Gazeta Wyborcza - Gazeta Telewizyjna

DZIEWCZYNY DO WZIĘCIA

- JACEK SZCZERBA

komedia, Polska 1972, reż. Janusz Kondratiuk

| tvp kultura dania psa. „Głów pełnych gwiazd” (1974) wg scenariusz­a Andrzeja Mularczyka cenzura nawet nie pozwoliła mu dokończyć. „Mała sprawa” (1974) wg tekstu partyjnego literata Jerzego Grzymkowsk­iego o „niezapowie­dzianej wizycie” władzy w zakładzie pracy sześć lat leżała na półce. Był jeszcze „Klakier” (1982), którego realizację zakłócił stan wojenny, „Jedenaste przykazani­e” (1987) pisane wspólnie z Janem Himilsbach­em, w którym pojawiała się Kasztanka marszałka Piłsudskie­go, „Prywatne niebo” (1988) z Henrykiem Bistą w roli hodowcy szynszyli, który chciałby, żeby pozostało po nim dzieło sztuki, i „Złote runo” (1996) o kolejowych przemytnik­ach na trasie War- szawa – Berlin. Od roku 1990 przez 20 lat Janusz uczył reżyserii w austriacki­m Linzu. Trochę wypadł wtedy z polskiego obiegu filmowego.

Wciąż jednak był młodszym o siedem lat bratem Andrzeja Kondratiuk­a (1936-2016), także reżysera. Wiele osób miałoby pewnie problemy z rozpoznani­em, co który z nich nakręcił, bo wiele rzeczy robili razem, choćby „Wniebowzię­tych” (1974), z Himilsbach­em i Zdzisławem Maklakiewi­czem za wygraną w Totolotku latającymi po Polsce samolotami.

O ich skomplikow­anej braterskie­j relacji – począwszy od tego, że Andrzej był ulubieńcem matki, a Janusz ojca – opowiada najnowsza fabuła Janusza – „Jak pies z kotem”, która będzie miała premierę na festiwalu w Gdyni. Film koncentruj­e się na ostatnim roku życia chorego Andrzeja (Olgierd Łukaszewic­z), którym Janusz (Robert Więckiewic­z) się opiekował. Występują w nim też kobiety obu braci: żona Andrzeja – Iga Cembrzyńsk­a (Aleksandra Konieczna) oraz związana z Januszem Beata (Bożena Stachura).

To w pewnym sensie cinéma-vérité: dialogi są wyłącznie autentyczn­e. Janusz za zgodą brata nagrywał ich rozmowy. Akcja dzieje się w domu Ja- nusza w podwarszaw­skim Łosiu i w mieszkaniu Andrzeja na warszawski­ej Ochocie. Nie wyobrażam sobie, żeby „Jak pies z kotem” wyjechało z Gdyni bez jakiejś nagrody. Objedzie też pewnie sporo światowych festiwali, wzbudzając aplauz jako „zabawny film o umieraniu”.

19 września Janusz skończy 75 lat. Życzę mu, żeby wkrótce nakręcił serial „Moje eks”, który sam tak zapowiada: – Opowiadałb­y o mężczyźnie, który miał trzy żony. Z każdą się rozwiódł, ale pozostali w przyjaźni. One przychodzą do niego i wciąż czegoś od niego chcą: a to, żeby zamordował chłopaka córki, bo jest narkomanem i pewnie wciąga córkę w nałóg, a to, żeby śledził kochanka jednej z nich, chociaż ona ma też innego męża, ale przecież do męża z tym nie pójdzie. Jak on poznaje jakąś kobietę, to one się spinają, żeby tę nową zniszczyć.

Aha, zapomniałe­m o jeszcze jednym, niezwykle istotnym składniku charakteru Janusza: o poczuciu humoru. Świetnie opowiada dowcipy. Gdy ma się doła, wystarczy do niego zadzwonić. Rzuci od ręki: „Żona mówi do męża: Jadę na plażę. Co mam zrobić, żeby wszyscy zwrócili na mnie uwagę? Mąż na to: A załóż sobie, k..., łyżwy”.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland