Uwaga! Ujawniam tajemnicę państwową
Gościnne występy
Nie wiem, czy za to, co zaraz napiszę, Kancelaria Prezydenta pozwie mnie za obrazę organów państwa czy zdradę tajemnicy państwowej, ale pozwólcie Państwo, że w końcu jednak powiem to na cały głos: tak, niestety w mojej publicystycznej opinii słowa i czyny prezydenta Polski świadczą o tym, że brak mu rozumu.
Znacie chińską bajkę o szatach cesarza? Pamiętacie dworzan i znajomych cesarza niemających odwagi powiedzieć mu prawdy, tej mianowicie, że chodzi goły? I że na ten potencjalnie niezwykle groźny w następstwach czyn zdobyło się dopiero dziecko, które mówi to, co widzi, bo nikt nie zdążył nauczyć go hipokryzji?
Podobnie jest z moją oceną działań prezydenta Dudy.
Mogłabym oczywiście, i niewątpliwie zrobiłabym to dobrze, bo jestem dużo lepsza w swoim fachu niż Andrzej Duda w swoim, napisać bardzo inteligentny felieton o tym, jakie korzyści polityczne odnosi prezydent ze swoich słów, wypowiedzianych w piątek na spotkaniu z Klubami „Gazety Polskiej”, że „elity o lewackich poglądach chcą wywołać niepokoje”.
Mogłabym też pokusić się o wybitny esej polityczno-literacki, interpretujący jego wybitną i złożoną opinię, że „tu różne siły działają, to nie jest jedna siła”.
Mogłabym dociekać, jak wielkie umocowanie w wiedzy czerpanej z raportów tajnych służb (ale czy wtedy powinien ją upubliczniać?) mają słowa prezydenta, że za olbrzymimi protestami kobiet i młodzieży w proteście przeciw orzeczeniu trybunału Julii Przyłębskiej stoją „ludzie, często po wielu latach szkolenia w tajnych służbach w PRL, więc zmagamy się z bardzo silnym prądem, który jest wspierany przez różnego rodzaju salony z Zachodu Europy”.
Mogłabym także zastanawiać się, dlaczego głowa mojego państwa tworzy fake newsy, rozpowszechnia dezinformację, która w dodatku jest w stu procentach zgodna z linią propagandową Kremla, i używa języka dzielącego polskie społeczeństwo w okresie największych napięć i niepokojów społecznych od kilkudziesięciu lat? I czemu ośmiesza powagę urzędu, który ma zaszczyt piastować, stawiając się w roli prostego pasa transmisyjnego, no właśnie – czyjego? Niepokojące pytanie, prawda?
Mogłabym w końcu, i powinnam jako dziennikarka, postawić pytanie, w czyim interesie działa polski prezydent, postępując w taki sposób, grając na wzmocnienie wojny polsko-polskiej, wygłaszając fakenewsową propagandę, bo na pewno nie w naszym, ojczystym? O wstydzie związanym ze stylistyką, składnią i gramatyką jego wypowiedzi nie wspominając.
Mogłabym, ale tego nie zrobię, nie napiszę tych wszystkich felietonów – bo byłabym wtedy hipokrytką tej klasy co Andrzej Duda. Tak naprawdę (i wcale nie jest to dobra wiadomość!) nie uważam, że za prezydentem stoją jakieś ciemne siły, że ktoś nim kieruje, ani że jego wypowiedzi wynikają z makiawelicznych kalkulacji. Przeciwnie, sądzę nawet, że Andrzej Duda nie ma pojęcia o fake newsach i dezinformacji – coś tam pewnie słyszał, ale zdziwiłabym się, gdyby potrafił wykazać się faktyczną wiedzą o tych niezwykle groźnych i złożonych mechanizmach współczesnego świata i polityki. Niestety – i dlatego to nie jest dobra wiadomość – żywię głębokie przekonanie, że prezydent Polski jest zwyczajnie niemądry. Że paple bezmyślnie, nie rozumiejąc rangi, wagi, znaczenia i wpływu, nawet mimowolnego, ani swoich słów, ani urzędu, a wszystkie szkody, które wyrządza Polsce (jego słowa o tym, że wybory w USA nie są jeszcze rozstrzygnięte poszły niestety w świat), wyrządza z bezmyślności.
+
Andrzej Duda nie ma pojęcia o fake newsach i dezinformacji – coś tam pewnie słyszał, ale zdziwiłabym się, gdyby potrafił wykazać się faktyczną wiedzą o tych mechanizmach