Gazeta Wyborcza - Gazeta Telewizyjna
JANTJE FRIESE
Google został naszym najlepszym przyjacielem. Codziennie odbieraliśmy też paczki z książkami na przeróżne tematy. Czytałam mnóstwo rozpraw filozoficznych, wykładów o fizyce kwantowej, a nawet duchowości kwantowej, bo istnieje takowa i jest to bardzo ciekawe. B.O.: I to jak! W obu seriach pracowaliśmy z jakimś tematem, do którego odnosi się każda scena, a nawet poszczególny dialog. W serii drugiej naszą obsesją stało się pytanie: co było pierwsze, jajko czy kura, czyli kwestia pochodzenia wszystkiego. Oczywiście kiedy człowiek próbuje sobie odpowiedzieć na to zagadnienie, jest skazany na szaleństwo. Prawdopodobnie nigdy nie znajdzie odpowiedzi.
Druga seria będzie miała podobny klimat do pierwszej?
B.O.: Mieliśmy więcej przestrzeni w studiu. Akcja dzieje się latem, więc klimat jest odmienny od serii pierwszej, kręconej w deszczu. Ale nie będzie drastycznych zmian. Ekipa zdjęciowa jest praktycznie ta sama, chociaż trochę powiększona. Scenarzyści pozostali ci sami, z jedną dodatkową osobą, więc mogliśmy bardzo szybko brać się do roboty i kontynuować dzieło.
Kiedy dostaliście zgodę na robienie drugiej serii, mieliście już przygotowany scenariusz kontynuacji?
J.F.: Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Kiedy zaczynaliśmy tworzyć „Dark”, mieliśmy w głowach pomysł na zakończenie tej historii, a także kilka wątków, które chcieliśmy rozwijać. Ale w trakcie pisania trzeba często porzucać różne ścieżki, które sobie wcześniej wytyczyliśmy, bo w praktyce okazują się nudne albo przewidywalne. Każdy człowiek pióra to potwierdzi. Scenarzysta serialowy musi się nauczyć zaskakiwać ludzi i siebie samego. Musi być elastyczny. Zrealizowaliśmy 50 proc. pierwotnych założeń. A reszta zaskoczyła nas samych.
A zaskoczyło was zakończenie całej historii?