Dr Agatą Gąsiorowską
psycholożką ekonomiczną z wrocławskiego wydziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej
Tam gdzie można, kartą. Ito zdecydowanie kredytową. Nie lubię nosić przy sobie pieniędzy, nigdy nie pamiętam, żeby wypłacić coś zbankomatu, ipotem brakuje mi na parkomat czy na obiad w uczelnianej stołówce, gdzie nie można płacić kartą. Ale zawsze spłacam kartę w terminie, nie zadłużam się, nie wydaję pieniędzy, których nie mam. I tak też robiłam, kiedy byłam jeszcze biedną doktorantką.
– Tu jest konflikt interesów. Spłacanie jedynie minimalnej kwoty jest nie- bezpieczną sytuacją z punktu widzenia klienta, bo powoduje narastanie zadłużenia. Ale klient, który spłaca minimalną kwotę i wysokie przecież odsetki, może być dla banku zyskowny. Czy wtakim razie prześwietlanie klientów pod względem stylu zarządzania finansami byłoby korzystne dla banku? Nie jestem o tym przekonana.
Warto natomiast zastanowić się, z czego wynika pułapka kart kredytowych, o której pan mówi. Moim zdaniem przede wszystkim z niskiej wiedzy ekonomicznej i często braku zrozumienia, o co wkartach kredytowych chodzi, co oznacza kwota minimalna, jakie jest oprocentowanie i tak dalej. Nie bez znaczenia jest oczywiście nadmierny optymizm czy skłonność do nadmiernego kupowania związana z wartościami materialistycznymi.
– Nie wydaje mi się, żeby w interesie banków komercyjnych było edukowanie klientów, jak bezkosztowo posługiwać się kartą kredytową. Przecież banki żyją z naszych opłat i odsetek. Edukacja ekonomiczna powinna leżeć po stronie Narodowego Banku Polskiego, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów czy różnego rodzaju fundacji zajmujących się taką działalnością.
– Bezbolesna recepta to spłacić kredyt jak najszybciej, a kartę pociąć nożyczkami w drobny mak. Oczywi- ście zdecydowanie łatwiej wykonać to drugie niż to pierwsze. Co warto zrobić? Zaplanować sobie jakąś stałą kwotę, którą będziemy spłacać co miesiąc, i ustawić stałe zlecenie na koncie, najlepiej zaraz po otrzymaniu pensji.
Chodzi oto, żeby zmusić się to tego, by radzić sobie ze skromniejszym budżetem, a nie liczyć na to, że jak pod ko- niec miesiąca coś nam zostanie na koncie, to kartę spłacimy.
– To wcale nie jest dowcip. Dla osób, które są już problematycznie zadłużone, to chyba najważniejszy krok. W leczeniu osób uzależnionych od kupowania, które z reguły mają olbrzymie długi na kartach kredytowych, samodzielne zniszczenie przez nie kart jest kluczowym elementem terapii.
Nie powinniśmy natomiast zaciągać następnych długów do spłacenia poprzednich, bo to tylko uruchamia spiralę zadłużenia.
– Kart powinny unikać osoby zagrożone problemem nadmiernego kupowania. Zbadań amerykańskich wynika, że ta przypadłość czasem występuje wraz zinnymi uzależnieniami. Nie oznacza to jednak, że są to zależności bezwzględne.
– Wodniesieniu do płacenia gotówką psychologowieczęsto używają sformułowania „the pain of paying”, które można by przetłumaczyć jako „ból związany z płaceniem”. Tego bólu nie ma przy płaceniu kartą. Rozstanie z gotówką odczuwamy jako bolesne doświadczenie, a przynajmniej mocno nieprzyjemne. Zweryfikowały to badania. Przy wydawaniu gotówki aktywują się te same obszary mózgu co przy doznaniach bólowych. Często żałujemy, że wydaliśmy pieniądze, a tym samym bardziej kontrolujemy swoje różne impulsy. Przy płaceniu kartą dajemy się po prostu tym impulsom ponieść, a nasza samokontrola jest zdecydowanie bardziej osłabiona.
– Zbadał to Manoj Thomasa i opisał w„Journal of Consumer Research”. Jego zespół analizował zachowania zakupowe wsupermarkecie ponad 1000 gospodarstw domowych przez pół roku. Przy płaceniu kartą kredytową wartość koszyka była średnio dużo wyższa – 67,6 dol. – niż przy płaceniu kartą debetową – 60 dol. – aszczególnie niż przy płaceniu gotówką – 37,9 dol.
Płacenie kartą nie tylko przekładało się na większe zakupy, ale przede wszystkim na zakupy impulsywne – decyzje podjęte dopiero na miejscu wsklepie, pod wpływem chwili oraz niezdrowe, a więc kupowanie chipsów, słodyczy, ciastek czy lodów. Mówiąc inaczej, płacenie kartą nie powoduje, że kupujemy więcej rzeczy potrzebnych, ale że zaczynamy kupować bzdury, nie dość, że niepotrzebne, to jeszcze szkodliwe.
Wbadaniach Thomasa i współpracowników okazało się też, że płacenie gotówką najbardziej działa „ograniczająco” na te osoby, które można by opisać jako „dusigroszy”. Natomiast „rozrzutnicy” wydawali tak samo dużo, niezależnie od tego, czy płacili kartą czy gotówką.