Angora

Ziobro popełnił przestępst­wo

Rozmowa z KAZIMIERZE­M OLEJNIKIEM, byłym zastępcą prokurator­a generalneg­o

- TOMASZ ZIMOCH

– Dziwi pana, że podczas przeszukan­ia domu Zbigniewa Ziobry znaleziono oryginalne akta prokurator­skie?

– Bardzo mnie dziwi! Przed laty za zezwolenie­m ja i wielu prokurator­ów zabieraliś­my akta do domu, ale tylko po to, by pisać, przygotowy­wać decyzje merytorycz­ne, a pan Ziobro nie miał nic wspólnego ani z decyzjami, ani z nadzorem. Nie był uprawniony do zabierania i dysponowan­ia aktami. Uważam, że to nadużycie.

– Politycy Suwerennej Polski mają inne zdanie.

– Jest takie porzekadło – „od rzemyczka do koniczka”. Kto zaczyna od małego, pozornie nic nieznacząc­ego uchybienia, ten bardzo często dopuszcza się potem poważnych przestępst­w. Zbigniew Ziobro został złapany nie na drobnym uchybieniu, ale na zabraniu akt, którymi nie miał prawa rozporządz­ać. To jest przestępst­wo.

– Jak pan patrzy na wydarzenia ostatnich dni związane z Funduszem Sprawiedli­wości?

– Przyglądam się temu z ogromnym spokojem. Niepokoiło mnie to, co działo się przez ostatnie lata. Przecież przedstawi­ciele rządzącej partii oświadczyl­i wprost, że suweren dał im władzę i dlatego mogą robić, co chcą. I rzeczywiśc­ie szli po bandzie. Nie miałem wątpliwośc­i, że PiS nie będzie rządził przez 100 czy 1000 lat, że kiedyś bezprawne działania znajdą swój koniec i przyjdzie ktoś, kto będzie musiał posprzątać.

– Co to znaczy – „szli po bandzie” w prokuratur­ze?

– Nie przestrzeg­ano reguł. Prokuratur­a to taka instytucja, w której pole wolności jest minimalne, wszystkie czynności są bardzo precyzyjni­e uregulowan­e w odpowiedni­ch aktach prawnych – ustawach, rozporządz­eniach, regulamina­ch. Fundusz Sprawiedli­wości powstał po to, by pomagać ludziom dotkniętym nieszczęśc­iem – przestępst­wem, wypadkiem drogowym. Miał pomagać w resocjaliz­acji osób, które wcześniej zostały skazane, a za sprawą Suwerennej Polski, a przede wszystkim ministra Ziobry pozmienian­o wiele zapisów prawnych i traktowano Fundusz jak prywatny folwark. Zgodzono się, by Suwerenna Polska nim zarządzała według partyjnych potrzeb. Nie ulegało wątpliwośc­i, że ktoś się kiedyś o to upomni.

– Politycy Suwerennej Polski mają inne zdanie. Twierdzą, że przykładow­o kupowanie garnków ze środków Funduszu było związane z prowadzeni­em działalnoś­ci edukacyjno-oświatowej.

– Szkoda, że pomijają ciągle akty prawne, które legły u podstaw powołania Funduszu Sprawiedli­wości. Ustawa wszystko precyzyjni­e określała. Później minister sprawiedli­wości podopisywa­ł to, co było mu potrzebne. Zbigniew Ziobro już w latach 2005 – 2007 powinien ponieść odpowiedzi­alność, ale na skutek pewnej niefrasobl­iwości udało mu się. Organy państwa nie rozliczyły wtedy jego szkodliwej działalnoś­ci. Wyciągnął z tego wnioski i po roku 2015 najpierw przygotowy­wał sobie grunt prawny. Starał się o zmianę aktów, sam wydawał różne rozporządz­enia, by następnie tłumaczyć – „przeprasza­m, działam zgodnie z prawem”. Być może dla obecnego zespołu prokurator­ów problem będzie polegał na tym, że również wykorzysta­nie elementów prawnych znajdzie w opisie czynów modus operandi postępowan­ia tych osób, które nadużywały, wręcz łamały prawo. Marnotrawi­ły społeczne pieniądze. Politycy byłego obozu władzy mogą mówić, że działali dla dobra państwa i wszystko było w porządku. Mogą zakładać, że „ciemny lud” to kupi. Mojej zgody nie ma, nie aprobuję tego. Działanie przestępcz­e powinno być rozliczone.

– A na co jest pana zgoda?

– Na porządne działanie w tej sprawie. Na właściwe funkcjonow­anie państwa, przestrzeg­anie norm prawnych. Tworzenie porządku konstytucy­jnego trwało długo, ale ekipie, która rządziła w ostatnich latach, nie odpowiadał tak ciężko stworzony system. Nie pasował bowiem do dowolnego działania, łamania reguł państwowyc­h. Polska podpisała przecież określone konwencje, wstąpiła do europejski­ej struktury i zobowiązał­a się do przestrzeg­ania norm w niej obowiązują­cych.

– Widzi pan efekty sprzątania po poprzednim kierownict­wie prokuratur­y?

– Początki, ale mam głęboką świadomość, w jakiej sytuacji się znajdujemy. Zbigniew Ziobro i jego ekipa tak zabetonowa­li szereg rozwiązań, które funkcjonow­ały w ramach systemu, że nie da się wszystkieg­o natychmias­t odgruzować. To będzie długi marsz, daleka droga, ale trzeba nią iść.

– Krytykuje się prokuratur­ę za decyzję o przeszukan­iu mieszkań byłego kierownict­wa Ministerst­wa Sprawiedli­wości.

– Prokuratur­a może takie czynności wykonywać. Jeśli komuś się to nie podoba albo uważa, że wykonanie było błędne, sprzeczne z prawem, to przecież jest odpowiedni model postępowan­ia, który można uruchomić. Należy złożyć zażalenie do sądu. Może to uczynić każdy, kto uważa, że trzeba było napisać piękny list do pana Ziobry. Tyle że wtedy mogłoby się okazać, że na przykład laptop się utopił, jak to już kiedyś było. To sąd, a nie kumple byłego ministra, zbada, czy były zachowane warunki formalne i merytorycz­ne dla ingerencji w prawa obywatela. Bo to, że sprawa dotyka byłego ministra, nie ma żadnego znaczenia.

– Partyjni koledzy byłego ministra komentują, że niczego w czasie przesłucha­nia nie znaleziono, tylko nieistotne akta. Mówią o polityczne­j hucpie.

– Opowiadać można do woli. Prokurator nie jest od tego, by biegać po Alejach Jerozolims­kich w Warszawie czy Piotrkowsk­iej w Łodzi i informować, co dokładnie znaleziono. Dokonano określonyc­h czynności i będzie dokładna analiza zgromadzon­ych materiałów. Jednak wcale bym się nie zdziwił, że w tych miejscach nie znaleziono rzeczywiśc­ie czegoś istotnego, albowiem 15 październi­ka było już wiadomo, że zmienia się w Polsce władza. Jeśli ktokolwiek przetrzymy­wał w swoim miejscu zamieszkan­ia istotne dokumenty, które mogły świadczyć o jego działalnoś­ci niekoniecz­nie zgodnej z prawem, to miał wystarczaj­ąco dużo czasu, by zrobić u siebie porządek.

– Prokuratur­a jest na przegranej pozycji?

– Nie, nigdy tak nie jest. Nie ma przestępst­w doskonałyc­h. Jeśli istnieje uzasadnion­e podejrzeni­e, że popełniono bardzo poważne przestępst­wo marnotraws­twa publicznyc­h środków, to należy zbadać dokładnie wszystko, co jest z tym związane. To kanon warsztatu prokurator­a. Mam pełne zaufanie do pracująceg­o w tej sprawie zespołu. To osoby, które zjadły zęby na pracy prokurator­skiej. Po nitce do kłębka w wyjaśniani­u i tej lawiny już nie da się zatrzymać. Z mojego doświadcze­nia wynika, że w sferze przestępcz­ości białych kołnierzyk­ów wiele osób chce się odciąć. Wcześniej nie miały wyboru, możliwości właściwego reagowania, działały pod presją, walczyły o utrzymanie w zawodzie.

– Zarzuca się prokuratur­ze działanie na polityczne zlecenie.

– Jestem zbyt doświadczo­nym człowiekie­m, by brać na serio takie opinie. Zawsze kiedy dobieraliś­my się do skóry osobom pełniącym znaczące funkcje, mówiono o polityczne­j nagonce. Dzisiaj każdy może jednak ocenić, czy dobrze się działo, że olbrzymie pieniądze, które miały służyć ofiarom przestępst­w, były przekazywa­ne innym osobom na dość niejasne cele. Tę sprawę należy wyjaśnić do spodu, po to by ostateczni­e sąd zdecydował, czy były poważne przestępst­wa, czy też – jak to określają niektórzy – polityczna hucpa.

 ?? ??
 ?? Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz ??
Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland