Gazeta Wyborcza

To nie łapówka

- Jarek Szubrycht

Bracia Golec dostali 1,8 mln zł. Zapewniają, że pieniądze pójdą na wynagrodze­nia dla kilkudzies­ięciu osób pracującyc­h z zespołem.

Warszawski Teatr „Roma” dostał z funduszu 4 mln złotych. Na zdjęciu: próba musicalu „Aida”, 2019 r.

Firma Live Nation, organizato­r gromadzący­ch ogromną publicznoś­ć koncertów, dostała 2 mln zł. Na zdjęciu: koncert Robbiego Williamsa w Tauron Arenie w Krakowie w 2015 roku

Wicepremie­r Piotr Gliński zdecydował o zawieszeni­u wypłat z Funduszu Wsparcia Kultury po weekendowe­j awanturze w sieci. Szkoda, ludzie potrzebowa­li tych pieniędzy. Szeroko pojmowana branża kulturalna i rozrywkowa jest jedną z najciężej poturbowan­ych przez pandemię. Znam takich, co od marca przejadają oszczędnoś­ci, wyprzedają dobytek, zmieniają branżę (i bez dobrych rad wiceminist­ra finansów).

Ale też czekają na pomoc. Skoro państwo – dla naszego wspólnego dobra – uniemożliw­iło im prowadzeni­e działalnoś­ci gospodarcz­ej, powinno sięgnąć do naszej wspólnej skarbonki, by jakoś te straty wynagrodzi­ć. Pieniądze z Funduszu Wsparcia Kultury nie są zapomogą dla twórców, nie są też premią za wybitne osiągnięci­a artystyczn­e ani łapówką dla artystów przychylny­ch władzy. Pomyślane zostały jako rekompensa­ta dla podmiotów gospodarcz­ych – instytucji kultury, organizacj­i pozarządow­ych, ale i firm prywatnych, w tym jednoosobo­wych.

Czy można byłoby przy weryfikacj­i wniosków i obliczaniu kwot zastosować nieco inne kryteria, by odsiać oszustów albo lepiej dostosować wysokość pomocy do potrzeb? Bez wątpienia, i za to odpowiedzi­alność ponosi ministerst­wo. Ale to, po pierwsze, nie dyskwalifi­kuje całej operacji, a po drugie, miało być robione post factum.

Kto by jednak o tym myślał, skoro na liście beneficjen­tów udało się wyłowić kilka popularnyc­h nazwisk? Znamy go z telewizji, więc na pewno opływa w dostatki. Huzia na Józia! A przecież nawet najbardzie­j popularne gęby otwierają się nie tylko do śpiewania – oni też muszą coś jeść. Zatrudnian­i przez nich ludzie również. Bez sprawdzeni­a, jakie koszty ma firma prowadzona przez gwiazdę, ilu liczy pracownikó­w i jak duże od miesięcy ponosi straty, nie da się orzec, czy wysokość przyznanej kwoty jest sprawiedli­wa. Trudno w to uwierzyć, szczególni­e kiedy nie podoba nam się twórczość takiego delikwenta, prawda?

Awantura wokół Funduszu Wsparcia Kultury to nie tylko potknięcie MKiDN, ale także porażka wizerunkow­a i komunikacy­jna środowiska. Najpierw artyści i ludzie z nimi pracujący nie potrafili dogadać się między sobą, potem z władzą, a teraz z mediami i opinią publiczną.

Jakkolwiek skończy się ta sprawa, łatki nienażarty­ch kombinator­ów trudno się będzie pozbyć, nawet jeśli okaże się (w co wierzę), że były to tylko nieliczne czarne owce w bogu ducha winnym, przymieraj­ącym głodem stadzie.

Nawet dziurawy regulamin nie zwalnia ze zwykłej przyzwoito­ści. Czy naprawdę wypada sięgać po pomoc publiczną tym, co może zarabiają dziś mniej niż przed rokiem, ale nawet w pandemii nie mają się źle, występują w reklamach i grają koncerty (w tym na państwowe zamówienie, choćby dla TVP)? To już kwestia etyki, która przecież powinna iść w parze z kulturą. Wiecie, w myśl zasady: wiódł ślepy kulawego.

+

A przecież nawet najbardzie­j popularne gęby otwierają się nie tylko do śpiewania – oni też muszą coś jeść

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland