Gazeta Wyborcza - Gazeta Telewizyjna
JIMI HENDRIX TEN CHŁOPAK Z GITARĄ
Najlepszy gitarzysta wszech czasów. Skandalista, który szarpał struny zębami i podpalał instrument. Mańkut grający na gitarze za plecami, nad głową i do góry nogami zachwyciła się nim Linda Keith, dziewczyna Keitha Richardsa z Rolling Stonesów. Hendrix nie przypadł do gustu menedżerowi Stonesów, Linda zetknęła więc Jimiego z Chasem Chandlerem, stawiającym pierwsze kroki jako menedżer basistą Animalsów.
Ten ściągnął gitarzystę do Anglii i szybko zmontował zespół Experience, którego członkami zostali niepozorni bladzi Anglicy – Noel Redding i Mitch Mitchell. Czarny szefem białych? Tego wcześniej w rocku nie bywało.
Tydzień po przylocie Hendrix dał występ w przerwie koncertu Cream, po którym lider tej grupy Eric Clapton długo zbierał szczękę z podłogi. Miesiąc później rozwibrowanej gitary Hendrixa z zachwytem słuchali na żywo najważniejsi muzycy świata: członkowie Beatlesów, Stonesów, The Who, The Yardbirds.
Tuż przed sylwestrem na listy przebojów wszedł utwór „Hey Joe”, a reszta jest historią – Hendrix grający piosenkę Beatlesów „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band” tuż po jej premierze, Hendrix palący gitary i wykonujący hymn, przerabiający na swoją modłę „All Along The Watchtower” Dylana, porzucający Reddinga i Mitchella na rzecz czarnych muzyków – Coxa i Buddy’ego Milesa, z którymi stworzył Band of Gypsys i nagrał koncertową płytę w Nowy Rok 1970...
Ta historia kończy się tydzień przed czwartą rocznicą przyjazdu Hendrixa do Anglii, tam gdzie się zaczęła, w Londynie. 18 września 1970 r. Hendrix zostaje znaleziony martwy w pokoju hotelu Samarkand w Notting Hill. Właścicielka pokoju wyznała, że nocą Hendrix wziął dziewięć jej tabletek nasennych. Nie mógł spać, bo wcześniej wczasie imprezy brał amfetaminę, a zamierzał przespać cały dzień, żeby po weekendzie wypoczęty polecieć do Stanów.
Lekarze uważają, że to nie miało być samobójstwo. W ostatnich dniach muzyk był przepracowany, cierpiał na bezsenność. Dręczył się nieudanymi związkami i narzekał na „tzw. przyjaciół” z muzycznego świata. Ale też dwa dni przed śmiercią zachwycił widzów podczas jam session z War, nowym zespołem Erica Burdona z Animalsów. Miał zagrać z nimi już dzień wcześniej, ale był zbyt naćpany.
Wciąż ukazują się kolejne płyty ułożone z archiwów, bo Hendrix nagrywał pomysły, próby, koncerty, kiedy tylko mógł. Ostatnim do tej pory albumem jest bardzo dobry „People, Hell and Angels” (2013) zawierający utwory studyjne z lat 1968-69.