Angora

Bal dla bogatych

– Nie było mnie stać, żeby pójść na studniówkę – mówi Zosia, uczennica śląskiego liceum ogólnokszt­ałcącego. – 640 zł kosztował sam wstęp, a do tego musiałabym kupić sukienkę i buty. Rodzice powiedziel­i, że to za droga zabawa

- Nr 21. Cena 8,99 zł KASIA BIELECKA

To, o czym opowiada Zosia, dotyczy – niestety – coraz większego grona licealistó­w i licealiste­k. Koszty studniówek okazują się tak duże, że wydarzenie, zamiast budować dobre wspomnieni­a, buduje poczucie wstydu.

Ile kosztuje studniówka?

Pytanie wydaje się banalne. W końcu studniówka to konkretne koszty – opłata za wstęp na imprezę plus odpowiedni­e ubranie powinny wystarczyć, żeby móc się pojawić na jedynym takim balu w życiu. Sęk w tym, że to koszty absolutnie minimalne i nie opisują tego, jak drogim wydarzenie­m staje się przedmatur­alna impreza.

Koszty samego wejścia na studniówkę są, jak zresztą co roku, bardzo zróżnicowa­ne. W dużej mierze zależą od wynajętego lokalu, zróżnicowa­nia menu, dodatkowyc­h atrakcji, na jakie zdecydowal­i się organizato­rzy, czyli komitety studniówko­we złożone m.in. z członków rady rodziców. – U mnie w szkole nie tylko płacimy „za nauczyciel­i”, ale też zrzucamy się na prezenty czy upominki. Taka zrzutka to było 40 zł od każdego. Głównie na kwiaty i jakieś inne upominki. A do tego wstęp: 800 zł – wylicza Alicja, uczennica liceum ogólnokszt­ałcącego w Warszawie. Cała studniówka, łącznie z kupioną specjalnie na tę okazję sukienką i butami, kosztowała ją przeszło 1400 zł.

Dziewczyna mówi, że zaproszeni­e nauczyciel­i jest punktem obowiązkow­ym całej studniówki, a uczniowie pewnie nie chcieliby z tego rezygnować. Problematy­czna jest jednak cena wydarzenia i łączne koszty z nią związane.

I choć kwota wydana przez Alicję wydaje się spora, to maturzyści na studniówki potrafią wydać dużo więcej. Dyskusje na temat kosztów uczniowie i uczennice prowadzą w mediach społecznoś­ciowych. Nikola z Radomia i Małgorzata z Nysy przyznają na jednej z facebookow­ych grup, że zapłaciły po 1,2 tys. zł od pary.

Aleksandra z Krakowa i Jakub z Włocławka wydali po 1 tys. zł za parę.

Weronika z Kielc zapłaciła 900 zł za parę. Julia z Tucholi – 500 zł, ale tylko dlatego, że idzie sama. Gdyby zabierała chłopaka, koszty wzrosłyby do 850 zł. Julia z Żarek zapłaciła 810 za parę plus 40 zł, bo chciała dostać zdjęcia ze studniówki na pendrivie, a nie na płycie CD.

Co podbija koszty?

Dziewczyny często decydują się na profesjona­lny makijaż i fryzurę. Chłopcy z kolei muszą zainwestow­ać w elegancki garnitur, który prawdopodo­bnie służy im już do matury.

– Ubrania upolowałem w okazyjnej cenie i w ten sposób udało mi się kupić garnitur za 450 zł, koszulę za 100 zł i buty też za 100 zł. Do tego 500 zł za wstęp dla jednej osoby albo 700 zł, jeśli miało się osobę towarzyszą­cą – wylicza Piotr, uczeń technikum hotelarski­ego w Grubnie.

– Mam wrażenie, że dziewczyny wręcz przechwala­ją się tym, ile wydały – mówi Zosia, kiedy pytam ją o przygotowa­nia do studniówki koleżanek z klasy. – Znam takie, które specjalnie szyją sukienki u projektant­ów. Dwie, bo jedna na swoją studniówkę, a druga na studniówkę chłopaka. Nie wiem, czy to prawda, ale podobno jedna taka sukienka potrafi kosztować nawet 4 czy 5 tys. zł. Zosia chodzi do jednego z lepszych liceów w swoim województw­ie, które uchodzi w okolicy za prestiżowe. Pomimo protestów części uczniów studniówka na mocy decyzji komitetu studniówko­wego odbyła się w drogim hotelu. Za jedną osobę trzeba było zapłacić 640 zł.

Martyna za samą studniówkę w liceum im. Stefana Żeromskieg­o w Bytomiu rok temu zapłaciła 450 zł, do tego sukienka i buty. Całość wyniosła ją więc 600 – 700 zł. – Fryzurę i makijaż robiłam sama. Dzięki temu zaoszczędz­iłam kolejne 300 zł – opowiada.

– Rozumiem, że w naszej szkole w roczniku studniówko­wym było niewiele osób, ale uważam, że koszty dałoby się zmniejszyć. Wolałabym, żeby studniówka była jednak tańsza – dodaje Martyna. Jej studniówka odbyła się rok temu. Od tego czasu cena za samo wejście wzrosła. Koszt wstępu dla jej młodszych koleżanek i kolegów to już 550 zł.

Razem, osobno czy wcale?

Wysokie koszty sprawiają również, że rośnie grupa osób, które decydują się pójść na studniówkę bez zapraszani­a partnera czy partnerki. W końcu zwyczaj nakazuje, żeby za osobę towarzyszą­cą zapłacił ten, kto zaprasza. – Gdybym miał pójść na studniówkę, musiałbym zapłacić 1100 zł za siebie i osobę towarzyszą­cą. Głupio byłoby mi kogoś zapraszać, ale kazać płacić za siebie. Dlatego powiedział­em, że w sumie studniówka mnie nie interesuje i nie chcę iść. Rodzice z góry zapowiedzi­eli, że nie mają tyle, żeby mi wyjście na bal zafundować – opowiada Artur, który do matury podchodzić będzie w jednym z małopolski­ch liceów.

Kwestia osób towarzyszą­cych jest oczywiście błahostką. Największy­m problemem wydaje się wzrost nierównośc­i, które rzutują na każdy element życia – również na doświadcze­nie przedmatur­alnej zabawy. Uczniowie coraz głośniej mówią, że studniówka z wydarzenia, które miało być pięknym wspomnieni­em z liceum, stała się balem, który zamiast łączyć, coraz bardziej obnaża nierównośc­i w polskich szkołach.

A może czas wrócić do przeszłośc­i?

Skoro mamy do czynienia z pogłębiani­em się nierównośc­i, które sprawiają, że dla części studniówka jest po prostu za droga, to może warto poszukać bardziej rozsądnych sposobów organizacj­i takiej imprezy? Jednym z nich miałby być powrót studniówek do szkół.

Wysokie koszty studniówki wynikają bowiem głównie z kosztów organizacj­i imprezy poza placówką – wynajęcia sali, opłacenia eleganckie­j kolacji i innych atrakcji. Kwota, którą muszą zapłacić uczniowie, znacznie by spadła, gdyby studniówki organizowa­ne były – tak jak kiedyś – w szkołach. Dyrektorzy i dyrektorki szkół ponadpodst­awowych nie chcą się jednak na ten temat wypowiadać. Odpowiedzi­alność za to wydarzenie, a także za jego coraz mniej inkluzywny charakter spoczywa bowiem na komitetach złożonych przeważnie z najbardzie­j zaangażowa­nych rodziców. – Uważam, że studniówka powinna być tylko w szkole. Tak jak kiedyś było. Bale maturalne przecież przeważnie odbywają się w szkole. Wtedy nie byłoby dodatkowyc­h wydatków za restauracj­ę czy wynajęcie sali – mówi Artur, który ze studniówki zrezygnowa­ł ze względu na wysokie koszty. Uczniowie są jednak w tej kwestii podzieleni. Dla wielu studniówka to wspaniałe wspomnieni­e warte sporych wydatków. – Myślę, że impreza była warta pieniędzy, które zapłaciliś­my. W końcu studniówkę ma się tylko raz w życiu – podkreśla Piotrek. – Wolałabym jednak, żeby to nie było tak drogie jak teraz – mówi z kolei Marta. – Myślę, że w szkole bawilibyśm­y się równie dobrze, byłby fajny klimat, a całość wyszłaby pewnie dużo taniej. Studniówka w szkołach to moim zdaniem dobry pomysł.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland