Gazeta Wyborcza

Ryzykowna gra rządu

UE może funkcjonow­ać przez jakiś czas na podstawie prowizoriu­m, co nigdy się nie zdarzyło, czyli pułapy wydatków z 2020 r. zostałyby prowizoryc­znie przeniesio­ne na 2021 r.

- Agata Kondzińska, Tomasz Bielecki (Bruksela)

Projekt unijnego rozporządz­enia mówi tylko o naruszenia­ch zasad praworządn­ości, które mają „dostateczn­ie bezpośredn­i wpływ” (albo rodzą takie „poważne ryzyko”) na należyte zarządzani­e funduszami unijnymi lub na ochronę interesów finansowyc­h Unii.

Gdyby polski rząd ostateczni­e zablokował to rozwiązani­e, nasz kraj dostałby po kieszeni, bo prowizoriu­m byłoby niekorzyst­ne głównie dla beneficjen­tów netto. Po szybkim dostosowan­iu niektórych przepisów już rozkręcane programy i inwestycje mogłyby na pewien czas dostawać dalsze finansowan­ie – przykład to pieniądze w ramach polityki spójności zakontrakt­owane np. w 2020 r., czyli w ramach siedmiolat­ki z lat 2014-20, bo faktury można przesyłać Brukseli aż do 2023 r. Nie byłoby jednak możliwe rozpisywan­ie nowych programów i inwestycji z koperty na lata 2021-27, a już w ogóle nie ruszyłby Fundusz Sprawiedli­wej Transforma­cji.

95 mld zł

Ale teraz najważniej­szy jest Fundusz Odbudowy. Pieniądze z niego mają zacząć płynąć już od czerwca-lipca 2021 r., a w pierwszej połowie przyszłego roku kraje Unii muszą zacząć rozpisywać projekty z Funduszu na kolejne dwa-trzy lata.

Jeśli Polska i Węgry nie wycofają się z weta, Fundusz Odbudowy może zostać łatwo przekonstr­uowany tak, by nie obejmował tych państw. Już wczesną wiosną były w Warszawie poważne obawy, że będzie dotyczył tylko strefy euro.

Dla Polski byłaby to ogromna strata – dotacja z Funduszu Odbudowy tylko w latach 2021-22 ma wynieść ok. 21 mld euro (ok. 95 mld zł). W PiS są jednak przekonani, że sobie poradzą, bo będą pieniądze z prowizorió­w budżetowyc­h.

Nie przejmują się też krytyką ze strony Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, że premier Mateusz Morawiecki jest zbyt miękki w przepychan­kach z Brukselą. – Znam tę śpiewkę Solidarnej Polski, że Morawiecki został premierem, by załagodzić relacje Warszawa – Bruksela i że mu się nie udało. To ja się pytam, kto w naszym obozie osiągnąłby więcej w Europie niż Morawiecki? Beata Szydło, która nie zna języka? Nie żartujmy, każdy premier naszego rządu na wejściu ma minus sto procent i musi najpierw się wygrzebać spod tego, czym go oblepią. Nawet jakbyśmy przekonali Danutę Huebner [była komisarz, dziś opozycyjna europosłan­ka], żeby stanęła na czele rządu PiS, też miałaby tę samą drogę – mówi polityk z Nowogrodzk­iej.

Kaczyński: Wetujemy!

Sygnał do wetowania budżetu dał jednak prezes PiS Jarosław Kaczyński. W niedawnym wywiadzie dla „Gazety Polskiej” stwierdził: – Jeśli groźby i szantaże będą utrzymane, to my będziemy twardo bronić żywotnego interesu Polski. Weto. Non possumus.

W rozkroku stoi Jarosław Gowin, wicepremie­r i minister gospodarki. W TVP Info mówił, że „z punktu widzenia Polski lepiej jest uniknąć weta budżetu europejski­ego, ale z drugiej strony nie można pozwolić na pozatrakta­tową ingerencję w wewnętrzne sprawy kraju członkowsk­iego”.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland