PGE wyda miliardy na truciciela?
Uspokajanie górniczych środowisk jest obliczone na najbliższe trzy miesiące – do wyborów 10 maja – komentują eksperci polityczne deklaracje dotyczące otwarcia nowej odkrywki dla elektrowni Bełchatów.
Ale rządowi zależy na uspokojeniu górników, którzy w związku z fatalną sytuacją w spółkach wydobywczych zapowiadają masowy protest w Warszawie. Dołączyć mają do nich także związkowcy z Bełchatowa, którzy przed środowym posiedzeniem parlamentarnego zespołu ds. Złoczewa zapowiadali, że do rozmów dotyczących koncesji zasiadają po raz ostatni. „Klamka zapadła. Nie możemy dłużej czekać i przyglądać się opieszałości Rządu w podjęciu strategicznych decyzji dla Polskiej Energetyki, opartej na Węglu Brunatnym! Były obietnice wyborcze, teraz nadszedł czas na ich realizację. Każda cierpliwość ma swoje granice!!!” – poinformowali związkowcy z MZZ Odkrywka w KWB Bełchatów.
Mydlenie oczu górnikom
– PGE i rząd mydlą oczy górnikom, obiecując inwestycję, która nie jest strategiczna energetycznie, jest nieopłacalna ekonomicznie i wiązałaby się z ogromnymi stratami środowiskowymi. Ta inwestycja nigdy nie powstanie, a koncesja zamrozi inwestycje w Złoczewie, zatrzymując tam rozwój – przekonuje Ilona Jędrasik z ClientEarth. Sami przedstawiciele PGE przyznali w środę, że spółkę czekają zwolnienia, bo nawet jeśli dojdzie do inwestycji Złoczew, to wydobycie i tak spadnie o 50 proc. w porównaniu z aktualną sytuacją.
Tak się składa, że protest górników w stolicy zaplanowano na ten sam dzień (28 lutego), w którym Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska ogłosi decyzję, czy uwzględni skargi złożone jeszcze w 2018 roku przez organizacje pozarządowe w związku z planowaną budową odkrywki. Decyzję środowiskową wydaną w pierwszej instancji zaskarżyły bowiem ClientEarth i Greenpeace.
Odrzucenie skarg to zielone światło dla głównego geologa kraju, będącego jednocześnie wiceministrem klimatu, na wydanie koncesji dla Złoczewa. Po jej uzyskaniu PGE w każdej chwili będzie mogła rozpocząć prace górnicze. Chyba że z uwagi na brak jakichkolwiek przesłanek ekonomicznych zaniecha inwestycji.
Przedstawiciele spółki podkreślali wczoraj, że należy sięgać po środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, z którego Polska
może zgarnąć nawet 25 mld euro. Ani eurocenta nie ujrzymy jednak, jeśli będziemy dalej upierać się przy spalaniu węgla. Unijna kasa jest dla regionów uzależnionych od węgla – na czyste powietrze, rekultywację terenów górniczych, rozwój przemysłu czy właśnie przekwalifikowanie górników, których czekają zwolnienia. – Cały region związany z elektrownią Bełchatów będzie musiał odejść od węgla i stworzyć mieszkańcom nowe miejsca pracy. Jeśli opracuje dobry plan, to może dostać nawet 2 mld euro. Jednak pod warunkiem, że w tym planie nie będzie węgla – zaznaczają eksperci z ClientEarth.
Energia z węgla = straty
Wątpliwości, że reanimacja energetyki węglowej – w tym elektrowni Bełchatów – przyniesie Polsce i państwowej PGE jedynie szkody, nie mają autorzy raportu IEEFA. Koszty produkcji energii z węgla i powiązane z nią ryzyka regulacyjne i środowiskowe (np. zaostrzające się normy jakości powietrza) narażają polski koncern na dalsze straty. A utrzymywanie nieodpowiadających unijnym rygorom klimatycznym elektrowni, w tym zwłaszcza Bełchatowa, będzie kosztować PGE dodatkowo 1,6-3 mld zł. Jak ostrzega współautor raportu IEEFA Gerard Wynn: Energia z węgla brunatnego w najlepszym wypadku będzie stanowiła niewielki ułamek całkowitych zysków PGE po 2025 roku, a nawet będzie przynosiła straty.
Podobnie jest z węglem kamiennym. Gdyby nie wynegocjowany przed KE przez polski rząd wyjątek w postaci zezwolenia na wspieranie elektrowni węglowych w ramach rynku mocy, wytwarzanie energii elektrycznej z węgla kamiennego stałoby się nieopłacalne już za dwa lata. „Wielce prawdopodobne, że PGE wkrótce dokona odpisów wartości niektórych inwestycji, ponieważ elektrownie węglowe będą w najbliższym czasie generowały straty” – czytamy w raporcie IEEFA.
Powagę sprawy wydaje się widzieć zarząd PGE. Kilka dni temu prezes Henryk Baranowski tak komentował szacunkowe wyniki za ostatni rok: – Energetyka konwencjonalna w Polsce znajduje się pod silną presją zarówno w wymiarze rynkowym, jak i regulacyjnym.
•
PGE i rząd mydlą oczy górnikom, obiecując inwestycję, która nie jest strategiczna energetycznie, jest nieopłacalna ekonomicznie i wiązałaby się z ogromnymi stratami środowiskowymi
Naszą odpowiedzią są jednak bardzo konkretne projekty na transformację w kierunku niskoemisyjnym.
Wśród licznych wypowiedzi przedstawicieli rządu dotyczących przyszłości górnictwa można też wyłowić i takie, które kompletnie odstają od tego, co jeszcze do niedawna obiecywał górnikom Andrzej Duda („węgiel będziemy wydobywać 200 lat”). Kilka dni temu wicepremier Jacek Sasin, pytany o przyszłość elektrowni Ostrołęka C, która miała być ostatnim blokiem węglowym w Polsce, odpowiedział tak: „Od czasu podjęcia decyzji o realizacji radykalnej zmianie uległo rynkowe otoczenie. Mamy unijną politykę klimatyczną wywierającą presję na odejście od węgla, która utrudnia pozyskanie finansowania dla inwestycji węglowych. Dlatego trzeba poważnie przeanalizować sens takiego projektu”.
Eksperci nie mają wątpliwości, że to także sygnał dla Bełchatowa, a uspokajanie górniczych środowisk jest obliczone na najbliższe trzy miesiące – do wyborów 10 maja.
ILONA JĘDRASIK z ClientEarth
Energetyka konwencjonalna w Polsce znajduje się pod silną presją zarówno w wymiarze rynkowym, jak i regulacyjnym
HENRYK BARANOWSKI prezes PGE