Kosiniak prezydentem, Kamysz prezesem
ordynacji. Na posiedzeniu rady naczelnej, która podjęła taką uchwałę, nikt już nie mówił o rozmywaniu się PSL w koalicji z partią Kukiza.
Pomysł utworzenia Koalicji Polskiej, który początkowo budził opór w najbardziej „zielonej” części PSL, spodobał się działaczom. Zrozumieli, że to dzięki poszerzeniu partii weszli do Sejmu z całkiem przyzwoitym wynikiem. Są przekonani, że bez tego poszerzenia ich wynik byłby znacznie gorszy. Chodzi nie tylko o liczbę mandatów, ale też o konkretne miejsca. Po raz pierwszy od czasu Mikołajczyka PSL zdobyło mandat poselski w Warszawie (Władysław F. Bartoszewski), we Wrocławiu (Jacek Protasiewicz), w Gdańsku (Marek Biernacki) i w Krakowie (Agnieszka Ścigaj). Teraz PSL idzie za ciosem – chce dołączenia do koalicji organizacji przedsiębiorców i samorządowców wszystkich, którzy mają poglądy konserwatywno-liberalne.
Jedno widać już teraz – na spotkania z Kosiniakiem przychodzi znacznie więcej osób, niż przychodziło w poprzednich kampaniach na spotkania z liderem. I co więcej, mieszkańcy wsi nie mają tu przewagi liczebnej. Wydaje się, jakby PSL odpuścił wieś i rolników Prawu i Sprawiedliwości, a skoncentrował się na walce o dusze przedsiębiorców, samorządowców, nauczycieli, lekarzy.
Sztandarowym pomysłem, z jakim Kosiniak startuje w wyborach prezydenckich, jest emerytura bez podatku. Chodzi o zniesienie podatku dochodowego i składki zdrowotnej dla emerytów i rencistów. Wedle wyliczeń ludowców, jeśli ich propozycja zostałaby przyjęta przez rząd, to przeciętny emeryt dostałby do ręki więcej o blisko 300 zł miesięcznie. Ale taka decyzja oznaczałaby zmniejszenie także o 35 mld zł wpływów do budżetu. I głównie z tego powodu PiS nie zamierza się na to zgodzić. Jak powiedziała posłanka PiS Urszula Rusecka, „taka decyzja będzie miała negatywny wpływ na system ubezpieczeń społecznych, zdrowotnych i na system finansowania jednostek samorządu terytorialnego”.
Wedle styczniowego sondażu Kantara prezydent Duda może liczyć na 43 proc., a kandydatka PO na blisko 20 proc. Taki rozkład nikogo nie dziwi. Zaskakuje jednak to, że szef PSL nie tylko nie wchodzi na pudło, ale jest daleko w tyle za Robertem Biedroniem i Szymonem Hołownią – poparcie dla nich oscyluje w okolicach 7 proc., zaś Kosiniak-Kamysz dostałby wedle Kantara ledwie 4 proc. Ludowcy tym zimnym prysznicem wydają się nie przejmować. Na posiedzeniu rady naczelnej pod koniec stycznia nikt nie mówił o 4 proc., za to powoływano się na 9,3 proc. i trzecie miejsce w wyborach, jakie może otrzymać prezes Stronnictwa wedle sondażu pracowni Estymator przeprowadzonego także w styczniu dla „Do Rzeczy”. A to pozwala działaczom nadal śnić o potędze PSL. I coraz głośniej mówić, że gdyby to Kosiniak wszedł to drugiej tury, to właśnie on miałby największe szanse pokonać obecnego prezydenta (choć żaden sondaż tego nie potwierdza; także ostatni, zrobiony w lutym przez IBRIS dla „Rzeczpospolitej”, podaje, że w II turze wszyscy kandydaci z Dudą przegrywają, choć Kosiniak miałby szanse najbardziej zbliżyć się do wyniku urzędującego prezydenta – 49,6 do 45,3 proc.).
Działacze są jednak przekonani, że Kosiniak zdobędzie wynik dwucyfrowy. Jarosław Kalinowski, szef rady naczelnej, mówi o 10 proc., ale on ma opinię nadmiernie ostrożnego w tym liczeniu. Zasadniczo przeważa opinia, że wynik będzie „historyczny”.
Optymizm ludowców nieco ostudził Szymon Hołownia, decydując się na start w wyborach. Hołownia, również konserwatywny liberał z pozytywnym stosunkiem do Unii Europejskiej, może urwać Kosiniakowi 2-3 proc.
Jeśli będzie II tura, a Kosiniak do niej nie wejdzie, to najpewniej wezwie zwolenników, by poparli kandydata opozycji, którym pewnie będzie Kidawa-Błońska. Ale z badań, jakie kilka lat temu PSL zlecił, wynika, że takiego apelu nie posłucha ponad 30 proc. głosujących na lidera PSL. Nie można więc liczyć na zsumowania głosów.
Jednocześnie z kampanią prezydencką trwają przygotowania do jesiennych wyborów w partii. Do końca marca mają się odbyć zjazdy gminne wybierające delegatów na kongres, do końca kwietnia – powiatowe. PSL przyspiesza wybory wewnętrzne na niższych szczeblach, by mobilizować szeregowych działaczy do większego zaangażowania w kampanię prezydencką. Ogłasza tworzenie klubów Koalicji Polskiej w każdym województwie – ma je już w Rzeszowie i Krakowie.
Aktywność, aktywność i jeszcze raz aktywność! – woła sztab wyborczy Kosiniaka, który tworzą tzw. młodzi w PSL: Piotr Zgorzelski, Krzysztof Hetman, Adam Jarubas, Urszula Pasławska. I PSL jest aktywne. Zorganizowało okrągły stół w sprawie wymiaru sprawiedliwości, domaga się rehabilitacji za proces brzeski, wzywa prezydenta Dudę do rozmowy o bezpieczeństwie Polski i naszych żołnierzy na Bliskim Wschodzie.
Niezależnie od wyniku, jaki Kosiniak uzyska w wyborach na prezydenta, nawet grubo poniżej 10 proc., jego ponowny wybór na prezesa partii na jesieni wydaje się przesądzony. Dziś nie ma samobójcy, który zdecydowałby się wystartować na serio przeciw Kosiniakowi. Jego pozycja jest nienaruszalna.
– To jest ten moment! Władek nas mobilizuje, dodaje PSL skrzydeł – mówi jeden z członków rady naczelnej.
To jest ten moment! Władek nas mobilizuje, dodaje PSL skrzydeł – mówi jeden z członków rady naczelnej