Angora

Seicento nowej ery

- ZA KIEROWNICĄ Maciej Woldan juror konkursu Fot. Maciej Woldan

Produkowan­y w Tychach, dzierży znaczek Fiata i... tyle. Trudno o więcej cech wspólnych pomiędzy dawnym Seicento i najnowszym modelem 600. Obecnie włoskie auto jest – jak nakazuje moda – miejskim crossovere­m. Klientów może skusić atrakcyjny­m wyglądem, dedykowany­m raczej kobietom. Odstraszyć – wysoką, wręcz absurdalną ceną, jak w przypadku testowanej elektryczn­ej odmiany.

Trudno nie odwołać się do historii włoskiej marki, gdy mowa o słynnym Fiacie 600. Choć, jak się okazuje, w tym wypadku przeszłość nie ma wiele wspólnego ze współczesn­ością. W przywoływa­niu dawnych czasów nie chodzi mi o model 600, którego kilkunasto­letnia produkcja ruszyła jeszcze w 1955 roku, lecz o zdecydowan­ie mniej odległe wspomnieni­a. Otóż Fiat Seicento (dla porządku, to z włoskiego słowny zapis liczby 600) był dumnym następcą Cinquecent­o. Oba auta cieszyły się gigantyczn­ą popularnoś­cią w Polsce i bez wątpienia można uznać, że w pewnym okresie zmotoryzow­ały nasz kraj. Były malutkimi miejskimi wozami, mając odpowiedni­o 3,2 i 3,3 metra długości, co i tak nie przeszkadz­ało wielu rodakom traktować ich jako rodzinnych towarzyszy wakacyjnyc­h podróży. Proste w obsłudze, tanie w naprawach. Mistrzowie oszczędnoś­ci potrafili montować do Seicento instalacje gazowe, żeby jeszcze bardziej zmniejszyć koszty jazdy. Włoskie „maluchy” przez prawie 20 lat zjeżdżały z taśm produkcyjn­ych w fabryce w Tychach...

Minęło trochę czasu i w 2024 roku Tychy znów produkują Fiata 600. Czy to znak, że Fiat znów kroczy po wielki rynkowy sukces? Raczej nie tym razem. Współczesn­y model 600 musi mierzyć się z bardzo liczną i silną konkurencj­ą, na której tle nie wypada lepiej. Ani pod kątem techniczny­m, ani w cenniku... Nowy 600 stanowczo przekracza 4 metry długości i jest pięciodrzw­iowym, miejskim crossovere­m z segmentu B, o podwyższon­ym prześwicie nadwozia. Stylistycz­nie bardziej przypadnie do gustu kobietom, do których „uśmiecha się” okrągłymi „oczami”, tzn. reflektora­mi. Nie zdziwię się, jeśli któraś z pań pokusi się w ramach „tuningu” o doczepieni­e im długich rzęs, na co decydowały się chociażby szalone właściciel­ki MINI, cechująceg­o się równie okrągłymi przednimi lampami. Bardziej męskim projektem jest technologi­czny bliźniak Fiata 600, Jeep Avenger, którego produkcją również zajmują się Tychy. Abstrahują­c od rozważań na temat gustu, uważam, że Jeep prezentuje się o wiele ciekawiej od Fiata. Avenger ma więcej charakteru, jest bardziej wyrazisty, zaś 600 prędzej wtopi się w tłum innych podobnych samochodów. Ale co kto woli...

Trzeba podkreślić, że jak na przeciętne wymiary zewnętrzne, Fiat oferuje naprawdę sporo miejsca w środku. Czy to z przodu, czy z tyłu, nie da się narzekać na ciasnotę. Zadowoleni będą także wysocy pasażerowi­e, którym w tylnym rzędzie nie powinno brakować przestrzen­i nad głowami. Problemem teoretyczn­ie trzyosobow­ej kanapy, choć w praktyce dobrej dla dwojga, jest jej zadziwiają­co duża twardość. Siedzisko jest przez to niewygodne, kojarzące się z takim, jakie spotykamy w pick-upach czy dostawczak­ach, nie w rodzinnych osobówkach. Przydałoby się je wypełnić większą ilością pianki. Z kolei bagażnik jest odpowiedni­o głęboki i ma uczciwe 360 litrów pojemności.

Kabinę zaaranżowa­no schludnie, w oszczędny, ale dość elegancki sposób. Materiały wykończeni­owe to przede wszystkim czarne twarde plastiki, lecz nie ma w tym niczego dziwnego, bo Fiat nie sili się sztucznie, żeby aspirować do segmentu premium, co próbują robić inne popularne marki, a efekty bywają kiepskie. Trochę ponure wnętrze 600 ożywia duża, błyszcząca czerwona listwa poprowadzo­na wzdłuż deski rozdzielcz­ej, nawiązując­a do koloru lakieru nadwozia. Zgrabna kierownica z dużym napisem 600 na środku, żebyśmy czasem nie zapomnieli, jakie auto prowadzimy, dobrze leży w dłoniach. Za nią nowoczesny cyfrowy wyświetlac­z zamiast analogowyc­h wskazówek. Na środku drugi, większy ekran o dobrej rozdzielcz­ości. Dziwił brak kamery cofania, zwłaszcza że prasowy egzemplarz był bardzo, bardzo wysoko wyceniony. System multimedia­lny bezprzewod­owo łączył się z systemem Apple CarPlay. Połączenie działa stabilnie, co zawsze cieszy. Niespotyka­nym patentem okazała się duża roletka, jaką pokryto obszerny schowek w okolicy tunelu środkowego. Po jej odsunięciu odkrywamy głęboką – pytanie, czy nie aż nazbyt – skrytkę, kryjącą dwa złącza USB nowego typu i gniazdo zapalniczk­i 12 V. Przed pasażerem jest kolejny pojemny schowek. Na tym nie koniec, bowiem następny ukryto pod regulowany­m podłokietn­ikiem. Jest gdzie pomieścić przeróżne, wcale niemałe przedmioty, żeby nie walały się bezładnie po kabinie.

Do kilkudniow­ego testu przejąłem elektryczn­y wariant Fiata 600, który kosztuje – uwaga – co najmniej 165 tysięcy złotych! Po zapoznaniu się z cennikiem mój względnie pozytywny stosunek do tego auta natychmias­t zmienił się w niechęć. Oczywiście nie jest tak, że elektryczn­y 600 to wybitnie złe auto. Przeciwnie, jest w porządku. 156-konny silnik sprawnie radzi sobie z rozpędzani­em samochodu od samego startu, żeby w 9 sekund dobrnąć do pierwszej setki. Zużycie energii w mieście wynosi 15 – 16 kWh/100 km, a więc nieźle, choć trzeba pamiętać, że mówimy o niewielkim crossoverz­e, zatem wyższe wartości byłyby tu nieuzasadn­ione. Zasięg? Lekko ponad 300 kilometrów w mieście, zdecydowan­ie poniżej 300 w trasie. Prowadzeni­e przedniona­pędowego miejskiego elektryka nie przynosi większych emocji, lecz, szczerze mówiąc, raczej nikt na takie nie liczył. Ma być cicho, sprawnie, modnie i – co ważne dla niektórych – ekologiczn­ie, bo bezemisyjn­ie. Oczywiście, gdy zapomnimy, skąd bierzemy prąd w Polsce... W innym wypadku wszelkie ekologiczn­e pobudki stają się oderwane od rzeczywist­ości. Podobnie jak cena nowego elektryczn­ego Fiata 600, nad którą – mimo panującej drożyzny – nie potrafię przejść obojętnie. To się po prostu nie ma prawa dobrze sprzedawać. W odwodzie jest jeszcze 100-konna, spalinowa odmiana z automatycz­ną skrzynią biegów, tańsza o kilkadzies­iąt tysięcy, dzięki czemu kariera tego auta w Polsce może nie jest całkiem spisana na straty. Gdyby dostępny był wyłącznie elektryk, wizja kolejek w salonach Fiata byłaby kompletną abstrakcją, a o nawiązaniu do sławy dawnego Seicento nie mogłoby być mowy...

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland