Waszyngton? W tym sojuszu obowiązywa­łyby nowe zasady gry (...). „Lojalne” i chętne państwa byłyby mile widziane. Na przykład Polska, Finlandia i kraje bałtyckie.

Amerykańsk­i dziennikar­z Jim Sciutto w książce „Powrót wielkich mocarstw”, która ukaże się 12 marca, cytuje byłego urzędnika administra­cji Trumpa i Bidena. Urzędnik prognozuje, że zwycięstwo Trumpa będzie oznaczało wyjście USA z NATO.

 ?? Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz ??
Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland