Czy Obama sprzeda łupki USA mogą zbić ceny gazu na świecie i powstrzymają monopolistyczne zakusy Gazpromu, wysyłając na eksport tani surowiec ze swoich łupków. Ale plany eksportu gazu wywołały polityczną burzę w USA
Czy Polska będzie kupować gaz sprowadzany ze Stanów Zjednoczonych? Taką nadzieję ma Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. W zeszłym tygodniu, przedstawiając swoją strategię na najbliższe dwa lata, koncern zapowiedział „działania na rzecz zmiany struktury portfela pozyskania gazu z importu, w tym uwzględniające możliwości zagospodarowania niewykorzystanych mocy terminalu LNG [w Świnoujściu] w związku z planowanym rozpoczęciem eksportu gazu przez USA od 2014 r.”. Pomysł szukania nowych dostawców nie dziwi, zwłaszcza w przypadku PGNiG, które lwią część gazu importuje wyłącznie z Rosji na podstawie kontraktu zawartego z Gazpromem w1996 r. za rządów SLD-PSL premiera Włodzimierza Cimoszewicza. I za rosyjski surowiec płaciliśmy przez ostatnie lata najdrożej w UE.
Na czym opiera swoje nadzieje PGNiG? Na konferencji prasowej zarząd koncernu nie odpowiedział „Gazecie”, z jakiego konkretnie źródła ma informację, że USA planują rozpoczęcie eksportu skroplonego gazu od 2014 r. Bo na razie zapowiedzi PGNiG są mało realne.
Gaz w rękach Obamy
Rozstrzygnięcie przyszłości eksportu skroplonego gazu ze Stanów Zjednoczonych będzie jedną z najważniejszych i najbardziej spornych decyzji na początku drugiej kadencji prezydenta Baracka Obamy, oceniła agencja Reuters. Amerykańskie firmy paliwowe mają na to ochotę od kilku lat, gdy rozpoczęły na wielką skalę eksploatację złóż w skałach łupkowych. Dzięki obfitości gazu z takich złóż wciągu czterech lat jego ceny spadły ponadczterokrotnie. Obecnie na amerykańskich giełdach 1000 m sześc. gazu kosztuje ok. 130 dol., czyli trzy i pół razy taniej niż za taką samą ilość surowca PGNiG płaci Gazpromowi.
Ale na razie gaz zUSA swobodnie można eksportować tylko do państw, które mają umowę o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Obecnie USA mają takie umowy z 18 państwami świata, z których tylko Korea Południowa i Singapur są ważnymi eksporterami LNG.
Eksport gazu z USA do innych państw wymaga zebrania pliku zezwoleń w różnych amerykańskich urzędach, a przede wszystkim zgody Departamentu Energii, czyli rządu Stanów Zjednoczonych.
Przez ostatnie trzy lata wnioski ozezwolenia na eksport LNG złożyło 15 amerykańskich firm. Dwie trzecie z nich ma gazoporty zbudowane w zeszłej dekadzie, kiedy oczekiwano, że USA będą musiały importować gaz, bo ich własne złoża zaczną się wyczerpywać. Ale gdy udało się wycisnąć gaz złupków, import LNG do Stanów Zjednoczonych przestał się opłacać i gazoporty stały się bezużyteczne. Jedyną szansą, by odzyskać miliardy dolarów zainwestowane wte terminale, jest wykorzystanie ich do eksportu gazu. Ale to wymaga zgody rządu USA.
Na razie Waszyngton wydał tylko jedno zezwolenie. W maju dostała je firma Cheniere Energy, która z ter-
Decyzja o eksporcie gazu z łupków będzie jedną z najważniejszych w tej kadencji Baracka Obamy
minalu Sabine Pass LNG w Luizjanie chce zacząć eksport gazu – głównie do Azji – na przełomie 2016 i 2017 r.
Olosie pozostałych wniosków ma przesądzić studium na temat opłacalności eksportu gazu dla amerykańskiej gospodarki przygotowane przez Departament Energii. Dokument ten miał być ogłoszony w marcu, potem termin przełożono na koniec lata. Biały Dom deklarował, że Obama nie jest przeciwnikiem eksportu gazu zUSA, ale chce najpierw rozważyć tego skutki. – Decyzje [o zezwoleniach eksportowych] zostaną podjęte po przeprowadzeniu analiz – deklarował latem rzecznik prezydenta USA Clark Stevens agencji Bloomberga. Już wtedy stało się jasne, że przed wyborami prezydenckimi nie będzie rozstrzygnięć. Swoje studium Departament Energii opublikował trzy tygodnie temu, gdy Obama zapewnił już sobie drugą kadencję w Białym Domu.
Łupki na wsparcie NATO
Zaraz potem oliwy do ognia sporów o eksport gazu z USA dolał Richard Lugar, jeden z seniorów amerykańskiego Senatu, ostatnio kierujący komisją spraw zagranicznych wyższej izby parlamentu Stanów Zjednoczonych. Lugar zgłosił projekt ustawy „LNG dla NATO” zezwalającej na eksport amerykańskiego gazu do państw NATO. – Nastała pora, aby dokonując dramatycznej zmiany na rynkach gazu, ukrócić pokusę manipulowania dostawami z politycznych powodów przez Rosję i Iran – zaapelował amerykański senator. W tekście dla dziennika „The Washington Times” Lugar przypomniał, że w przeszłości Rosja korzystała z energii, by zakręcając kurek z gazem, karać swoich sąsiadów. Ale zdaniem senatora taką polityką Moskwa strzeliła sobie w stopę. Wtym roku Komisja Europejska wszczęła postępowanie antymonopolowe wobec Gazpromu, a państwa UE zaczęły importować z Bliskiego Wschodu skroplony gaz, który był przeznaczony dla USA, ale gdy tam zaczęto eksploatować łupki, popłynął on do Europy.
„Te tendencje mogą nie być trwałe, ale otworzyły okno dla Stanów Zjednoczonych, by razem z naszymi sojusznikami w Europie rozszerzyć dywersyfikację dostaw gazu” – pisał Lugar. I podkreślił: „Przy obecnej wielkości konsumpcji gazu, mamy dostawy szacowane na 100 lat, a ceny gazu spadły tak nisko, że ogranicza się nowe wiercenia. Z łatwością moglibyśmy wyeksportować część tego nadmiaru jako LNG, nie powodując podwyżki cen gazu na naszym rodzimym rynku”.
Zaproponowana przez Lugara ustawa jest jego testamentem politycznym. Jesienią przegrał wybory i na początku stycznia odejdzie z Senatu, w którym zasiadał 36 lat bez przerwy. Jego sojusznicy w Senacie zapowiadają, że będą zabiegać o przyjęcie ustawy „LNG dla NATO”. A stosunek prezydenta USA do tego projektu jest zagadką. Richard Lugar należy do Partii Republikańskiej, ale przez wiele lat był w Senacie mentorem stawiającego tam pierwsze kroki Baracka Obamy z konkurencyjnej Partii Demokratycznej.
Demokratyczno-zieloni przeciwnicy
Wśród amerykańskich demokratów mało kto myśli oeksporcie gazu zUSA wkategoriach geopolitycznych. Jest za to legion przeciwników takiej działalności, tłumaczą to troską o utrzymanie jak najniższych cen gazu na rodzimym rynku. – Jeśli powiesz, że nie ma niedoborów gazu, i zdecydujesz się eksportować go wolbrzymich ilościach, to możesz podnieść ceny na rodzimym rynku. Znam mnóstwo amerykańskich firm obawiających się, że mogłoby to zaszkodzić możliwościom ich rozwoju w Stanach Zjednoczonych oraz konsumentom – uważa demokratyczny szef senackiej komisji energii Ron Wyden cytowany przez Reutersa.
– Eksport gazu nie ma sensu – ocenia też szefowa senackiej komisji rolnictwa Debbie Stabenow, także zPartii Demokratycznej.
Przeciw eksportowi gazu są też zieloni. W tym roku z protestem w tej sprawie wystąpił Sierra Club, jedna z najbardziej wpływowych amerykańskich grup ekologicznych. Jej zdaniem zezwolenie na eksport LNG zwiększyłoby wiercenia w łupkach przy wykorzystaniu kwestionowanego przez zielonych szczelinowania hydraulicznego.
Gazownicy wskazują zaś, że blokowanie eksportu hamuje rozwój branży. Ogłoszone w grudniu studium Departamentu Energii stawia zaś sprawę jasno. Rozważano tam 63 scenariusze i wkażdym eksport gazu jest korzystny dla gospodarki USA. Według raportu może to spowodować niewielki wzrost cen gazu dla amerykańskich gospodarstw domowych. Ale dzięki eksportowi Amerykanie wzbogacą się, a gdy ich siła nabywcza wrośnie, nominalny wzrost rachunków z gazowni będzie mniej dotkliwy.
Wtym miesiącu amerykańska rządowa Agencja Informacji Energetycznej (EIA) przedstawiała prognozę, według której w 2035 r. wydobycie gazu wUSA – głównie za sprawą złóż włupkach – wzrośnie do 890 mld m sześc. To niemal 100 mld m sześc. więcej niż wprognozie sprzed roku. Ado 2040 r. wydobycie gazu wUSA zwiększy się jeszcze do 940 mld m sześc. – ocenia EIA, rozwiewając obawy o niedobory gazu.
Takie prognozy będą dodatkowym orężem w batalii o eksport gazu, do której sposobią się Amerykanie. Czy wezmą pod uwagę także interesy swoich europejskich sojuszników, jak apelował senator Lugar, który odegrał kluczową rolę przy przyjęciu Polski do NATO?