Bogactwo ofert zniżkowych
Jak na nowoczesną babcię przystało, kupiłam sobie bilety w sieci i jadę pociągiem przekonana, że wszystkiego dopilnowałam. W końcu zjawia się konduktorka, cała zadowolona podaję jej bilet, a ona się w niego wpatruje i kręci głową. – Kupiła pani zły bilet – mówi. – A co z nim jest nie tak? – pytam. – Z niedobrą zniżką – odpowiada. – Przecież jako osobie po sześćdziesiątce przysługuje mi zniżka – drążę temat. – Tak, ale taka normalna, a pani kupiła z 37-procentową, a z tej można skorzystać tylko dwa razy w roku.– To teraz nie może być ten raz? – Nie, bo musi pani mieć wtedy jakieś zaświadczenie. – Że co mam mieć? – No tak, bo taka zwiększona zniżka przysługuje tylko wtedy, gdy na przykład jedzie pani do sanatorium. I musi pani mieć to potwierdzone przez jakąś instytucję. Choćby terenową jednostkę Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów. Ten bilet jest nieważny. Nie mogę go pani uznać. Ja go pani podstempluję, że on nie został wykorzystany i na stacji, z której pani jedzie, pójdzie pani do kasy, to zwrócą pieniądze. A teraz musi pani u mnie wykupić prawidłowy bilet. Co miałam zrobić, kupiłam. – Jeśli taki sam pani kupiła na powrót, to będzie pani miała taką samą sytuację. A niech ich wszystkich... W drodze powrotnej sytuacja faktycznie się powtórzyła. Po powrocie do domu postanowiłam wszystko sprawdzić. Teraz internet, jakkolwiek by było, najlepszym źródłem informacji. Okazuje się, że normalny bilet dla seniorów istotnie ma mniejszą zniżkę. I tu trzeba było się mocno zagłębić w zagadnienie, bo okazało się, że różni przewoźnicy proponują odmienne stawki. Nie ma to jak spory wybór ofert. Nic tylko wybierać, tak jak spomiędzy dziesiątek past do zębów, proszków przeciwbólowych i szynek. Na razie daruję sobie podróże, bo mnie zdenerwowali. A to mi szkodzi. W końcu ile tabletek na uspokojenie można brać?!