Gazeta Wyborcza - Gazeta Telewizyjna
WESTERPLATTE BRONI SIĘ NADAL
TAJEMNICA WESTERPLATTE
Polska/Litwa 2013, reż. Paweł Chochlew 23:15 | polsat
WESTERPLATTE
Polska 1967, reż. Stanisław Różewicz 20:00 | kino polska
powt. niedziela 17:55
Ten film powstawał długo i w mękach. Po premierze okazało się zaś, że nie jest ani skandalizujący, czego obawiali się „dyżurni patrioci”, ani skrajnie nieudolny, co przewidywali przeciwnicy powierzenia go debiutantowi
Historia 200 obrońców Westerplatte jest powszechnie znana. Mieli bronić placówki przez 12 godzin, do nadejścia pomocy. Bronili przez tydzień, stając się symbolem polskiego oporu we Wrześniu.
Ten tydzień to była także konfrontacja dwóch postaw. Dowódca major Henryk Sucharski (Michał Żebrowski) chciał oszczędzać swoich żołnierzy, którzy jeszcze mogli przydać się Polsce. Zdawał sobie sprawę, że pomoc nigdy nie nadej- dzie. Natomiast kapitan Franciszek Dąbrowski (Robert Żołędziewski) uważał, że należy walczyć do ostatniego naboju, że ofiara z podkomendnych ma sens.
Paweł Chochlew, wcześniej tylko aktor i drugi reżyser, chciał odbrązowić tę opowieść. Pokazał więc atak epilepsji i załamanie nerwowe (miał przywidzenia) majora Sucharskiego gotowego poddać placówkę już 2 września. Pokazał panikę i rozprzężenie (alkohol!) wśród żołnierzy, bijatykę między sobą zamiast zmagania się z nadciągającym wrogiem i wspomnianą już dezercję. Dlatego dramat wojenny stopniowo przeradza się tu w dramat egzystencjalny.
Dwa elementy niweczą, niestety, ten zamiar. Po pierwsze, koturnowe aktorstwo, zwłaszcza obu panów Ż. Po drugie, zapętlanie się w powtarzaniu tych samych argumentów co do potrzeby zaniechania albo kontynuowania walki. Wtych właśnie momentach najbardziej tęskniłem za szlachetnym i lepiej skonstruowanym „Westerplatte” (1967) Stanisława Różewicza według scenariusza Jana Józefa Szczepańskiego i z czarno-białymi zdjęciami Jerzego Wójcika.
Po cóż więc było kręcić ten remake? Oczywiście są nowe komputerowe technologie, więc sceny ostrzału Westerplatte wyglądają dziś sugestywniej. Oczywiście szacunek budzi rozmach inscenizacyjny Chochlewa, zwłaszcza w partiach początkowych. Wydaje mi się jednak, że Chochlew zatrzymał się wpół drogi. Nie wytrzymał ataków na jego film, a właściwie na tekst scenariusza, bo filmu jeszcze wtedy nie było.