Gazeta Wyborcza - Gazeta Telewizyjna
PYSKATA, BESTIA I GEJ
wspomina, jak wyglądała praca nad filmem: – Napisałam scenę, w której Bella przypina pinezki do mapy, bo marzy o podróżach. Po pewnym czasie storyboard do mnie wrócił, a Bella nie zajmowała się już mapą, tylko piekła ciasto – mówi.
Czasy się zmieniły, dlatego twórcy nowej „Pięknej i Bestii” chętnie mówią o, uwaga, feministycznym charakterze postaci Belli. Aby podkreślić przemianę głównej bohaterki, zdecydowano, że zagra ją Watson. Młoda aktorka jest feministką, angażuje się w akcje sprzyjające równości płci. To ponoć ona zaproponowała, by to nie ojciec Belli, ale ona sama była wynalazczynią. Bohaterka wprowadza w miasteczku prototyp pralki, by móc całymi dniami czytać. Poza tym jednak jej zmysł odkrywcy wyraża się głównie w tym, że podaje ojcu narzędzia.
Bella w wykonaniu Watson jest pyskata i marzy o czymś więcej niż spokojne życie w miasteczku. Odrzuca więc zaloty zadufanego w sobie Gastona (Evans), który z zemsty postanawia uwięzić Maurice’a (Kline), jej ojca. Z czasem serce bohaterki zabije mocniej do... no właśnie.
– To historia mądrej, niezależnej kobiety odrzucającej brutalnego, kontrolującego, owłosionego mężczyznę o okropnych manierach (Gastona), który zamyka jej ojca. Wybiera za to brutalnego, kontrolującego, owłosionego mężczyznę o okropnych manierach (Bestię), który zamyka jej ojca – kpią twórcy serii „Szczere zwiastuny filmowe” na YouTubie, ilustrując fil-
PIĘKNA I BESTIA
film przygodowy, USA 2017, reż. Bill Condon, wyk. Emma Watson, Dan Stevens, Luke Evans, Josh Gad 20:10 | hbo powt. poniedziałek 13:25, środa 20:10, czwartek 12:15 mik scenami z animowanej wersji, choć ta nowa, „unowocześniona”, pasowałaby tu równie dobrze.
I dodają, że ta historia jest „stara jak syndrom sztokholmski” – w końcu Bella zakochuje się w swoim prześladowcy, który odcina ją od rodziny i więzi w zamku. A tego wątku nie da się przedstawić bardziej feministycznie. Mimo to Emma Watson próbuje. – Bella i syndrom sztokholmski? To nieporozumienie. Moja bohaterka pozostaje wolna – przekonuje w wywiadach.
Le Fou: wiele hałasu o nic
Tym, co budzi jeszcze większe zainteresowanie mediów niż Bella feministka, jest wątek homoseksualny, po raz pierwszy pokazany w filmach Disneya. Pomocnik Gastona – Le Fou (Josh Gad) – nie tylko podziwia swojego przyjaciela, ale też ewidentnie czuje do niego miętę. – Le Fou powoli zaczyna sobie zdawać sprawę ze swoich uczuć – mówił w wywiadach Bill Condon, reżyser. I choć mówimy o naprawdę niewinnym, platonicznym uczuciu i scenach, które w założeniu miały być raczej zabawne, film ma z powodu Le Fou problemy. WRosji mogą go oglądać widzowie powyżej 16. roku życia, wMalezji opóźniono premierę do czasu, aż Disney usunie drażliwe sceny (Disney odmówił). Wszystko z powodu rzekomej promocji homoseksualizmu.
Aż trudno sobie wyobrazić, co się wydarzy, gdy konserwatywni decydenci zobaczą scenę, w której zaklęta szafa – Madame Garderobe (w polskiej wersji językowej głosu użycza jej Małgorzata Walewska) – broniąc zamku przed atakiem rozwścieczonych wieśniaków, owija trzech z nich w kobiece suknie, zachęcając jednocześnie śpiewem, by „byli wolni”.
Bonjour i sacrebleu
Poza drobnymi poprawkami obyczajowymi akcja przebiega niemal tak samo jak w animacji sprzed ćwierćwiecza. Nowa „Piękna i Bestia” nie unika więc tych samych niedorzeczności. Mamy więc typową francuską wioskę, w której poza sporadycznymi „bonjour” i „sacrebleu” niemal nie używa się francuskiego. Przeniesiono też z oryginału klasyczne piosenki.
I nic to, że Emma Watson gra trzema minami, Bestia prycha jak koń, a całość nie ma uroku „Pięknej i Bestii” z początku lat 90. Poprzedni filmowy remake klasycznej animacji – „Księga dżungli” z 2014 r. – przyniósł Disneyowi niemal miliard dolarów zysku przy budżecie 157 mln. „Pięknej i Bestii” poszło jeszcze lepiej – zarobiła grubo ponad miliard dolarów. A Disney już szykuje nową wersję „101 dalmatyńczyków”.