PO ROSTOWSKIM NIE BĘDZIE ŁATWO SZCZUREK NIE JEST DO LUBIENIA
Zanosiło się na to, że premier postawi na ekonomistę młodego i zdolnego. Mateusz Szczurek spełnia te warunki. Starannie wykształcony, także w Anglii, USA i Szwajcarii, zna języki. Pracował w ING, dużej międzynarodowej instytucji finansowej. Awansował na jej głównego ekonomistę na Polskę, a potem na Europę Środkową i Wschodnią. W rządzie też da radę.
Jacek Rostowski, który powiedział, że odchodzi ze spokojem, bo przeprowadził Polskę przez kryzys, nie zostawia po sobie spalonej ziemi.
Był krytykowany, często słusznie. Choćby za złamanie obietnicy obniżki VAT, za zawieszenie progów ostrożnościowych, bezpiecznika finansów państwa, za wysyp fotoradarów, które miały dać budżetowi dodatkowe pieniądze.
Ale podniesienie wieku emerytalnego, ograniczenie emerytur pomostowych i emerytalnych przywilejów mundurowych to w dużej części jego dzieło. Wpłynie dobrze na finanse państwa.
Reguła wydatkowa Rostowskiego hamuje wzrost wydatków ministerstw, instytucji państwowych, samorządów. Minister ciułał też drobne, przyciął choćby rozdęty do granic absurdu zasiłek pogrzebowy.
Nie wpadliśmy w recesję, nie zbankrutowaliśmy. Wzrosło bezrobocie, dług też, gospodarka spowolniła. Ale nadchodzą dobre informacje: kwitnący eksport, rekordowa nadwyżka whandlu zagranicznym, wyższe od oczekiwań PKB, zatrudnienie i płace. Drgnęła konsumpcja i inwestycje – koła zamachowe gospodarki. Również dobre sygnały z innych gospodarek europejskich sprzyjają nowemu ministrowi.
Nie wszystko pójdzie gładko. Gospodarka światowa mozolnie dźwiga się z kryzysu największego od 80 lat. Będą turbulencje. Kasa państwa jest dociśnięta do oporu. Polska ciągle objęta jest unijną procedurą nadmiernego deficytu; zresztą kilkanaście innych krajów też. Bruksela to rozumie, dostaliśmy czas do końca 2015 r. na zbicie deficytu sektora państwowego do poziomu najwyżej 3 proc. PKB. Rosnąca gospodarka nie wystarczy, by to osiągnąć. Nowy minister musi szybko przygotować plan zmniejszenia deficytu.
Na czele listy oczekiwań jest reforma szalenie kosztownego KRUS i wprowadzenie podatku dochodowego w rolnictwie. Łatwo nie będzie, bo koalicyjny PSL pilnuje rolniczych przywilejów.
Dalej: likwidacja kolejnych przywilejów emerytalnych, zwłaszcza górniczych. I zastąpienie kilku stawek VAT jedną. Gra przedsiębiorstw na różnych stawkach i kosztowna kontrola tego systemu sprawiają, że z budżetu wyciekają miliardy.
Wciąż powtarzany postulat to także uproszczenie warunków prowadzenia firm.
Kopalnią oszczędności byłoby ograniczenie wzrostu wydatków „sztywnych”, narzucanych ustawami.
Należałoby wyciągnąć rękę do podatników. Nagłej obniżki stawek się nie spodziewam, ale trzeba się wycofać z opresyjnych pomysłów, jak np. absurdalne opodatkowanie udziału pracownika w firmowych imprezach.
Ogromne fundusze z budżetu UE pomogą nowemu ministrowi. Ale Szczurek musi znaleźć pieniądze na współfinansowanie inwestycji zasilanych unijnymi pieniędzmi. Inaczej przepadną.
Parę ważnych spraw Rostowski zostawił mu na głowie. Szczurek musi firmować projekt budżetu na 2014 r., nad którym pracuje Sejm. Musi też się zmierzyć z szalenie kontrowersyjną reformą OFE, której projekt rząd wła- śnie przyjął. Wielu ekonomistów, z Leszkiem Balcerowiczem na czele, nazywa ją skokiem na oszczędności Polaków. Twierdzą, że może być sprzeczny z konstytucją. Ale pieniądze z OFE potrzebne są w przyszłorocznym budżecie. Ta reforma to dziecko Rostowskiego. Szczurek ostrożnie podziela jego stanowisko, ale stanie teraz w centrum konfliktu. Obrona rządowego projektu narazi go od razu na ostre ataki.
Szczurek musi pamiętać, że minister finansów nie jest do lubienia. Ma dbać o finanse państwa i stan gospodarki. Nie może ulegać naciskom i rozdawać pieniędzy. Rostowski dobrze sobie z tym radził. Szczurek będzie miał trudniej. Nie będzie wicepremierem, jego pozycja będzie słabsza.
Dlatego nie może dać sobie wejść na głowę. Od początku musi pokazać siłę, zdecydowanie, budować swój autorytet. Także dlatego, by przekonać rynki finansowe. Ich zaufanie przekłada się na finanse państwa, koszty obsługi naszego długu. To wielkie pieniądze.
Mateusz Szczurek da radę, jeśli dostanie od premiera mocne wsparcie. Znacznie mocniejsze niż to, jakiego premier udzielał, zwłaszcza ostatnio, Rostowskiemu.