Gazeta Wyborcza - Gazeta Telewizyjna
ZWYKŁY PROJEKTANT AWANGARDY
MCQUEEN
Wielka Brytania 2017, reż. Ian Bonhôte, Peter Ettedgui
| canal+ powt. śr. 16:00 lek a jego mało wyszukanym strojem był uderzający. Zachował też zdrowe demokratyczne odruchy: w Paryżu miał status pół-Boga, a mimo to nadal jadał na stołówce ze zwykłymi pracownikami.
McQueen miał też swoją ciemną stronę, osobiste demony, z którymi nie umiał sobie poradzić. Ich obecność tłumaczy się traumą z dzieciństwa, m.in. jako 9-latek miał być molestowany seksualnie przez męża siostry. Stąd częsty element przemocy w jego pokazach widoczny nawet w ich tytułach: „Kuba Rozpruwacz tropi swoje ofiary”, „Szkocki gwałt”.
Z wiekiem stan psychiczny projektanta się pogorszał, co było związane zarówno z zawodową presją, przepracowaniem, jak i z zażywaniem narkotyków oraz poczuciem izolacji. Aż wreszcie stało się: 11 lutego 2010 r. McQueen popełnił samobójstwo. Zdecydował się na ten krok w tym samym dniu, kiedy odbył się pogrzeb jego matki.
Formuła dokumentu nie jest rewolucyjna: oglądamy kolejne pokazy, wizje tyleż piękne wizualnie, co niepokojące oraz słuchamy „gadających głów”. Ale są to ludzie bardzo interesujący i mówiący ciekawe rzeczy, a ich wypowiedzi zmontowano w przemyślany i inteligentny sposób. W efekcie wyłaniający się z nich portret sympatycznego chłopaka i udręczonego artysty jest rzeczywiście fascynujący. Pierwszorzędna robota – jeden z tych nielicznych filmów, który – gdy się w końcu skończy – to żałujemy, że nie trwa dalej.
Nigdy nie mieliście nic wspólnego z modą. Czemu zdecydowaliście się nakręcić film o Alexandrze McQueenie?
Ian Bonhôte: Wiele osób opisuje nasz film jako modowy, dlatego podkreślamy, że Lee Alexander McQueen interesował nas jako człowiek, twórca, a nie tylko projektant mody. Jego historia jest fascynująca, bo nie mając praktycznie nic, stał się królem wysmakowanego i zamkniętego świata.
Mody w filmie jednak nie brakuje. Tytuły kolejnych rozdziałów to nazwy kolekcji McQueena.
Ian Bonhôte: Wszyscy mówili, że pokazy McQueena były wydarzeniami, instalacjami artystycznymi wykraczającymi poza modę. Niektórzy projektują po to, żeby zobaczyć na ulicy ludzi w swoich ubraniach, myślę, że Lee projektował właśnie dla tych kilku minut widowiska na wybiegu.
Jak wybieraliście rozmówców? Sami się do was zgłaszali?
Peter Ettedgui: Nie chcieliśmy celebrytów świata mody, którzy często występują w filmach o projektantach i zawsze mówią to samo. Chcieliśmy rozmawiać z ludźmi, który naprawdę go znali. I to właśnie oni najbardziej się nas obawiali, bo życie Lee zostało przedstawione przez tabloidy jako zbiór skandali. Musieliśmy zdobyć ich zaufanie. Wcześniej oczywiście zrobiliśmy research, wiedzieliśmy, kim są, w jaki sposób współpracowali z McQueenem.