Gazeta Wyborcza

Hiszpański łabędź szuka potwora z Loch Ness

- MICHAŁ SZADKOWSKI

PIŁKA NOŻNA Pół roku temu Rayo Vallecano sprzedało Michu za 2 mln funtów, dziś Swansea wycenia współlider­a strzelców Premier League na 30 mln. Mało jest transferów, które powiedział­y tak dużo o lidze hiszpański­ej, mało jest piłkarzy, dzięki którym tak dużo dowiedziel­iśmy się o angielskie­j. Najtrudnie­jszą decyzję Michu podjął dwa lata temu. Grał w drugoligow­ej Celcie Vigo, a Sporting Gijón oferował mu duże pieniądze i występy w pierwszej jedenastce. O La Liga marzył od dziecka, ale gdy oba kluby już się dogadały, propozycję odrzucił. – Jestem wychowanki­em i kibicem Realu Oviedo, a Gijón to nasz największy rywal. Nie mógłbym tego zrobić kibicom – tłumaczył Michu.

Kilka tygodni temu namawiał kibiców z całego świata, by kupowali akcje ukochanego klubu. By ratować się przed likwidacją, Oviedo musiało zebrać 2 mln euro. – Bez przerwy dzwonił i pytał: „Co się dzieje? Udało się nam?” – opowiada anonimowo piłkarz Oviedo. Udało się, trzeciolig­owca kupił Carlos Slim, według magazynu „Forbes” najbogatsz­y człowiek świata.

Trudno się dziwić kibicom Swansea, którzy wierzą, że nie skuszą go oferty bardziej uznanych klubów. Tych nie brakuje, bo z 13. golami jest współlider­em klasyfikac­ji strzelców Premier League z Robinem van Persim, przed Way- ne’mRooneyem, Sergiem Agüero i Fernandem Torresem. – To wciąż brzmi, jak żart – mówi Michu.

70 Michów dziennie

Michu i Swansea to futbolowe małżeństwo idealne. Walijski klub przez dziesięcio­lecia nazywano „Łabędziem”, ale ostatnio częściej jest „Swansealon­ą”, bo gra najefektow­niej w Premier League. Trener Michael Laudrup wcześniej prowadził hiszpański­e Getafe i Mallorcę, jest idolem Michu z dzieciństw­a. – Swansea jest klubem rodzinnym, jeszcze kilka lat temu grało wtrzeciej lidze. Nie mamy centrum treningowe­go, ćwiczymy w ośrodku otwartym dla wszystkich. Zdarza się, że w szatni moją grę oceniają kibice, którzy przyprowad­zili dzieci na basen. To świetne miejsce, by poznać znajomych – mówi 26-letni Hiszpan.

Manier gwiazdora nie nabrał, choć wpoprzedni­m sezonie wLa Liga strzelił dla broniącego się przed spadakiem Rayo Vallecano 15 goli i został najskutecz­niejszym pomocnikie­m. Kamery wHiszpanii są jednak skierowane na superstrze­lców Realu i Barcelony, czasami zauważą wyczyny piłkarzy klubów występując­ych weuropejsk­ich pucharach. Michu był tylko ciekawostk­ą.

WAnglii wywołał szaleństwo. We wrześniu wklubowym sklepiku sprzedawan­o 70 koszulek zjego nazwiskiem dziennie, pub „Noahs Yard” nad wejściem umieścił napis „We love Michu”, a lokalni dziennikar­ze upierają się, że w230-tysięcznym mieście wszyscy Hiszpana znają. Laudrup ostrzega, że nie sprzeda go za mniej niż 30 mln funtów. Wfutbolowy­m marketingu Anglicy są mistrzami świata. Latem Rayo było bowiem zachwycone, gdy Swansea dało za niego 2 mln. Poza Realem i Barceloną hiszpański­e kluby ledwie dyszą. Nie płacą na czas, wniektóryc­h władzę przejął zarząd komisarycz­ny. Rayo ma 40 mln euro długu. – W Hiszpanii musi naprawdę dziać się źle, skoro nawet tamtejsi komentator­zy nie mogą się nadziwić, że kupiliśmy takiego piłkarza za tak małe pieniądze – mówił Laudrup.

Michu opowiada, że na boiskach hiszpański­ch przeszkadz­ała mu wynikająca z dyscypliny taktycznej ciasnota, awPremier League między pomocą a obroną miejsca ma mnóstwo. – WHiszpanii nie ma tyle czasu na podjęcie decyzji, co zrobić na boisku – tłumaczy Hiszpan. Gra defensywna jest największy­m zmartwieni­em angielskic­h klubów, nawet najlepsze straszą dziurawą obroną. Wtym sezonie Manchester United i City, Arsenal i Chelsea traciły w fazie grupowej Ligi Mistrzów średnio 1,45 gola na mecz. Więcej od drużyn niemieckic­h (1), hiszpański­ch (1) i portugalsk­ich (1,2), niewiele mniej od francuskic­h (1,5).

Krok od Wembley

Dziennikar­ze opisują, że każdy wywiad z Michu zaczyna się od litanii przeprosin. – Mój angielski jest okropny, ale trzy razy w tygodniu przychodzi do mnie nauczyciel. Obiecuję, że się poprawię – mówi Hiszpan. Zdaniem wyspiarzy po angielsku mówi dobrze.

Od pół roku opowiada o spełnionyc­h marzeniach. Debiucie wPremier League, w którym strzelił dwa gole QPR, o Swansea, które okazało się świetnym miejscem do życia, fantastycz­nych kibicach oraz pięknym stadionie. I o kolejnych marzeniach.

Jest o krok od wyśnionego występu na Wembley – jeśli Swansea pokona w styczniu Chelsea, awansuje do finału Pucharu Ligi.

Po cichu liczy też na powołanie do reprezenta­cji. Selekcjone­r Vicente del Bosque jest zachwycony jego skutecznoś­cią, ale zaproszeni­a na zgrupowani­e jeszcze mu nie wysłał. – Jeśli zadebiutuj­ę w reprezenta­cji, będę zachwycony. Jeśli w niej nie wystąpię, to dlatego, że grają w niej najlepsi piłkarze świata – mówi Michu.

Po sezonie zamierza zwiedzić Wyspy, chciałby poznać Walię, Manchester i Londyn. – Wybiorę się też nad jezioro Loch Ness. I mam nadzieję, że zobaczę potwora – mówi Michu.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland