Newseria: PR czy dziennikarstwo? Znajdź różnice Pracował w redakcjach prawie wszystkich kanałów informacyjnych. Teraz założył firmę, która na mediach zarabia i budzi kontrowersje
Na jego firmę powołują się największe redakcje, w tym serwisy internetowe „Gazety Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, Radia Zet czy portal Wirtualna Polska. Prawie w każdej informacji ktoś się wypowiada – minister, ekspert, przedstawiciel firmy. Newseria jest jednym znajbardziej opiniotwórczych źródeł wpolskim internecie, choć produkuje zaledwie siedem-dziewięć materiałów dziennie. Tylko w październiku polskie serwisy internetowe powołały się na nią aż 3,8 tys. razy, wlistopadzie – 3,62 tys. razy, a wciągu pierwszych trzech tygodni grudnia – ponad 2 tys. razy – wynika zobliczeń Instytutu Monitorowania Mediów przygotowanych na prośbę „Gazety”. Chodzi zarówno opliki wideo, jak i materiały tekstowe, czyli spisane nagrania.
Sekret powodzenia Newserii kryje się w tym, że jej materiały są dostępne dla mediów za darmo. Ba, portale mogą nawet sprzedawać przy nich reklamę, co chętnie wykorzystują. Dla internetowych redakcji mediów tradycyjnych Newseria stała się więc jednym z narzędzi wwalce oszybko rosnący rynek reklamy wideo w sieci. Na koniec tego roku według różnych szacunków będzie wart zaledwie 50-72 mln zł, ale za trzy lata – już blisko 270 mln zł.
Nie trzeba płacić?
Newseria to 12-osobowy zespół i trzy kamery. Jej twórca, 35-letni Artur Woliński, nazywa swoją firmę „agencją informacyjną”, a jej biuro – „redakcją”. Mieści się ono wbudynku zajmowanym dawniej przez Polsat na warszawskiej Pradze. Dobre miejsce dla kogoś, kto współpracuje z mediami, bo pomieszczenia na tym samym piętrze wciąż zajmują powiązane z grupą Zygmunta Solorza telewizje – TV 4, TV 6 oraz Superstacja.
Na umówionym spotkaniu w kawiarni Woliński wygląda, jakby przed chwilą wyszedł ze studia telewizyjnego. Garnitur, krawat, jasna koszula, teczka. Wszystko się zgadza: zaczynał wprawdzie wradiowych „Sygnałach dnia”, ale wtelewizji spędził pięć lat i zaliczył prawie wszystkie polskie kanały informacyjne: TVN 24, TVN CNBC, Polsat News i TVP Info. W tym ostatnim prowadził program „Biznes poradnik”. Newserię założył rok temu i zainwestował w nią „oszczędności życia”. Według naszych obliczeń na zakup kamer, stacji montażowych, systemu informatycznego, serwerów i strony internetowej wydał ok. 100 tys. zł. – Trochę więcej, ale nie będę tego ujawniał – ucina. Potwierdza natomiast, że koszty operacyjne jego firmy wahają się na poziomie 30-40 tys. zł miesięcznie, od czerwca tego roku nie musi dokładać do interesu.
Na czym zarabia? Teoretycznie to proste: na produkcji materiałów marketingowych oraz transmisji konferencji i walnych zgromadzeń wspólników, które odbywają się w firmach. Zatem materiały przygotowane przez Newserię są opłacone nie przez odbiorców komunikatu, czyli media albo samych internautów, lecz przez nadawców. Czyli przez firmy.
– Agdybym ja osobiście chciał udzielić wam rozległego wywiadu o rynku mediów, ile to by kosztowało? – pytam. Tu zaczynają się komplikacje. Woliński milknie na dłuższą chwilę. – Nic. U nas za nagrywanie wywiadów się nie płaci. Jeśli przyjdzie pan z ciekawą informacją i będę miał dostępnego reportera zkamerą, to pana nagramy. Nasi dziennikarze jeżdżą wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego – mówi Woliński.
Ktoś komuś jednak płaci
Problem wtym, że nigdy nie wiadomo, które wypowiedzi prezesów padły na konferencji obsługiwanej przez Newserię komercyjnie, aktóre są wynikiem reporterskiej ciekawości. Większość dużych spółek giełdowych oraz urzędów państwowych twierdzi, że nie płaci firmie Wolińskiego za żadne usługi. – Przychodzą na konferencje prasowe i robią materiały. Traktujemy ich jak każdą inną redakcję. Nie mieliśmy inie mamy znimi żadnej umowy – mówi Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange. – PKN Orlen nie jest klientem agencji Newseria, nie wiążą nas żadne relacje handlowe – wtóruje biuro prasowe koncernu. To samo powtarzają Urząd Komunikacji Elektronicznej oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wszystkie wymienione firmy i instytucje mają na stronie Newserii swoje kanały tematyczne, czyli działy, wktórych można obejrzeć wypowiedzi ich przedstawicieli. Swój kanał ma tam również KGHM, ale gigant nie odpowiedział na nasze pytania. Podobnie jak PGNiG, który nie ma kanału, choć jego szefowie wypowiadali się dla Newserii wielokrotnie.
– Kanały tematyczne na naszej witrynie prowadzimy nieodpłatnie – zapewnia Artur Wolski.
Newseria intryguje także blogerów. Tomasz Kopyra, autor bloga opiwie, wziął na warsztat wypowiedź szefa działu marketingu browaru Amber, który powiedział reporterowi Newserii, że „sprzedaż browarów regionalnych rośnie lawinowo”. Podobnie jak inne materiały agencji, również ten szybko obiegł internet i wylądował wnajwiększych portalach i serwisach informacyjnych. „Pytanie, czy [media] robią to zlenistwa, czy jest to zawoalowany sposób na zamieszczenie tekstu sponsorowanego?” – zapytał bloger izasugerował, że wywiad zbrowarem mógł być opłacony. Gdy zadzwoniliśmy do Ambera z tym pytaniem, ten stanowczo odciął się od współpracy zagencją. Marek Skrętny, szef marketingu browaru, wyjaśnił, że ekipa Newserii poprosiła go owypowiedź na Forum Rynku Spożywczego i Handlu, gdzie jedno zpiw jego firmy dostało nagrodę. „Browar Amber nie znajduje się wżadnych relacjach zagencją Newseria” – napisał Skrętny wmailu do „Gazety” i poinformował, że jego firma przygotowuje... pismo przedsądowe oraz pozew przeciwko blogerowi.
Newseria pojawiła się na Forum Rynku Spożywczego i Handlu zczystej ciekawości? A może zapłacił jej organizator tej imprezy, katowicka firma PTWP? – To tajemnica handlowa – przekazał nam Wojciech Kuśpik, prezes PTWP, przez swoją agencję PR.
Wybór należy do mediów
Zprośbą oudostępnienie listy klientów zwracam się do Pawła Króla odpowiedzialnego wNewserii za relacje z mediami. – Niestety, nie będziemy mogli podać takich informacji, gdyż są one poufne. Nie ujawniamy ich tak samo jak każda inna firma prywatna – odpowiada Król.
Tajemnicą jest również cennik. – Za kompleksową obsługę wideo, czyli przygotowanie członków zarządu, nagrania, ich konwersję i dystrybucję, firmy zwykle płacą ok. 20-30 tys. zł miesięcznie – mówi pracownik jednej z agencji public relations. Artur Woliński nie odpowiada wprost: – Trudno jest tutaj rozmawiać o kosztach. Każdą realizację traktujemy indywidualnie.
Jeden zniedoszłych klientów Newserii proszący oanonimowość twierdzi, że wofercie, którą otrzymał, jeden materiał wideo wyceniono na blisko 800zł. – Ale to była cena w pakiecie, a ile kosztował cały pakiet, już nie pamiętam. Podziękowaliśmy im od razu – mówi nasz rozmówca.
Tylko w październiku polskie serwisy internetowe powołały się na Newserię aż 3,8 tys. razy
Michał Kobosko, redaktor naczelny tygodnika „Wprost” wykorzystującego materiały Newserii na swojej stronie internetowej, nie widzi w nich niż zdrożnego. – Podobnie jak inne media nie mamy obowiązku brania tych materiałów. Bierzemy to, co nam pasuje. Jeśli wypowiedź prezesa czy ministra jest na czasie icoś wnosi do sprawy, nie mam problemu ztym, że jest częścią jego materiałów marketingowych – tłumaczy. Na podobnych zasadach dziennikarze wykorzystują wypowiedzi prezesów umieszczone w komunikatach prasowych firm. – Ostateczny wybór należy do nas – zaznacza Kobosko.
– Materiały Newserii poddajemy selekcji merytorycznej i wykorzystujemy wypowiedzi ważnych osób ze świata biznesu i polityki. Traktujemy je jako wypowiedzi tych ludzi, wypowiedzi, które są w obiegu publicznym i wzbogacają nasz serwis. Materiały, które mogą budzić wątpliwości, odrzucamy. Wykorzystujemy najwyżej kilka procent tego, co Newseria promuje w swoich biuletynach – mówi Leszek Olszański, szef serwisów biznesowych wAgorze (wydawcy „Gazety Wyborczej”).
Roman Młodkowski, szef kanału TVN CNBC, nie wykorzystuje materiałów Newserii, jednak wypowiada się na temat tej firmy niechętnie. – To mój były pracownik – wyjaśnia. – Wierzę wdobrą wolę ludzi, ale zkonfliktem interesów walczy się w ten sposób, że się go eliminuje, a nie próbuje z nim żyć.
Pomagamy dziennikarzom
Twórca Newserii nie widzi żadnego konfliktu interesów. Swoją działalność nazywa też „outsourcingiem mediów”. – Jeśli redakcja musi być natychmiast na jakiejś konferencji czy ważnym wydarzeniu, ale nie może tego zrobić, bo nie ma wolnych dziennikarzy, może się zgłosić do nas itakie usługi są wyceniane. Codziennie odbywa się dużo ważnych i interesujących konferencji prasowych. Nie ma możliwości, żeby nawet duże redakcje były na nich wszystkich, więc muszą dokonywać wyboru. Lokalne redakcje, których nie stać na wysłanie swoich ludzi do Warszawy, mogą zadać za naszym pośrednictwem pytanie – tłumaczy. I wymienia nazwy firm, które korzystają zjego materiałów. Pojawia się wśród nich brytyjska BBC, dla której podczas Euro 2012 firma Wolińskiego przygotowywała krótkie materiały: uliczne sondy, relacje ze stadionów, przebitki zmiast. Na razie jest to jedyny przypadek whistorii agencji, wktórym za materiały płaci ich odbiorca, anie nadawca.
„Outsourcing mediów” jest stary jak świat. Od wielu lat zarabiają na nim prywatne agencje informacyjne, jak Thomson Reuters czy Bloomberg, które zbudowały swoje potęgi na handlu danymi z rynków finansowych. Płacą im redakcje telewizyjne, prasowe, radiowe i internetowe, a nie opisywane firmy. Jeszcze kilka lat temu wartość materiałów powstałych wtakich redakcjach jak Newseria byłaby dla mediów zerowa. Dziś media borykają się ze spadkami wpływów zreklam, zwalniają dziennikarzy i obniżają wydatki na serwisy agencyjne, adarmowe materiały stają się dla nich z dnia na dzień coraz bardziej atrakcyjne.
– Czy Newseria jest kandydatem na zbawcę czy raczej grabarza mediów? – pytam Wolińskiego.
– Ani jednym, ani drugim. Newseria działa po to, aby wspomagać dziennikarzy w ich pracy, i odpowiada na zapotrzebowanie rynku mediów – stwierdza.