Angora

Światło zaklęte w szkle

Pracownia z Kwidzyna od 40 lat tworzy najwyższej klasy witraże i lampy witrażowe

- KRZYSZTOF TOMASZEWSK­I Zdjęcia: archiwum firmy

Kwidzyn to małe miasto z dużą historią. Miejscowy zamek jest najwspania­lszą ceglaną warownią w naszym kraju zaraz po twierdzy w pobliskim Malborku. W konkatedrz­e znaleziono ciała trzech krzyżackic­h wielkich mistrzów, w tym Henryka von Plauena, który po klęsce pod Grunwaldem uratował zakon przed upadkiem (przy sporym udziale Władysława Jagiełły). Dziś znajdują się tu znane zakłady papiernicz­e, a w superlidze piłki ręcznej mężczyzn (która należy do czołowych na świecie) gra MMTS Kwidzyn.

Tu od 40 lat działa należąca do Franciszka Obuchowski­ego pracownia witraży Artex.

– Po maturze pracowałem w kilku firmach zarówno na Śląsku, jak i w Kwidzynie – wspomina pan Obuchowski. – Jedną z nich była pracownia witraży. W późnym PRL-u klientami takich firm były praktyczni­e tylko parafie. Robiliśmy witraże dla kościołów i wiele się tam nauczyłem. Miałem do tego smykałkę i w 1984 r. postanowił­em otworzyć własną pracownię. Już na samym początku miałem problemy z rejestracj­ą firmy. Dostałem zezwolenie na rok działalnoś­ci i w tym czasie w Izbie Rzemieślni­czej w Warszawie zdałem egzamin teoretyczn­y i praktyczny na czeladnika. Było to niedługo po zniesieniu stanu wojennego. Gospodarka znajdowała się w fatalnym stanie. W sklepach, hurtowniac­h niczego nie było. Każdą najzwyklej­szą rzecz trzeba było nie tyle kupić, co „załatwić”, czyli wykorzysty­wać różne formalne i nieformaln­e znajomości. Zaczynałem działalnoś­ć w niewielkim pomieszcze­niu w suterenie, nie miałem żadnych maszyn ani narzędzi. Żeby dostać pierwsze zlecenie, jeździłem motorem do okolicznyc­h parafii i po dwóch tygodniach się udało zdobyć pierwszego klienta. Pierwszy kościół, w którym wykonałem witraże, znajduje się w niewielkie­j wsi w obecnym województw­ie warmińsko-mazurskim. Według wytycznych proboszcza zrobiłem projekt kartonowy, który musiał zaakceptow­ać biskup. Ksiądz kupił szkło w hucie w Jaśle, a ja przystąpił­em do pracy. I niemal po 40 latach witraże wyglądają jak nowe.

Kolejne zamówienia trafiały się z polecenia. Rentowność produkcji była ogromna i nieporówny­walna z dzisiejszą. Z każdym rokiem kościelnyc­h realizacji przybywało i do dziś było ich ponad 100 (największy witraż miał wymiary 8 m x 1,4 m).

Po 1990 r. pojawiły się zamówienia na witraże o tematyce świeckiej, z których większość to były prace niewielkic­h rozmiarów. Właściciel nie jest w stanie policzyć, ile ich zrealizowa­ł, na pewno setki, a być może tysiące.

W tym samym czasie pan Franciszek postanowił robić lampy witrażowe i to był strzał w dziesiątkę, gdyż przez 35 lat wykonał ich 30 – 40 tys. Obecnie to ponad 80 proc. przychodów pracowni.

Początkowo wstawiał je do salonów DESA w Gdyni i Olsztynie oraz Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy. Kupujących było tak dużo, że pan Franciszek nie mógł nadążyć z produkcją. Do dziś wszystkie modele lamp, a były ich setki, zostały zaprojekto­wane osobiście przez właściciel­a.

Artex to firma rodzinna, oprócz pana Franciszka pracują w niej jego żona i dzieci, a jeśli pojawia się taka potrzeba, także osoby z zewnątrz.

Kościoły, domy, rezydencje, browary

Dawniej właściciel robił projekty na kartonie – brystolu, teraz dodatkowo wspomaga się komputerem, gdyż tego oczekują klienci, zwłaszcza przy większych, indywidual­nych zleceniach.

Pracownia większość wyrobów sprzedaje za pośrednict­wem własnego sklepu internetow­ego. Współpracu­je także z kilkunasto­ma galeriami i sklepami stacjonarn­ymi. Ma dwóch partnerów biznesowyc­h w Czechach, gdzie znalazła dla siebie duży rynek zbytu. Przez 16 lat wyrobiła sobie mocną pozycję w Niemczech, ale ostatnio rozeszły się drogi ze współpracu­jącą z nią niemiecką firmą.

Przez lata Artex zaopatrywa­ł się w kolorowe szkło w hucie w Jaśle. Potem właściciel zaczął kupować je w specjalist­ycznych hurtowniac­h i sprowadzać z Meksyku.

– Nie potrzebuje­my wielkich ilości. To z jednej strony kłopot, gdyż nie jesteśmy dużym klientem dla hurtowni i hut, ale z drugiej korzyść, gdyż zaczęliśmy sami je produkować. Wykorzystu­jemy do tego szkło okienne, na które nanosimy odpowiedni­e tlenki metali. Potem wkładamy do specjalnyc­h pieców, gdzie w temperatur­ze 810 – 850˚C stapiamy metodą fusingu, czasem między poszczegól­nymi warstwami umieszczaj­ąc farbę czy pigment.

W starych, zabytkowyc­h witrażach szkło było łączone ramkami ołowianymi, a jak wiadomo ołów jest metalem wysoce toksycznym, dlatego Unia zakazała z niego korzystać. Można to robić tylko w przypadku renowacji zabytkowyc­h witraży.

Zamiast ołowiu Artex wykorzystu­je folię miedzianą z dodatkiem cyny, którą produkuje na skonstruow­anej przez wujka pana Franciszka specjalnej maszynie. Takie profile można też kupić w Sosnowcu i Warszawie.

Duży witraż może kosztować tyle, co luksusowy samochód. Ceny lamp zaczynają się od około 400 zł (kinkiet). Droższe są plafony, lampy wiszące, stojące (500 – 2800), stojące podłogowe mogą kosztować nawet do 3 tys. zł. Plafony witrażowe to już zupełnie inny poziom cen. Są wykonywane na indywidual­ne zamówienie. Niemiecki browar mieszczący się w budynku dawnej stacji kolejowej zamówił plafon o wymiarach 10,5 m x 4 m. Cała konstrukcj­a została zawieszona pod sufitem na specjalnej metalowej ramie.

Dziś Artex nie może już marzyć o takiej rentownośc­i jak na przełomie lat 80. i 90., ale i tak jest ona duża i wynosi od kilkunastu do kilkudzies­ięciu procent.

Klientami firmy było wielu znanych przedsiębi­orców, polityków, artystów. Niektórzy ograniczal­i się do kupna pojedyncze­j lampy, inni zamawiali witraże zdobiące okna, a nawet baseny. Właściciel nie chce wymieniać nazwisk bez zgody, ujawnia jedynie, że jego klientem był Witold Paszt, wokalista zespołu Vox.

Pandemia była czasem wielkiej hossy budownictw­a, ale także takich firm jak Artex. Na realizację zamówień klienci musieli czekać 5 – 6 tygodni. Teraz wszystko wróciło do normy, ale firma ma ugruntowan­ą pozycję i dobrze radzi sobie na tym nietypowym rynku.

– Stawiamy na ekologię, stale wzbogacamy ofertę, przybywa nam klientów, więc z optymizmem patrzę w przyszłość.

 ?? ?? Niektóre realizacje, jak ta w niemieckim browarze, mają kilkadzies­iąt metrów kwadratowy­ch powierzchn­i
Niektóre realizacje, jak ta w niemieckim browarze, mają kilkadzies­iąt metrów kwadratowy­ch powierzchn­i
 ?? ?? W ofercie pracowni są setki wzorów lamp
W ofercie pracowni są setki wzorów lamp
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland