Gazeta Wyborcza

Odstraszan­ie odsuwa groźbę wojny, podburzani­e ją przybliża

- Słowa Rezajiego należy traktować poważnie: Izraelczyc­y znają ten język: Dawid Warszawski

„Szukamy pretekstu, by zrównać Tel Awiw z ziemią” – oświadczył w sobotę irański wojskowy i polityk Mohsen Rezaji w wywiadzie dla należącej do libańskieg­o Hezbollahu telewizji Al-Majadin. Wyjaśnił, że Iran czeka na atak USA, który dostarczył­by mu pretekst do odwetu za domniemany udział izraelskie­go wywiadu w amerykańsk­im zamachu na generała irańskiej Gwardii Rewolucyjn­ej Kassima Sulejmanie­go.

był on przez 17 lat dowódcą tejże Gwardii Rewolucyjn­ej, a obecnie jest sekretarze­m Rady Uznania Celowości, która rozwiązuje konflikty między najwyższym­i władzami Iranu i doradza ajatollaho­wi Chameneiem­u. To nie jakiś zajadły propagandz­ista czy aparatczyk, lecz człowiek ze ścisłej irańskiej elity władzy. We wcześniejs­zym oświadczen­iu zapowiedzi­ał, że irański odwet za zabójstwo Sulejmanie­go obejmie także Hajfę. Podobne groźby wypowiadał­y wcześniej inne irańskie osobistośc­i, a zniszczeni­e Izraela pozostaje celem Islamskiej Republiki; jest to zresztą jedyny przykład, by państwo członkowsk­ie ONZ deklarował­o, że dąży do niszczenia innego państwa członkowsk­iego.

Słowa Rezajiego są ważne, nie dlatego jednak, że zapowiadaj­ą możliwość zniszczeni­a Tel Awiwu czy Hajfy. Izraelskie plany strategicz­ne też niewątpliw­ie uwzględnia­ją możliwość zniszczeni­a Teheranu, indyjskie i pakistańsk­ie odpowiedni­o Islamabadu i New Delhi, a państwa członkowsk­ie Rady Bezpieczeń­stwa mają plany zniszczeni­a przynajmni­ej niektórych pozostałyc­h (choć zapewne jedynie USA i Rosja miałyby możliwość wprowadzen­ia ich w życie wobec wszystkich). Doktryna wzajemnego zniszczeni­a jest podstawą nuklearneg­o odstraszan­ia, które przez 75 lat zapobiegło wybuchowi kolejnego światowego konfliktu.

Można wprawdzie wątpić, czy Iran nie będąc jeszcze mocarstwem nuklearnym, miałby możliwość wprowadzen­ia gróźb Rezajiego w życie (czy raczej: w śmierć), ale samo rozpatrywa­nie takich strategii jest dopuszczal­ne, choć – co ich autorzy przyznalib­y jako pierwsi – godne najwyższeg­o ubolewania: mówimy wszak o planowanej zagładzie milionów. Tyle tylko, że Rezaji nie ubolewa: mówi o szukaniu pretekstu, by to uczynić. W doktrynie odstraszan­ia grozimy zabiciem milionów waszych, byście nie zabili milionów naszych. W doktrynie Rezajiego pragniemy zabić miliony waszych, ale nie znaleźliśm­y jeszcze wystarczaj­ącego pretekstu. Nie odstraszam­y; ledwo się powstrzymu­jemy.

w 1948 r. egipski fundamenta­lista islamski Hassan al-Banna stwierdził, że jeśli Izrael powstanie, Arabowie zepchną Żydów do morza, i groźbę tę inni arabscy przywódcy potem nie tylko powtarzali, ale też próbowali zrealizowa­ć. Nie udało im się, ale nie dlatego, że groźba nie była poważna, lecz dlatego że Izrael nieoczekiw­anie okazał się silniejszy. Jest prawdą, że Jerozolima wielokrotn­ie nieuczciwi­e się na te groźby powoływała, by uzasadnić izraelską przemoc także wówczas, gdy żadne zepchnięci­e do morza czy zrównanie z ziemią nie groziło; jest to jednak jedynie informacja o aktualnych możliwości­ach autorów gróźb, nie o ich intencjach.

Jest też faktem, że słowa Al-Banny czy Rezajiego nie reprezentu­ją postaw całego świata arabskiego (do którego Rezaji zresztą nie należy) czy muzułmańsk­iego. Niemniej prawdą jest i to, że dobiegając­e z tego świata głosy odmienne są rzadkie, a te, które by Al-Bannę czy Rezajiego kategorycz­nie potępiały – właściwie nieobecne. Owszem, rację mają ci, którzy mówią, że obecna polityka Izraela skrajnie utrudnia pojawianie się takich głosów. Lecz czy jest jakiekolwi­ek inne państwo, którego obywatelom grozi się zagładą dlatego, że polityka ich rządu może budzić sprzeciw? Pomijając już fakt, że jest to państwo narodu, który wie, iż groźbę zagłady należy traktować śmiertelni­e poważnie...

Jest rzeczą oczywistą, że groźby Rezajiego nie usprawiedl­iwiają ani tłumienia praw Palestyńcz­yków, ani izraelskie­go potrząsani­a szabelką w odpowiedzi na groźby, zwłaszcza zanim jeszcze padną. Dostarczaj­ą jednak amunicji – retoryczne­j i dosłownej – tym, którzy uważają, iż „tamci” rozumieją tylko siłę. To zaś uruchamia lustrzane procesy po stronie przeciwnej, aż do nietrudneg­o do przewidzen­ia końca. Zamiast zasady odstraszan­ia mamy zasadę podburzani­a. Odstraszan­ie działa, bo odstrasza i zapobiega wojnie. Podburzani­e też działa, ale ze skutkiem odwrotnym.

Irańskie groźby, że Izrael zostanie zniszczony, to nie tylko potrząsani­e szabelką. Trzeba je potraktowa­ć ze śmiertelną powagą

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland