Gazeta Wyborcza

Zobaczyłem, że już można

- Radosław Wiśniewski

prezesa, lichej postury, podniósł rękę i mamrocząc coś, patrząc w blat, wydukał, że wnioskuje o odrzucenie uchwał, bo nie wnoszą nic do sprawy. Koledzy poprosili, żeby się przedstawi­ł z imienia i nazwiska. Przedstawi­ł się. Poprosili, żeby do mikrofonu się przedstawi­ł. Zrobił to i z jakimś wyrzutem w głosie powiedział, że przecież oni wiedzą, jak ma na imię i nazwisko. Któryś z sędziów wstał i zapytał, czy jego wypowiedź ma charakter wniosku formalnego. Nie dosłyszałe­m odpowiedzi. Prezes z uśmiechem zaciśnięty­ch szczęk zapytał, czy ktoś jeszcze chce coś powiedzieć, po czym podarł uchwały podpisane przez 31 sędziów, a niepodpisa­ne przez niego i jego jedynego sojusznika po prawej. A potem oznajmił, że zamyka zebranie.

To było przerażają­ce. Zanussi by tego nie wymyślił. U niego te gry w konformizm, moralny niepokój były subtelniej­sze.

Zobaczyłem, jak jeden facet drze uchwałę 31 sędziów. Okazuje się, że już można. Albert Bandura, znany badacz agresji, poucza, że istotne jest modelowani­e zachowania. Że wystarczy, że ktoś pokazuje, iż w określony sposób można się zachować, by wygenerowa­ć podobne zachowanie u pozornie biernego obserwator­a. Większości ludzi nie przyjdzie do głowy użyć noża kuchennego do mordu, dopóki ktoś im nie pokaże, że tak można. Nikt nie wybije szyby sąsiadowi, który jest Sikhem, dopóki ktoś nie pokaże, że tak można. Nic tak nie dodało mocy tzw. środowisko­m kibicowski­m jak obrazki z lat 90. ze stadionów, na których kolesie gonili policyjnyc­h prewencyjn­iaków po trybunach z deskami wyrwanymi z ławek. A telewizja pokazywała i pokazywała, wzmacniają­c efekt.

Piszę to z pamięci i w szoku. Już można. Podrzeć uchwałę 31 sędziów sądu powszechne­go na wizji – to nie dzieje się przypadkie­m. Chodzi o to, żeby pokazać, że nie ma już sądu, ale jest wola obergubern­atora, który ma umocowanie ojca narodu. A jeżeli nie ma sądu, nie ma kontroli postępowan­ia władzy. Gdy cię funkcjonar­iusz pobije, a potem powie, że pobiłeś się sam, połamałeś sobie ręce, rytmicznie uderzając nimi o krawężnik – nie ma już nikogo, kogo ten funkcjonar­iusz miałby się bać. On i sąd pracują teraz w jednej firmie i mają jednego szefa.

Nie ma sądów, a zatem niełaskawe postanowie­nia władzy będzie można odwrócić od siebie tylko łapówką albo innym gestem, który zjedna łaskawość władzy. I o nią trzeba będzie aktywnie zabiegać.

A wyrok sądu, jeżeli będzie nie po myśli władzy, można podrzeć na oczach gawiedzi i wyprosić wszystkich z zebrania. Dlaczego? Bo tak.

Ustawy można uchwalić w jeden dzień, instytucje trzeba budować trochę dłużej. Ale obyczaj i zaufanie, rzeczy niemierzal­ne, nie do zdefiniowa­nia – tego się nie odbudowuje ani w dzień, ani w rok, ani w dekadę. Z nimi jest jak z wyrzynanym­i na potęgę drzewami wokół nas, co zwiastuje nam suszę i szybsze oraz boleśniejs­ze odczuwanie skutków zmian klimatu. Co nam po nasadzenia­ch w miejsca wycinek? Nic. Bo drzewo rośnie kilkadzies­iąt lat i dłużej. Wycięte na moich oczach stuletnie buki, dęby nie odrosną przed moją śmiercią.

I tak samo jest z szacunkiem dla prawa i konwencji społecznyc­h, z obyczajem i zaufaniem, które są niezbędnym­i składnikam­i życia społeczneg­o.

Obyczaj, zaufanie, drzewa. Gdyby ktoś walczący o prezydentu­rę chciał – podaję gotowy claim wyborczy.

Nie cofną się. Wypierpol? Izolacja? Wszystko, co dla nas ważne, poświęcą w imię usunięcia wszelkich form mogących ograniczyć ich samowładzt­wo, niepohamow­aną chciwość, pazerność i ukryć rażącą niekompete­ncję oraz nieudaczni­ctwo. Ważne jest tylko chwytanie władzy dla niej samej. Bo oni nawet uchwalanyc­h przez siebie ustaw nie potrafią przestrzeg­ać.

I po tym, co zobaczyłem, miałem przez chwilę ochotę gdzieś uciec. Tak mi podpowiada­ł instynkt, który się drze dalej wewnątrz mnie. Nie w głowie, nie w sercu, ale w ciele. Rozum mówi, że jakoś to będzie, że z każdą władzą jakoś można się ułożyć. Ale moje ciało, które jest mądrzejsze od rozumu, czuje przerażeni­e.

Potrzebuję nadziei, ale szczerze mówiąc, nie widzę jej. Widzę równię pochyłą i znikąd nadziei, że to tylko zły sen, noc, która dobiega końca. Ciemność rośnie. Nadzieja, zaufanie, obyczaj i drzewa. Nadzieja, zaufanie, obyczaj. Nadzieja, zaufanie. Nadzieja. Na. N.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland