Dramatyczny brak policjantów
Nieobsadzone są już 4282 stanowiska, a deklarację odejścia na emeryturę w najbliższych miesiącach złożyło jeszcze 3845 funkcjonariuszy.
7 stycznia Dominik z Łodzi chciał zgłosić, że został skopany w tramwaju. W komisariacie usłyszał, że policjanci zgłoszenia nie przyjmą, bo to nie ich rewir, a i tak mają za dużo na głowie. Tymczasem w Polsce nie ma czegoś takiego jak rejonizacja zgłaszania spraw. Dominik udał się jednak do wskazanego komisariatu i usłyszał, że nie ma wolnego funkcjonariusza i nie będzie przez najbliższe kilka godzin. Wszystko przez braki kadrowe. Dominik pokazał ślad na nodze. Dyżurny poradził mu, żeby poszedł do dowolnej poradni na obdukcję. Poradnia odesłała go do szpitala, tam powiedziano mu, że musi udać się do biegłego sądowego, a żeby on go przyjął, musi mieć skierowanie wystawione przez policję.
Najgorzej jest w stolicy, we Wrocławiu i w Łodzi
– Największa fala odejść następuje zwykle w lutym – mówi Krzysztof Balcer, wiceprzewodniczący zarządu głównego NSZZ Policjantów.
– Cztery tysiące wakatów może robić wrażenie, ale pamiętajmy, że w formacji liczącej 103 tysiące policjantów to tak, jakby w firmie 100-osobowej brakowało trzech osób – uspokaja inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy komendanta głównego policji.
Problem w tym, że wakaty nie rozkładają się równomiernie w całym kraju. Są garnizony, w których sytuacja jest alarmująca. W Komendzie Stołecznej Policji 31 grudnia było 1025 wakatów, a 272 osoby zadeklarowały, że wybierają się na emeryturę. Po stolicy w najgorszej sytuacji jest garnizon dolnośląski, gdzie nieobsadzonych jest 621 stanowisk, a na emeryturę przejdzie 288 policjantów. Na trzecim miejscu znalazł się garnizon łódzki.
– Jeśli do liczby wakatów w garnizonie łódzkim dodamy liczbę policjantów na urlopach i tych, którzy lada moment odejdą na emeryturę, okaże się, że mamy nieobsadzonych ponad 800 stanowisk. To tak, jakby nie działało siedem komisariatów – mówi Balcer.
W 2019 roku funkcjonariusze z Aleksandrowa Łódzkiego postawili sprawę jasno. „Przy tym stanie kadrowym nie bierzemy odpowiedzialności za bezpieczeństwo ludzi” – napisali do komendanta wojewódzkiego i poprosili „Wyborczą” o nagłośnienie sprawy. Mówili, że doświadczeni dochodzeniowi, zamiast pracować nad rozwiązaniem spraw, są kierowani do patrolowania ulic.
Odchodzą starsi, odchodzą młodsi
3845 wybierających się na emeryturę to dowódcy, komendanci, naczelnicy, specjaliści – doświadczeni policjanci z długim stażem.
W woj. łódzkim są jednostki, w których wraz z lutową falą odejść emerytów wymienione zostanie niemal całe dowództwo. Według informacji, do których dotarła telewizja TVN, w tym roku ma odejść także trzech komendantów dużych garnizonów: pomorskiego, zachodniopomorskiego i kujawsko-pomorskiego.
Coraz częściej z pracy rezygnują też funkcjonariusze, którzy niedawno składali ślubowanie. W 2019 roku w Łódzkiem 26 proc. zrzucających mundur to osoby, które nie przepracowały 10 lat.
– Pracując jako detektyw, zarabiałem około 3500 złotych. Odszedłem do żandarmerii wojskowej i moje zarobki już na starcie były o tysiąc wyższe – mówi „Wyborczej” były policjant łódzkiego garnizonu. Dodaje, że zna takich, którzy ze służby zrezygnowali już po trzech latach. – Poszli sypać czipsy solą w fabryce i na wstępie dostali więcej niż w policji. Podwyżka miała takim odejściom zapobiec, ale ceny stale rosną. Wróciliśmy do punktu wyjścia.
Poważne problemy z zatrudnieniem w policji według danych Komendy Głównej rozpoczęły się w 2012 roku. Anna Bojanowska-Sosnowska, ekonomistka i badaczka polityki społecznej z fundacji Ambitna Polska, mówi, że przyczyną jest duża oferta pracy w aglomeracjach. Zawód policjanta – ze stabilnym zatrudnieniem, umową, wcześniejszą emeryturą – przestał być atrakcyjny.
– Młodzi mają większą gotowość do przekwalifikowania się, mobilności. Porzucając policję, specjalnie nie ryzykują, bo w wielu sektorach brakuje ludzi. Bez pracy nie zostaną – mówi.
W tekście zostały przedstawione liczby z 31 grudnia 2019 roku.