Urzędy chcą ton dokumentów od firm
Co robi polski przedsiębiorca? Czyta i raportuje. Rocznie wchodzi w życie około 20 tys. stron ustaw i rozporządzeń. Każde przedsiębiorstwo – nawet mikrofirmy – musi wypełniać przynajmniej kilkadziesiąt różnego rodzaju formularzy. To minimum, bo średnia je
Małe firmy (10-49 pracowników) muszą rocznie przekazywać urzędom przeciętnie 191 druków, a mikro (do 9 osób) – 114. Oznacza to, że każdego tygodnia mikrofirma powinna wypełnić i przesłać polskiemu państwu dwa formularze. W skrajnym przypadku może być zobowiązana do przesłania instytucjom publicznym nawet 198 druków, a więc powinna składać sprawozdania niemal każdego dnia roboczego!
Tak wynika z raportu przygotowanego przez firmę audytorsko-doradczą Grant Thornton pod patronatem Konfederacji Lewiatan.
Duże firmy wysyłają tych sprawozdań więcej – nawet 360, ale one posiadają do tego odpowiednio przygotowanych ludzi, często całe działy prawno-księgowe. W najmniejszej firmie za księgowość czy kwestie administracyjnie odpowiada zaś zwykle jedna osoba lub sam właściciel.
Komu muszą się spowiadać firmy?
Raportowania danych domaga się aż 14 instytucji. Najwięcej formularzy żąda Narodowy Bank Polski – średnio duże firmy powinny mu przesłać 151 druków rocznie.
NBP pyta np. o oszczędności i zadłużenie w obcych walutach, udziały w zagranicznych podmiotach, udział zagranicznego kapitału we własnym kapitale zakładowym czy wartość wyemitowanych obligacji na zagranicznych rynkach.
Swoje wiedzieć chce też GUS (72 dokumenty), który wymaga m.in. regularnego raportowania na temat zatrudnienia i wynagrodzeń, wyników finansowych czy należności i zobowiązań.
Urząd skarbowy? Fiskus wymaga średnio 50 sprawozdań, np. comiesięcznego przesyłania deklaracji VAT-7 czy JPK_VAT, a raz do roku deklaracji CIT-8 czy deklaracji o pobranych zaliczkach na podatek dochodowy od osób fizycznych (PIT4R).
Do tego dochodzi m.in. Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych – 13 formularzy, czy ZUS – 12 itp., itd.
Dlaczego firmy wypełniają tyle druków?
Zdaniem ekspertów Grant Thornton cała ta biurokracja ma kilka przyczyn. Urzędnicy są, zwyczajnie rzecz biorąc, nadgorliwi. I nie mają często pojęcia, jak dużym obciążeniem jest dla firm obowiązek sprawozdawczy. Żądają przy tym od firm wszelkich danych, które potencjalnie mogą się im przydać, a często się nie przydają.
Czy rząd ograniczy biurokrację?
Jak na razie gabinet Mateusza Morawieckiego tylko dużo mówi o ułatwieniach dla przedsiębiorców.
Z biurokracją miała walczyć uchwalona niemal dwa lata temu „konstytucja dla biznesu”. To pakiet przepisów prawnych. Niedawno konstytucję zbadał zespół do spraw podatków w Radzie Przedsiębiorców utworzonej przy rzeczniku małych i średnich przedsiębiorców.
Co wykrył? Przede wszystkim to, że urzędnicy fiskusa nie stosują się do jej zapisów. Na przykład w ponad 4,5 tys. postępowań kontrola skarbowa trwała lub nadal trwa ponad dwa lata (jedną z zasad postępowania podatkowego jest zasada szybkości postępowania).
Rząd obiecywał też w poprzedniej kadencji parlamentu uchwalenie nowej ordynacji podatkowej, która miała regulować stosunki fiskus – podatnik.
Mamy bizantyjskie – bo tak rozbudowane – procedury podatkowe. Według rankingu International Tax Competitiveness Index 2019 polskie firmy na obsługę VAT muszą poświęcać aż 172 godziny w ciągu roku. Dla porównania: w Szwajcarii jest to osiem godzin. Średnia dla krajów OECD wynosi zaś 54,1 godziny.
Aż 67 proc. postępowań podatkowych prowadzonych jest w sprawach dotyczących zobowiązań do 5 tys. zł, w tym 5 proc. w dotyczących kwot podatku do 50 zł. Projekt ordynacji zakładał, że postępowań do 50 zł się nie wszczyna, a wszczęte umarza (bo ich prowadzenie się nie opłaca).
Nadpłata miała być zwracana podatnikowi bez wydawania decyzji, z 14 do 30 dni miał zostać wydłużony termin na złożenie odwołania i z siedmiu do 14 dni na złożenie zażalenia. I co?
Mimo że nad tą ustawą prace trwały cztery lata, projekt utknął w resorcie finansów, a kiedy w końcu opuścił gabinety przy Świętokrzyskiej, było już za późno, aby przeprowadzić go przez parlament. Zakończyła się kadencja. A teraz wokół nowej ordynacji zrobiło się cicho.
+