Wzajemne oskarżenia w PiS
Ziobryści chcą zderzenia z górą lodową, gowinowcy przebąkują o ustępstwach. W obozie władzy zaczęły się oskarżenia, rośnie napięcie przed decyzją TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Komisja Europejska chce zawieszenia Izby Dyscyplinarnej. Wnioskuje w tej sprawie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ten środek tymczasowy zamroziłby – do czasu pełnego wyroku TSUE – sporne zapisy prawa dyscyplinującego sędziów. KE zaskarżyła je do TSUE ostatniej jesieni.
Gdy KE składała w TSUE wniosek o środek tymczasowy, w Polsce rząd domykał system dyscyplinowania sędziów. Ostatnim akordem był podpis prezydenta Dudy pod tzw. ustawą kagańcową.
W odpowiedzi z Brukseli nadeszły nieoficjalne informacje, że jeśli Trybunał zawiesi Izbę, a Polska nie zastosuje się do decyzji, grożą nam wysokie kary. W przypadku wycinki w Puszczy Białowieskiej było to 100 tys. euro dziennie, teraz słychać, że kara może być wyższa.
Gowin szuka kompromisu
Tego właśnie obawiają się gowinowcy. Lider Porozumienia Jarosław Gowin już otwarcie krytykuje ostry kurs swoich sojuszników. – Nie jest tajemnicą, że jeżeli chodzi o koncepcję i kierunek reform, to mamy zupełnie odmienne podejście z panem ministrem Ziobrą – mówi w wywiadzie dla „Do Rzeczy”. Przestrzega, że „prowadzenie polityki z zamkniętymi
• oczami rzadko kończy się inaczej niż zderzeniem z murem”. I że „profesjonalna polityka powinna być oparta nie na myśleniu życzeniowym, ale na badaniach”, a on nie zna takich, które wskazywałyby, że „eskalacja konfliktu wokół sądownictwa” może przysporzyć obozowi władzy głosów wyborców niezdecydowanych. – Z niedowierzaniem czytam rady, że kampanię prezydencką powinniśmy prowadzić w sposób podobny do europarlamentarnej, czyli stawiając na ostrą polaryzację – mówi.
Politycy Porozumienia są zwolennikami szukania ustępstw. – Kompromisem mogłaby być zmiana statusu Izby Dyscyplinarnej SN, tak by w strukturze sądu była umocowana jak inne izby. Dziś ma autonomię, swój budżet, swoją kancelarię – mówi nam jeden z polityków Porozumienia.
Kaczyński hamletyzuje
Takie myślenie odrzucają ziobryści. W sobotę na konwencji Solidarnej Polski jej lider minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapewniał: – Nigdy nie zgodzimy się na to, żeby wrócić do czysto korporacyjnego systemu, jaki funkcjonował wcześniej. Nie zgodzimy się na to, aby wrócić do patologii, która funkcjonowała przez lata w polskim sądownictwie.
W liście do uczestników zjazdu wsparł go Jarosław Kaczyński: „Nie zejdziemy ze swej drogi, dalej będziemy reformować wymiar sprawiedliwości, bo tego potrzebuje Rzeczpospolita i jej obywatele, nie ugniemy się pod naciskami ani wewnętrznymi, ani zewnętrznymi”. Ziobryści nie zdradzają, co zaproponują, gdy TSUE zawiesi działanie Izby Dyscyplinarnej. – To sytuacja hipotetyczna, będziemy myśleć, gdy się zdarzy. Na razie poparcie dla naszych działań jest spore w obozie władzy – mówi jeden z uczestników sobotniej konwencji.
Ale w rządzie coraz głośniej o sporze koalicjantów. – Ziobryści chcą zderzenia z górą lodową, wierzą, że tym razem góra się roztrzaska, a „Titanic” przetrwa. Polacy skupią się wokół prezydenta oburzeni, że Unia miesza się w nasze polskie sprawy – mówi polityk PiS.
Z otoczenia Ziobry płyną jednak sygnały, że autorzy przepisów dyscyplinujących sędziów nie działali samodzielnie ani samowolnie. Przepisy miały zapobiec kryzysowi w sądownictwie, chciał ich obóz władzy.
Sztab PiS zamówił duże badania, by zapytać m.in. o ocenę zmian w wymiarze sprawiedliwości. – Jarosław Kaczyński hamletyzuje, zamiast zająć jasne stanowisko. Choć konwencja Solidarnej Polski go zastanawia, bo widzi, że Ziobro rzuca mu wyzwanie i zwraca się do twardego elektoratu PiS. Prezes już się zastanawia, w co gra Ziobro – mówi polityk obozu władzy.
Unia niech się nie wtrąca
Nikt nie chce brać odpowiedzialności za konsekwencje, które mogą spotkać Polskę. W partyjnym przekazie dominuje opowieść, że Unia nie ma prawa wtrącać się w sprawy dotyczące sądownictwa w Polsce. – To nie ma żadnej podstawy prawnej. Prawo jest po naszej stronie. Gdyby się okazało, że w sposób bezprawny jakiekolwiek ciało unijne czy inne próbuje ingerować w sprawy zastrzeżone dla polskiego parlamentu, rządu, będziemy reagować – mówił w radiowej Jedynce szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Nie powiedział jednak, jak rząd zareaguje.
Nie odniósł się też do tego, że już wcześniej TSUE oceniał zmiany wprowadzane przez PiS w sądownictwie. Chodziło o zapisy ustawy z 2017 r., które obniżały wiek emerytalny sędziów Sądu Najwyższego, a prezydentowi dawały prawo decydowania o tym, który sędzia będzie mógł dalej orzekać. W październiku 2018 r. unijny Trybunał nakazał Polsce, by „niezwłocznie zawiesiła stosowanie” kilku przepisów do czasu wyroku. Miesiąc później PiS znowelizował swoją ustawę i cofnął czystkę w Sądzie Najwyższym.