Zobaczyłem, że już można
prezesa, lichej postury, podniósł rękę i mamrocząc coś, patrząc w blat, wydukał, że wnioskuje o odrzucenie uchwał, bo nie wnoszą nic do sprawy. Koledzy poprosili, żeby się przedstawił z imienia i nazwiska. Przedstawił się. Poprosili, żeby do mikrofonu się przedstawił. Zrobił to i z jakimś wyrzutem w głosie powiedział, że przecież oni wiedzą, jak ma na imię i nazwisko. Któryś z sędziów wstał i zapytał, czy jego wypowiedź ma charakter wniosku formalnego. Nie dosłyszałem odpowiedzi. Prezes z uśmiechem zaciśniętych szczęk zapytał, czy ktoś jeszcze chce coś powiedzieć, po czym podarł uchwały podpisane przez 31 sędziów, a niepodpisane przez niego i jego jedynego sojusznika po prawej. A potem oznajmił, że zamyka zebranie.
To było przerażające. Zanussi by tego nie wymyślił. U niego te gry w konformizm, moralny niepokój były subtelniejsze.
Zobaczyłem, jak jeden facet drze uchwałę 31 sędziów. Okazuje się, że już można. Albert Bandura, znany badacz agresji, poucza, że istotne jest modelowanie zachowania. Że wystarczy, że ktoś pokazuje, iż w określony sposób można się zachować, by wygenerować podobne zachowanie u pozornie biernego obserwatora. Większości ludzi nie przyjdzie do głowy użyć noża kuchennego do mordu, dopóki ktoś im nie pokaże, że tak można. Nikt nie wybije szyby sąsiadowi, który jest Sikhem, dopóki ktoś nie pokaże, że tak można. Nic tak nie dodało mocy tzw. środowiskom kibicowskim jak obrazki z lat 90. ze stadionów, na których kolesie gonili policyjnych prewencyjniaków po trybunach z deskami wyrwanymi z ławek. A telewizja pokazywała i pokazywała, wzmacniając efekt.
Piszę to z pamięci i w szoku. Już można. Podrzeć uchwałę 31 sędziów sądu powszechnego na wizji – to nie dzieje się przypadkiem. Chodzi o to, żeby pokazać, że nie ma już sądu, ale jest wola obergubernatora, który ma umocowanie ojca narodu. A jeżeli nie ma sądu, nie ma kontroli postępowania władzy. Gdy cię funkcjonariusz pobije, a potem powie, że pobiłeś się sam, połamałeś sobie ręce, rytmicznie uderzając nimi o krawężnik – nie ma już nikogo, kogo ten funkcjonariusz miałby się bać. On i sąd pracują teraz w jednej firmie i mają jednego szefa.
Nie ma sądów, a zatem niełaskawe postanowienia władzy będzie można odwrócić od siebie tylko łapówką albo innym gestem, który zjedna łaskawość władzy. I o nią trzeba będzie aktywnie zabiegać.
A wyrok sądu, jeżeli będzie nie po myśli władzy, można podrzeć na oczach gawiedzi i wyprosić wszystkich z zebrania. Dlaczego? Bo tak.
Ustawy można uchwalić w jeden dzień, instytucje trzeba budować trochę dłużej. Ale obyczaj i zaufanie, rzeczy niemierzalne, nie do zdefiniowania – tego się nie odbudowuje ani w dzień, ani w rok, ani w dekadę. Z nimi jest jak z wyrzynanymi na potęgę drzewami wokół nas, co zwiastuje nam suszę i szybsze oraz boleśniejsze odczuwanie skutków zmian klimatu. Co nam po nasadzeniach w miejsca wycinek? Nic. Bo drzewo rośnie kilkadziesiąt lat i dłużej. Wycięte na moich oczach stuletnie buki, dęby nie odrosną przed moją śmiercią.
I tak samo jest z szacunkiem dla prawa i konwencji społecznych, z obyczajem i zaufaniem, które są niezbędnymi składnikami życia społecznego.
Obyczaj, zaufanie, drzewa. Gdyby ktoś walczący o prezydenturę chciał – podaję gotowy claim wyborczy.
Nie cofną się. Wypierpol? Izolacja? Wszystko, co dla nas ważne, poświęcą w imię usunięcia wszelkich form mogących ograniczyć ich samowładztwo, niepohamowaną chciwość, pazerność i ukryć rażącą niekompetencję oraz nieudacznictwo. Ważne jest tylko chwytanie władzy dla niej samej. Bo oni nawet uchwalanych przez siebie ustaw nie potrafią przestrzegać.
I po tym, co zobaczyłem, miałem przez chwilę ochotę gdzieś uciec. Tak mi podpowiadał instynkt, który się drze dalej wewnątrz mnie. Nie w głowie, nie w sercu, ale w ciele. Rozum mówi, że jakoś to będzie, że z każdą władzą jakoś można się ułożyć. Ale moje ciało, które jest mądrzejsze od rozumu, czuje przerażenie.
Potrzebuję nadziei, ale szczerze mówiąc, nie widzę jej. Widzę równię pochyłą i znikąd nadziei, że to tylko zły sen, noc, która dobiega końca. Ciemność rośnie. Nadzieja, zaufanie, obyczaj i drzewa. Nadzieja, zaufanie, obyczaj. Nadzieja, zaufanie. Nadzieja. Na. N.