Kto ma sprzątać bazgroły?
KATOWICE
Radny Dawid Durał wyliczył, że GKS Katowice dostaje rocznie 20 mln zł na swoją działalność. Z kolei służby miejskie płacą 100 tys. zł za usuwanie bazgrołów z budynków. Zaproponował więc prezydentowi, żeby to klub płacił za naprawy, i udał się na rozmowy z kibicami. – Tam doszliśmy do porozumienia. Uznaliśmy, że najtrafniejszym rozwiązaniem będzie znalezienie tzw. legalnych ścian w Katowicach, gdzie kibice po konsultacjach z miastem będą mogli wykonać swój malunek. Oczywiście nie ma mowy o bazgrołach, ale o pracy, która będzie mia
• Kibice naprawią szkody w ramach poprawy wizerunku
ła walor artystyczny. Dowiedziałem się też, że kibice sami naprawią szkody wyrządzone ostatnio w dzielnicy Dąbrówka Mała – mówi radny Durał.
Ale o poparcie dla pomysłu mu trudno. Krzysztof Pieczyński, również radny Katowic, z miejsca uznał go za absurdalny. – W sytuacji pojawienia się w Katowicach napisu „Legia Warszawa” miasto musiałoby wystąpić do stołecznego klubu – ciekawe z jakim skutkiem. A co w przypadku pojawienia się napisów klubowych, np. „FC Barcelona” czy „Real Madryt”. Czy wówczas miasto musiałoby egzekwować pokrycie kosztów w odległej Hiszpanii? – pyta radny. Dodaje też, że wprowadzając takie rozwiązanie, może dojść do paradoksalnych sytuacji, gdy złośliwcy, nie lubiąc danego klubu, eksponowaliby jego nazwę w przestrzeni publicznej. Pieczyński dodaje, że także rozmawiał z przedstawicielami kibiców GKS Katowice. – Kibice sami przyznali, że nie pochwalają tych zachowań i nie wiedzą, kim są sprawcy. Odmalują zdewastowane ściany w ramach poprawienia wizerunku – mówi Pieczyński.
+
Katowicki radny wpadł na pomysł, żeby za naprawę dewastacji podpisanych skrótem „GKS” płacił klub. Kibice zaproponowali, że posprzątają sami.