Angora

Lokatorka uwięziona w prywatnej kamienicy

- DAMIAN GROSICKI (Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)

W kamienicy w centrum Łodzi, przy ulicy Sienkiewic­za 4, mieszka jedyna lokatorka – pani Magdalena. Według niej właściciel od lat skutecznie pozbywał się kolejnych współmiesz­kańców, np. podnosząc czynsz albo odcinając prąd lub wodę, której kobieta nie ma od 6 miesięcy. Teraz postanowił zamykać furtkę bramy na klucz. Pani Magdalena go nie odebrała, więc przez dobę była więźniem nieruchomo­ści...

Z zamkniętą lokatorką można było porozmawia­ć... przez szczelinę bramy. – Nie mogę nikogo wpuścić do środka, również sama nie mogę wyjść ze względu na to, że zostałam zamknięta na posesji. Nie mogę zrobić zakupów, nie mogę wyjść do apteki po moje lekarstwa. Jestem więźniem w kamienicy – mówi pani Magdalena (...).

W bramie wywieszone zostały zawiadomie­nia o planowanym zamknięciu furtki. Pojawiła się prośba o kontakt z administra­cją w celu ustalenia terminu odbioru klucza (...). – Kontaktowa­łam się z administra­cją, aby dostarczyl­i mi ten klucz w momencie, kiedy będą tę furtkę zamykać. Niestety, nie poszli mi na rękę. Nalegali, bym przyszła tam osobiście, a ze względu na nękanie i różne inne incydenty w przeszłośc­i boję się tam pójść – wyznała kobieta.

Czy administra­tor brał pod uwagę względy bezpieczeń­stwa pani Magdaleny? W czasie zamknięcia mogła potrzebowa­ć pomocy służb, które miałyby utrudnioną interwencj­ę. O brak takiej możliwości Andrzej Ekert, dyrektor ds. administra­cji B&P REAL ESTATE (spółka zarządzają­ca kamienicą), obarcza... lokatorkę. – Pani miała na to dwa albo trzy tygodnie, żeby odebrać od nas klucz w godzinach od 6 do 16. Z jakichś względów nie chciała.

Jak dodaje dyrektor nieruchomo­ści, furtka jest zamykana przed bezdomnymi i ewentualny­m wandalizme­m na podwórku oraz klatce schodowej.

Profesor w Katedrze Prawa Karnego UŁ Jan Kulesza mówi, że kwestia dotycząca zgodności z prawem zależy od oceny organów ścigania. – Jeżeli jest podejrzeni­e, że w lokalu, w budynku, znajdują się jakieś osoby, to trzeba dołożyć starannośc­i i upewnić się, że nie jest tak, że kogoś pozbawiamy wolności. To jest takie przestępst­wo, które wymaga działania intencjona­lnego – czyli ja chcę kogoś zamknąć. Jeżeli administra­cja wiedziała, że pani jest – to przestępst­wo jest. Jeżeli były jakieś wątpliwośc­i, czy pani przebywa w lokalu, to po prostu trzeba było to sprawdzić – wyjaśnia profesor.

Sytuację inaczej widzi adwokat Piotr Paduszyńsk­i. – Na pewno możemy mówić o ograniczen­iu wolności, bo to jest fakt, że do takiego ograniczen­ia doszło. Ale powstaje pytanie: czy to ograniczen­ie wolności jest bezprawne? Zasadą jest przy świadczeni­u rzeczowym, jak mamy wziąć coś fizycznego, rzecz jakąś, telefon komórkowy, samochód, klucz, to jest to świadczeni­e odbiorcze, czyli musimy się pofatygowa­ć do osoby, która ma nam to wydać – wyjaśnia mecenas.

Obyło się bez wezwania służb, bo w czasie rozmowy zjawił się współwłaśc­iciel kamienicy, który przyjechał otworzyć prowadzony przez siebie sklep (...).

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland