Ta ustawa wypycha nas z Unii
Nowelizacja nazwana „represyjną” albo „kagańcową” zmieni ustawy o wszystkich sądach w kraju. Do wszystkich PiS dopisał podobne kary i zakazy. Od piątku żaden sędzia ani prokurator nie będzie mógł kwestionować „umocowania” sądów, trybunałów i konstytucyjnych organów państwa. Zakazane stanie się badanie, czy sędzia został powołany zgodnie z prawem. Tych, którzy nie posłuchają, czeka najsurowsza kara: usunięcie z zawodu.
– W istocie chodzi o wymuszenie na sędziach, by nie stosowali prawa UE. Wprowadzany jest ustawowy zakaz stosowania wyroku unijnego Trybunału Sprawiedliwości – napisała w opinii o ustawie pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf. Po listopadowym orzeczeniu TSUE można badać, czy sądy spełniają unijne standardy niezależności. Jako kluczowe kryterium Trybunał wskazał niezależność KRS. Od tego czasu SN orzekł: nowa Rada jest zależna od polityków, obsadzona z jej pomocą Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem, a wyroki nowych sędziów można wzruszyć.
Reakcja na wyrok TSUE?
Projekt PiS wpłynął do Sejmu cztery tygodnie po orzeczeniu TSUE. Partia nie zamierza odpolitycznić KRS ani zażegnać chaosu w sądownictwie, który stworzyła wspólnie z prezydentem Andrzejem Dudą. W ustawie stara się obronić swoje sądowe „reformy” sądownictwa, a sędziom najzwyczajniej zakazuje, by się zajmowali ich skutkami.
Każdy sędzia, który ośmieli się wykonać wyrok TSUE, będzie musiał się liczyć z surowymi konsekwencjami, bo PiS wpisał do ustawy trzy nowe delikty dyscyplinarne. Sformułowano je bardzo ogólnie. Sędziowie i prokuratorzy będą ścigani za m.in. „utrudnianie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości”, „kwestionowanie powołania sędziego” czy „umocowania konstytucyjnego organu RP” (np. nowej KRS). Od razu PiS wyręcza sądy i nakazuje im, jaką muszą wymierzyć karę. Sędziowie sądów powszechnych i prokuratorzy mają być usuwani z zawodu albo przenoszeni do innego miejsca pracy. Sędziowie SN zaś będą „tylko” usuwani.
Identyczna kara ma być wymierzana także za „działalność publiczną niedająca się pogodzić z zasadami niezależności sądów”. Politycy PiS chcieliby karać sędziów za ich udział w protestach. Przejawem upolitycznienia sędziów są dla nich np. koszulki z napisem „Konstytucja”.
– Sędziego, już zupełnie oficjalnie, bo dotąd czyniło się to nieoficjalnie, będzie można karać naprawdę za wszystko, nawet za klasyczne czynności orzecznicze – mówił w Senacie prezes Izby Karnej SN Stanisław Zabłocki.
– Ta ustawa zamyka nam usta. SN będzie mógł co najwyżej orzekać o rozwodach, bo nic innego mu nie pozostanie. Ani opiniowanie aktów prawnych, ani kwestionowanie KRS. Za wszystko będzie mogła być wymierzona kara. To jest koniec niezależnego sądownictwa – mówiła pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf.
„Nowe regulacje powodowane są troską o porządek prawny, praworządność i działanie zgodnie z konstytucją” – tak przedstawił kary resort sprawiedliwości. Ustawę opisał następująco: gwarantuje konstytucyjny porządek w wymiarze sprawiedliwości i usprawnia pracę sądów. W żadnym przypadku nie ogranicza ona niezawisłości sędziowskiej”.
Efekt mrożący
Nowe zakazy, delikty i sankcje mogą wywołać wśród sędziów efekt mrożący, na który pewnie liczy PiS. Czy tak się stanie, będzie zależeć od samych sędziów. Wkrótce przyjdzie im się zdecydować, czy podporządkować się „ustawie kagańcowej”, czy konstytucji, prawu unijnemu i orzeczeniom TSUE, które mają przed ustawą pierwszeństwo.
„Jako sędziowie stoimy teraz przed wyborem, czy opowiemy się po stronie prawa, czy też po stronie bezprawia i politycznej siły” – napisała w uchwale Iustitia. – Będę orzekał zgodnie z wyrokami TSUE. A jeśli zostanę za to usunięty z zawodu, to trudno. Jestem przekonany, że podobnie zachowa się większość sędziów w całej Polsce – powiedział Onetowi sędzia SN Krzysztof Rączka.
– Jestem głęboko przekonany, że za postawienie sędziów wobec tak dramatycznych wyborów możemy – nie pierwszy raz w historii – zapłacić jako społeczeństwo wysoką cenę – uważa Zabłocki. Sędziowie ostrzegają, że „ustawa kagańcowa” uderzy nie tylko w nich samych, ale też w całe społeczeństwo. Jej skutkiem może być ograniczenie prawa do bezstronnego sądu. – Nie będzie bowiem prawdziwym sędzią ktoś, kto zostanie poddany presji i na każdym kroku myśleć będzie o ewentualnej karze – mówił Zabłocki.
Boleśnie zmiany mogą odczuć na przykład obywatele, którzy toczą spory z państwem. Taki będzie efekt zakazu kwestionowania umocowania jego konstytucyjnych organów. – Jak sądy mają wymierzać sprawiedliwość, jeżeli w ustawie zadekretuje się, że władze publiczne w istotnej sferze praktycznie ocenom prawnym sądu nie podlegają? – pytał Zabłocki. – Chcę wierzyć, że celem tego rozwiązania nie jest stworzenie nadzwyczajnej kasty tych, którzy nie podlegają żadnej kontroli.
Uniemożliwienie orzekania
– Te zmiany w dużym zakresie uniemożliwią nam orzekanie, bo mamy obowiązek kontrolować prawidłowe umocowanie organów państwa – mówiła sędzia NSA Małgorzata Niezgódka z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Sędziów Sądów Administracyjnych. – Każde orzeczenie, w którym uchyli się decyzję konstytucyjnego organu, np. ministra albo wojewody, może być ocenione w taki sposób. Możemy się spodziewać odpowiedzialności za wykonywanie normalnego orzecznictwa – ostrzegała. Zauważyła, że organy państwa przegrywają dziś jedną trzecią spraw przed sądami administracyjnymi.
Dziś nie wiadomo, co zostanie uznane za nowy delikt, a co nie. Wiadomo jednak, kto będzie ścigał sędziów – rzecznicy dyscyplinarni sędziów, w tym trzech najważniejszych powołanych przez ministra sprawiedliwości. Rzecznicy Zbigniewa Ziobry w piątek dostaną nowe kompetencje – będą mogli „podjąć i prowadzić czynności” w każdej sprawie sędziego. Czy rzecznicy mieli rację, przesądzi zaś niesąd – Izba Dyscyplinarna SN, w której orzekają dawni prokuratorzy Ziobry i prawnicy powiązani z PiS. Izba od piątku będzie miała wyłączność na decydowanie o pociągnięciu do odpowiedzialności karnej i tymczasowym aresztowaniu sędziów oraz prokuratorów.
Nowe kompetencje rzeczników dyscyplinarnych
Kluczową rolę w powstrzymaniu sądów przed oceną nowej KRS ma odegrać nowa Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Otrzyma wiele nowych kompetencji. Ma rozpoznawać m.in. skargi na podważenie statusu sędziów oraz wszystkie wnioski o ich wyłączenie z powodu braku niezależności (składane we wszystkich sądach w kraju). Sędziowie izby będą orzekać we własnej sprawie, bo całą izbę obsadzono z pomocą nowej KRS. W styczniu trzy izby SN orzekły w uchwale, że wszystkie orzeczenia IKNiSP będą obciążone wadą. W ustawie PiS zapisał, że izba nie będzie związana innymi uchwałami SN.
W piątek w Polsce zacznie obowiązywać również nowa ustawowa definicja sędziego. Dotąd sędzią była osoba powołana przez prezydenta na wniosek KRS – dokładnie tak, jak określa to konstytucja. PiS zignorował konstytucyjną regułę i wyeliminował z definicji KRS. „Zmiana ma na celu ustawowe zalegalizowanie wątpliwej konstytucyjnie procedury nominacji sędziów z udziałem nowo ukształtowanej KRS” – uważa Gersdorf. Od piątku sędzią będzie osoba powołana przez prezydenta, która złożyła przed nim ślubowanie. Teoretycznie po zmianach każdy będzie mógł wystąpić do prezydenta o powołanie go na sędziego bez konkursu i liczyć, że dostanie nominację. Kwestionowanie takiego powołania także byłoby zakazane ustawą.
16 stron ustawy zmieni przepisy w sumie sześciu ustaw i wprowadzi wiele innych zmian, np. nałoży na sędziów i prokuratorów m.in. obowiązek złożenia oświadczeń, których treść zostanie później opublikowana w Biuletynie Informacji Publicznej. W ciągu miesiąca będą musieli zadeklarować, nie tylko czy działali kiedyś w partii (np. PZPR), ale także do których należą stowarzyszeń, od kiedy, jakie pełnią w nich funkcje. W ten sposób resort sprawiedliwości – i wszyscy inni – poznają członków niepokornych stowarzyszeń sędziowskich czy prokuratorskiego Lex Super Omnia.
„Powszechna lustracja aktywności społecznej sędziów i prokuratorów głęboko ingeruje w konstytucyjnie chronioną wolność zrzeszania się oraz prawo do prywatności” – uważa RPO. Upublicznienie danych może prowadzić do ujawnienia informacji o światopoglądzie, stanie zdrowia, pochodzeniu etnicznym, a nawet orientacji seksualnej. Sędziowie mogą przecież działać np. w stowarzyszeniu LGBT. Mogą też należeć do stowarzyszenia osób cierpiących na określoną chorobę.
Ustawa zakłada również pacyfikację i marginalizację samorządu sędziowskiego – zgromadzeń sędziów działających w poszczególnych sądach. Zgromadzenia od kilku lat protestują uchwałami przeciw ograniczeniu niezależności sądów i upolitycznieniu KRS. PiS chce je uciszyć. „Przedmiotem obrad samorządu nie mogą być sprawy polityczne”. „W szczególności zabronione jest podejmowanie uchwał podważających zasady funkcjonowania władz RP i jej konstytucyjnych organów”.
Zgromadzenia stracą najważniejsze kompetencje. Nie będą już mogły np. opiniować kandydatów startujących w konkursach sędziowskich. Tę rolę przejmą kolegia sądów, które wcześniej czeka „reforma”: ich kadencje w piątek zostaną przerwane, a przedstawicieli sędziów zastąpią prezesi sądów powoływani przez Ziobrę. „Oznacza to całkowite upolitycznienie procesu nominacyjnego sędziów” – uważa Iustitia. Konkurs ogłosi Ziobro, kandydatów zaopiniują powołani przez niego prezesi, konkurs rozstrzygnie upolityczniona KRS, a nominację wręczy prezydent – polityk.
Przejęcie kontroli nad Sądem Najwyższym
Wśród najważniejszych zmian nowelizacji znalazły się zmiany ustawy o Sądzie Najwyższym. Mają zapewnić prezydentowi, że wskaże „swojego” przyszłego pierwszego prezesa (kadencja Gersdorf dobiega końca w kwietniu). By wybrać kandydatów, wystarczy obecność jednej czwartej sędziów SN – 32, czyli mniej, niż jest obecnie nowych sędziów SN. PiS zapewnia też Dudzie możliwość wskazania p.o. pierwszego prezesa, chociaż takiej możliwości nie przewiduje konstytucja. Wybór właściwego pierwszego prezesa może umożliwić przejęcie kontroli nad SN, ale także nad Trybunałem Stanu (pierwszy prezes jest jego przewodniczącym). „To z kolei może uniemożliwić skuteczne pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej przed tym organem” – zauważa Gersdorf.
Przed skutkami wprowadzenia ustawy bezskutecznie ostrzegały rządzących międzynarodowe organizacje i eksperci. W milczącym proteście przeciw ustawie ulicami Warszawy przeszły w styczniu tysiące prawników z Polski i Europy. Komisja Wenecka Rady Europy nazwała ustawę „dalszym ograniczaniem niezależności sądownictwa w Polsce”.
– Czy można być członkiem UE bez niezależnego sądownictwa? Odpowiedź brzmi: oczywiście, że nie – mówił w Senacie Franz Mayer, profesor prawa na Uniwersytecie Bielefeld. „Polska zrobiła dzisiaj potężny krok w kierunku prawnego polexitu” – skomentował RPO Adam Bodnar, gdy ustawę przed tygodniem podpisał Duda.
Z Brukseli napływają już informacje o szykowanym postępowaniu w sprawie naruszenia prawa unijnego przez Polskę. – To nie jest już żadna interwencja przeciwko pojedynczym czarnym owcom, jaką znają również inne państwa UE, lecz bombowy nalot dywanowy – powiedziała o ustawie wiceszefowa Komisji Europejskiej Věra Jourová. – To już nie reforma, lecz zniszczenie. Dlatego zastrzegamy sobie wszelkie prawne możliwości – dodała.
+