Władzo, wstań z kolan
Wtorkowa Środa
Każdy bez wyjątku rząd w demokratycznej Polsce bił czoło przed hierarchami. Sprzedawał im państwo, społeczeństwo obywatelskie, prawa kobiet i dzieci, a także zdrowy rozsądek. Może pora wstać z kolan? Klęczenie nie służy ani kolanom, ani państwu.
Gdyby po stronie rządu była choć odrobina dobrej woli, by działać w kierunku pokoju społecznego, praw obywateli, a zwłaszcza obywatelek, to są co najmniej trzy sprawy, które można załatwić natychmiast, bez parlamentarnych przepychanek.
Po pierwsze, unieważnienie szkodliwego rozporządzenia ministra Giertycha o wliczaniu do średniej ocen na świadectwie stopni z religii. Wszyscy wiedzą, że to kompletna fikcja, bo jak oceniać klasówki z dziewictwa Maryi czy prawidłowość analizy zmartwychwstania? Posłuszeństwem? Ilością klęków? Minister Giertych jest teraz nienawidzony przez PiS, więc łatwiej będzie anulować wszystkie jego decyzje, choć – podobnie jak PiS – podejmował je jako sługa biskupów. Ale może służył innym biskupom niż ci, przed którymi klęczą teraz Kaczyński i Duda?
Po drugie, unieważnienie decyzji innego ministra, Henryka Samsonowicza, o wprowadzeniu religii do szkół. Za szkolną katechezą nie stoi żadna ustawa, żadne parlamentarne głosowanie, żadna wola ludu, lecz klęk przed hierarchami. Podobny do tego, który spowodował likwidację żłobków i przedszkoli, by kobiety mogły nosić brzemię tradycyjnej roli (tu zasłużył się premier Bielecki). Religia pojawiła się w szkołach drogą cichego rozporządzenia i tą samą drogą może powrócić do sal katechetycznych. Byłoby to dobrodziejstwem i dla religii, i dla szkoły, choć oczywiście trzepnęłoby po kieszeni Kościół. Od czasu wprowadzenia opłacanych przez państwo, czyli przez nas, pensji dla księży i katechetów, Kościół wzbogacił się jednak w tylu obszarach, że może mógłby odpuścić akurat tę domenę? We własnym interesie.
Po trzecie, wypełnienie artykułów ustawy o planowaniu rodziny i ochronie płodu z 1993. Według wielu klęczących hipokrytów, od których roiły się wszystkie rządy czasów transformacji, ustawa ta stanowiła „dobry kompromis” (głównie między rządzącymi a biskupami, bo nie kobietami), nim więc się go zupełnie odrzuci, może warto zacząć realizować jego zapisy? Ustawa ta przewiduje: pomoc materialną dla kobiet w ciąży, i to nie tylko w okresie noszenia świętego zarodka, ale i po urodzeniu dziecka; wprowadzenie do programów nauczania wiedzy o życiu seksualnym człowieka oraz o antykoncepcji (nie tylko w formie: „modlitwa zamiast”). Wiedza o seksualności buduje odpowiedzialne rodzicielstwo i chroni przed przemocą seksualną. Antykoncepcja chroni przed niepożądaną ciążą. Hierarchowie nie życzą sobie ani jednego, ani drugiego; dzieci łatwiej zniewalać, gdy nie mają żadnej wiedzy, a kobiety łatwiej zmusić do rodzenia, gdy nie mają żadnych środków zapobiegania ciąży. Przypominam: każdy bez wyjątku rząd w demokratycznej Polsce bił czoło przed hierarchami. Sprzedawał im państwo, społeczeństwo obywatelskie, prawa kobiet i dzieci. Może pora wstać z kolan? Klęczenie nie służy ani kolanom, ani państwu.
+