Zmarł kard. Gulbinowicz
Kardynał Henryk Gulbinowicz zmarł w wieku 97 lat. Przez lata traktowany jak bohater, odszedł w atmosferze skandalu.
Ponad trzy tygodnie temu kardynał otrzymał z Watykanu zakaz używania insygniów biskupich, uczestnictwa w celebracji lub spotkaniach publicznych. Pozbawiono go także prawa pochówku w katedrze. Była to reakcja Stolicy Apostolskiej na zarzuty molestowania oraz współpracy z SB w czasach PRL.
Dwa tygodnie później stan zdrowia kardynała pogorszył się na tyle, że został przewieziony do szpitala.
Gulbinowicz przyjął święcenia w 1950 r. W 1958 r. zaczął pracować w seminarium w Olsztynie. Był już wówczas intensywnie inwigilowany przez bezpiekę. Od 1969 r. przez kolejnych 16 lat spotykał się ze służbami regularnie.
Dla dolnośląskiej „Solidarności” był postacią pomnikową. Przechowywał pieniądze „Solidarności”, w jego pałacu ukrywał się Władysław Frasyniuk. Dwukrotnie gościł papieża. W 2004 r. przeszedł na emeryturę, ale przez lata odbierał kolejne odznaczenia.
Na początku 2019 r. nad głową kardynała zaczęły się zbierać ciemne chmury. Jego nazwisko pojawiło się w raporcie o ukrywaniu pedofilii w Kościele, który fundacja Nie Lękajcie Się przedstawiła w Watykanie. Chodziło o sprawę byłego księdza Kanii, za którego kardynał osobiście poręczył w prokuraturze w 2005 r. Ksiądz został wtedy zatrzymany na gorącym uczynku, gdy proponował seks oralny dwóm nieletnim chłopcom. Jedyną karą, jaka go spotkała, było przeniesienie do innej parafii. Aresztowano go dopiero w 2012 r.
Kardynał został także oskarżony o molestowanie. Miało do tego dojść w 1990 r., a ofiarą był Przemysław Kowalczyk, poeta posługujący się pseudonimem Karol Chum. Delegat archidiecezji wrocławskiej przekazał sprawę do Watykanu. Stolica Apostolska po kilkunastomiesięcznym śledztwie uznała Gulbinowicza za winnego.