Podatkiem w cybergigantów
Zarabiają w Polsce krocie, ale ich podatki są zerowe lub skromne. PiS zrejterował, ale swój projekt ustawy przygotowała Partia Razem: chce obłożyć podatkiem spółki technologiczne, m.in. Facebooka czy Google’a.
Partia Razem chce obłożyć podatkiem spółki technologiczne, m.in. Facebooka, Google’a czy Netflixa ►
Każdy polski przedsiębiorca – sklepikarz czy właściciel małej firmy budowlanej – płaci w Polsce podatki, mimo że nierzadko jego dochody nie powalają. Z kolei osiągające gigantyczne zyski spółki cyfrowe odprowadzają do budżetu niewiele lub, częściej, nie płacą nic.
W czwartek Partia Razem przedstawiła założenia projektu ustawy w tej sprawie. Chce wprowadzenia podatku cyfrowego. Propozycja brzmi: podatek w wysokości 7 proc. miałaby płacić każda międzynarodowa korporacja, której globalny skonsolidowany przychód przekracza 750 mln euro rocznie. Liczyć się go miałoby od obrotu w Polsce. Ile zyska na tym budżet państwa? Razem szacuje, że ok. 2 mld zł rocznie.
– Chcemy, żeby środki z podatku trafiały do państwowego funduszu, z którego wspierane będą edukacja i rozwój nowych technologii. W ten sposób poprawimy konkurencyjność polskiej gospodarki w zakresie technologii cyfrowych – mówi poseł Adrian Zandberg, pomysłodawca projektu.
Europa wprowadza. PiS ulega
Problem w tym, że całkiem niedawno – zaledwie we wrześniu ubiegłego roku – polski rząd wycofał się z prac nad ustawą o podatku cyfrowym, na którym państwo, wg obliczeń rządu, miało zyskać 1 mld zł rocznie. Wpływy miały zostać przeznaczone na tzw. piątkę Kaczyńskiego – m.in. program „Rodzina 500+” i trzynastki dla emerytów.
Dlaczego szumnie zapowiadany przez premiera Mateusza Morawieckiego pomysł upadł? Przez lobbing – gros spółek technologicznych to amerykańskie korporacje z Doliny Krzemowej. Wystarczyła zaledwie jedna wizyta wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Mike’a Pence’a. We wrześniu, podczas konferencji prasowej w Warszawie, Pence z zaskoczenia podziękował polskiemu rządowi za porzucenie prac nad podatkiem cyfrowym, „który utrudniłby wymianę handlową pomiędzy naszymi krajami”.
Tymczasem na całym świecie prace nad tzw. digital tax przyspieszają. Szlaki przecierają m.in. Wielka Brytania i Francja. Ta ostatnia wprowadzenie podatku cyfrowego rozważała od kilkunastu lat. Ostatecznie danina – w wysokości 3 proc. – została przegłosowana w lipcu 2019 roku. Na podatek w tej samej wysokości jesienią zdecydowały się też Włochy, z kolei w Czechach rząd zatwierdził projekt zakładający 7-proc. podatek. W przypadku Francji i Czech – tak jak w propozycji Partii Razem – opodatkowane mają zostać spółki o przychodach przekraczających 750 mln euro.
W Wielkiej Brytanii podatek w wysokości 2 proc. ma wejść w życie jeszcze w tym roku. Prezydent Donald Trump już zapowiedział, że jeśli tak się stanie, produkty ze Zjednoczonego Królestwa zostaną obłożone wysokimi cłami.
Wyścig do dna
Na razie prace nad podatkiem cyfrowym w większości krajów znajdują się na tak wczesnym etapie, że trudno mówić o efektach, wyciągać wnioski i usiłować się wzorować na konkretnych, sprawdzonych rozwiązaniach. Trudno także oszacować, ile Polska może zyskać na podatku cyfrowym, w wielu wypadkach nie znamy bowiem wysokości przychodów i zysków, jakie globalne korporacje osiągają w Polsce.
Nie wiadomo także, czy spółki technologiczne nie znajdą nowego sposobu – a do tej pory znajdowały zawsze – żeby ominąć nowe regulacje. To właśnie z tego powodu w projekcie Partii Razem – podobnie jak w rozwiązaniu francuskim – opodatkowany ma zostać przychód. Zysk zbyt łatwo bowiem jest ukryć.
Typowy schemat działania spółek cyfrowych jest prosty. Korporacja rejestruje się w raju podatkowym – w Europie to m.in. Szwajcaria, Irlandia, Gibraltar czy Luksemburg – i odprowadza w tym kraju niskie podatki: musi, bo ma w nim siedzibę. W pozostałych państwach Europy spółka nie jest fizycznie obecna – nie płaci więc nic.
I tak np. w Irlandii, w której siedzibę mają m.in. Apple i Facebook, stawka podatku korporacyjnego wynosi 12,5 proc. Efektywnie jednak globalne spółki płacą w tym kraju od 2 do 5 proc. CIT (mogą korzystać z rozmaitych ulg), a przeciętnie w Unii Europejskiej – 9,5 proc.
Irlandia jest zresztą pionierką obniżania podatków, żeby przyciągnąć do siebie kapitał. Efekt? Wpływy we wszystkich krajach systematycznie
Tracimy 240 mld dol. rocznie
Kiedy w 2018 roku Komisja Europejska ogłosiła zamiar wypracowania propozycji podatku cyfrowego obejmującego całą Unię Europejską, to właśnie Irlandia (wraz z Danią i ze Szwecją) zablokowała projekt.
Z kolejną propozycją wyszła OECD. Zgodnie z jej wyliczeniami na unikaniu opodatkowania przez międzynarodowe korporacje państwa tracą łącznie 240 mld dol. rocznie. Z kolei organizacja Tax Justice Network szacuje, że 240 mld dol. to niedoszacowana kwota i powinniśmy mówić raczej o 0,5 bln dol.
Pomysł OECD brzmi: globalne koncerny mają płacić podatki wszędzie tam, gdzie są aktywne gospodarczo i wykazują obroty. Przed projektem jednak długa droga, tymczasem kolejne państwa na własną rękę pracują nad podatkiem cyfrowym lub już go wdrażają – m.in. Austria, Indie czy Hiszpania.
Ameryka czuwa
– Platformy cyfrowe należą przede wszystkim do amerykańskich i chińskich korporacji i są darmowe tylko pozornie. Korzystając z nich, każdy z nas regularnie dokłada się do zysków Facebooka, Google’a czy Amazona. Ich źródłem jest wiedza o naszych zachowaniach i nasze dane, które są potem sprzedawane za ogromne sumy i służą np. do profilowania reklam – mówi Adrian Zandberg.
Amerykańskie władze nie kryją się z ukręcaniem łba wszelkim próbom wprowadzania podatku cyfrowego. Nad odpowiednim kształtem nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, która miała uregulować działanie Ubera w Polsce, czuwała ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher.
W opublikowanym we wtorek wywiadzie dla „Super Expressu” mówiła: „Ponieważ zdecydowana większość firm technologicznych pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, prezydent Trump ma bardzo jasne stanowisko w tej sprawie. Opodatkowanie ich przez poszczególne kraje jest po prostu niesprawiedliwe (...). Jeśli Unia Europejska chciałaby opodatkować nasze firmy, my opodatkowalibyśmy firmy europejskie”. Mosbacher jednocześnie stwierdziła, że jeśli jakikolwiek podatek cyfrowy miałby wejść w życie, musiałby zostać uzgodniony na poziomie OECD – do której Stany Zjednoczone należą.
Wkrótce projekt ustawy o podatku cyfrowym zostanie skierowany do konsultacji społecznych.