Tajemnice weneckiego atelier
„Ubierałem Madonnę, odtwarzałem toalety z arcydzieł”
Stefano Nicolao to wenecki krawiec, który od ponad 40 lat ubiera aktorów najważniejszych produkcji, takich jak Kupiec wenecki, Casanova, Farinelli, Piraci z Karaibów, Gladiator. Jest duże prawdopodobieństwo, że każdy widz przynajmniej raz gdzieś się z nim zetknął. Zakochany w swoim mieście – nie opuściłby go za nic, dla żadnej gwiazdy.
Od 1980 roku zajmuje się szyciem kostiumów i ubiorów historycznych, nawiązując do rodowodu stroju weneckiego. Robi to jak nikt inny na świecie – dla kina, teatru, opery. Jego zleceniodawcami były prestiżowe instytucje kultury w Lizbonie, Chicago, Waszyngtonie, Nowym Jorku, Bilbao, Tokio, Szanghaju, i włoskie opery, w tym mediolańska La Scala, turyński Teatro Regio i Teatro Massimo z Palermo. Przyodziewał śpiewaków do Traviaty, Rigoletta, Don Carlosa, Cyganerii, Dziewczęcia z Zachodu, wokalistów musicali, bohaterów reklam i uczestników rozmaitych rekonstrukcyjnych wydarzeń, takich na przykład jak weneckie regaty i żywa szachownica w miejscowości Marostica.
Szczególny sentyment ma do Madonny. Cztery dekady temu Louise Veronica Ciccone była obiecującą amerykańską piosenkarką, a on – wschodzącym weneckim stylistą. Sceny do jej teledysku Like a Virgin kręcono w Wenecji i tutaj właśnie nastąpiła eksplozja fenomenu artystki. – Byłem asystentem kostiumografa, ale mogę powiedzieć, że to ja uszyłem ubrania do teledysku. Pamiętam Madonnę jako normalną dziewczynę, ubraną w dżinsy i T-shirt. Zawsze siedziała zamknięta w hotelu Danieli, nikt nie miał prawa jej widywać, bo dopiero przygotowywano premierę jej postaci. Miałem przyjemność poznać ją przed światowym sukcesem.
Teledysk stał się trampoliną także dla Nicolao i dziś jego atelier w prestiżowej okolicy Fondamenta della Misericordia – przy nabrzeżu, na którym mieszczą się puby, winiarnie i restauracje – jest punktem odniesienia dla kręgów kultury. Osiągnął międzynarodowy sukces – ma pracownię o powierzchni tysiąca metrów kwadratowych, katalog ponad 15 tysięcy kostiumów i kolekcję 250 oryginalnych kreacji vintage. Zatrudnia 16 osób i cieszy się, że jego córka Olimpia Ginevra robi to, co on. – Moja pasja zrodziła się w młodym wieku. Zapisałem się do liceum plastycznego wbrew woli rodziców, którzy chcieli, bym został księgowym. Zrozumiałem, że to moja droga. Zacząłem też statystować w teatrze La Fenice i filmach, poszedłem do szkoły reżysera Giovanniego Poli. Potem wstąpiłem do Akademii Sztuk Pięknych na kierunek kostiumy i scenografia, a jednocześnie na architekturę, by zadowolić rodziców. Zostałem także przyjęty do Centrum Kinematografii Eksperymentalnej w Rzymie. Pracowałem z Giorgio Strehlerem. Ale bardziej niż na scenie lubiłem przebywać za kulisami i w zakładzie krawieckim. Chciałem raczej tworzyć kostiumy, niż je nosić.
Wtedy przyszła oferta od RAI i dwutorowa kariera Nicolao znalazła się w takim punkcie, że trzeba było podjąć decyzję: kostiumy czy aktorstwo? W wyborze pomogła oferta teatru w Trieście, zatrudnienie w charakterze pomocnika projektanta kostiumów i lawina sprzyjających zbiegów okoliczności, aż do konsekracji hitem Marco Polo, emitowanym przez RAI w odcinkach w latach 1982 – 1983. Od tamtego czasu pokazywał swoje majstersztyki na wystawach w Metropolitan Museum of Art. W Brukseli, Monako, Pekinie, Rzymie rekonstruował garderobę z obrazów wielkich mistrzów, spełniał wymagania reżyserów na potrzeby ekranu i sceny, wszędzie wzbudzając zachwyt i niedowierzanie, że można tak bardzo wejść w epokę przez materiał. Mijają lata i dekady, a on wciąż uparcie dąży do perfekcji w dbałości o historyczny konkret, rozwija wiedzę ikonograficzną – mimo że sam od dawna jest profesorem – i celebruje piękno spod igły, udowadniając, że szata zdobi sztukę.