Fingują zagrożenie, żeby ściągnąć patrol
Ponad połowa zgłoszeń na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa w województwie śląskim nie została potwierdzona. Mieszkańcy wskazują na niej wymyślone zagrożenia, bo chcą mieć u siebie w dzielnicy więcej patroli.
ŚLĄSKIE Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa działa od trzech lat. Mieszkańcy każdej miejscowości mogą na mapie anonimowo zaznaczać miejsca, w których dochodzi do przekraczania prędkości, nielegalnych wyścigów samochodów, spożywania alkoholu w miejscu publicznym, zaśmiecania żebractwa czy nielegalnej wycinki drzew. Policja ma pięć dni na potwierdzenie każdego zgłoszenia. Wygląda to tak, że mundurowi kilkakrotnie pojawiają się we wskazanym na mapie miejscu i sprawdzają, czy dochodzi do zgłaszanych zdarzeń. Od wyników tych ustaleń zależy, czy ikonka symbolizująca dane zagrożenie pozostanie na mapie, czy też zniknie. Według danych policji od początku istnienia KMZB mieszkańcy województwa śląskiego dokonali na niej ponad 156 tys. zgłoszeń. Problem w tym, że ponad połowa z nich nigdy nie została potwierdzona. – Para idzie w gwizdek, bo angażujemy siły i środki do wirtualnych zagrożeń – przyznaje jeden z oficerów śląskiej policji. Prosi jednak, aby nie ujawniać nazwy jednostki, w której pracuje. – KMZB to oczko w głowie MSWiA, każdy głos krytyczny jest tam bardzo źle odbierany – podkreśla.
• Sama obecność patroli zdaniem specjalistów zwiększa poczucie bezpieczeństwa
W województwie śląskim najwięcej zgłoszeń dotyczyło przekraczania prędkości. Mieszkańcy regionu zaznaczyli ponad 46 tys. miejsc, w których dochodzi do takich zdarzeń. Policja potwierdziła 30 tysięcy przypadków. Ponad 34 tys. zgłoszeń dotyczyło nieprawidłowego parkowania, z czego policja potwierdziła tylko 14 tys. Blisko 5 tys. zgłoszeń dotyczyło zażywania środków odurzających. – A my potwierdziliśmy tylko 316 takich przypadków – podkreśla oficer policji.
Policja zauważa, że mieszkańcy coraz częściej wykorzystują mapę do ściągnięcia do swojej dzielnicy dodatkowych patroli. – Wiedzą, że jeśli kilka czy kilkanaście osób będzie sukcesywnie zaznaczało na ich ulicy jakieś zagrożenie, to nasze patrole będą się tam pojawiały przez kilka tygodni non stop – wyjaśnia nasz informator z komendy.
Profesor Jadwiga Stawnicka z Katedry Bezpieczeństwa Powszechnego Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, która prowadziła badania dotyczące wykorzystania mapy zagrożeń, uważa, że taka praktyka jest dowodem na to, że mieszkańcy chcą widzieć policjantów w swojej dzielnicy. – Dla wielu osób widok patrolu na ulicy zwiększa poczucie bezpieczeństwa. Komendanci nie powinni się więc obrażać na niepotwierdzone zgłoszenia, tylko wziąć je pod uwagę przy planowaniu służby – uważa.
+