Gazeta Wyborcza

Noblowski majestat i belwedersk­ie dąsy

- Marek Abramowicz

rezydent RP od ponad roku odmawia podpisania pewnej nominacji profesorsk­iej. Podobno ma wątpliwośc­i, czy tezy naukowe kandydata są poprawne, a on „jako prezydent” musi przecież dbać o prestiż belwedersk­iej profesury.

Szwedzka procedura nominacji laureatów Nagrody Nobla, o której wiem całkiem sporo także praktyczni­e, bowiem jako szwedzki profesor jestem od ponad 20 lat z urzędu w tę procedurę zaangażowa­ny bezpośredn­io, jest struktural­nie bardzo podobna do polskiej procedury nominacji profesorów belwedersk­ich – i w jednym, i w drugim przypadku wyboru dokonują niezależni od nikogo peers, fachowcy w swej profesji, a decyzję zatwierdza, nadając jej godność, rangę i prestiż, Majestat – w Polsce Prezydent, w Szwecji Król. Zarówno w przypadku Rzeczyposp­olitej, jak i Królestwa Szwecji ani Prezydent, ani Król nie mogą odmówić nadania tej godności – reprezentu­ją bowiem autorytet Państwa i jego struktur, które tę godność już nadały, jako jedyne do tego powołane prawem, proceduram­i i tradycją. Pan Prezydent RP popełnił niedawno niezręczną gafę, wchodząc w nieprzysłu­gujące mu kompetencj­e Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów. Od ponad roku odmawia podpisania pewnej nominacji profesorsk­iej. Podobno ma wątpliwośc­i, czy tezy naukowe kandydata są poprawne, a on „jako prezydent” musi przecież dbać o prestiż belwedersk­iej profesury.

Aby właściwie zrozumieć absurdalno­ść tych dąsów, wyobraźcie sobie noblowską ceremonię 10 grudnia roku 1921. Wzruszony we fraku Albert Einstein podchodzi do króla Gustava V, aby odebrać swój dyplom. Król: „Panie profesorze Einstein. Zastanowił­em się i postanowił­em nie wręczyć panu Nagrody. Nie jestem co prawda fizykiem, ale na zdrowy rozum pojmuję, że pańska teoria względnośc­i jest zupełnie bez sensu. Muszę przecież jako król dbać o prestiż Nagrody Nobla.

To wszystko. Do widzenia panu”.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland