Czytelnik pisze
W Irlandii zaszczepisz się w aptece
Jestem polskim farmaceutą, mieszkam i pracuję w Irlandii i chciałbym opisać, jak tutaj państwo przygotowuje się do szczepienia własnych obywateli. Zaczęło się to siedem-osiem lat temu, kiedy wszystkie apteki dostały czas na dostosowanie się do wymogu posiadania małego pomieszczenia zapewniającego prywatność pacjentom. Wtedy też mogłem się zapisać jako farmaceuta na szkolenie z podawania szczepionek i zastrzyków. Były to zajęcia zarówno praktyczne, jak i teoretyczne, zakończone testem i certyfikatem ważnym na rok, który trzeba odnawiać, jeśli chce się uczestniczyć w programie szczepień. Apteki zaczęły mieć dostęp do szczepionek na grypę sprowadzanych centralnie przez rząd i zaczęliśmy szczepić pacjentów. Są to te same szczepionki, których używają lekarze, dostępne są bez recepty, ale po uprzedniej konsultacji z farmaceutą i dla większości pacjentów bezpłatne.
W efekcie z roku na rok rośnie liczba pacjentów zaszczepionych przeciw grypie, pacjenci coraz chętniej szczepią się w aptekach, gdyż jest to szybsze, bardziej dostępne i coraz powszechniejsze. Katalog szczepień również się rozrasta, można się w aptece zaszczepić przeciw pneumokokom, półpaścowi, podajemy też inne szczepionki i zastrzyki. Kiedy więc myślę o szczepionce na koronawirusa, to wiem, że niezbędna infrastruktura i zasoby ludzkie są na miejscu i są dostępne niemalże od zaraz.
Można? Można. Szkoda, że rządzący Polską nie potrafią wykorzystywać całego potencjału służby zdrowia, a zwłaszcza farmaceutów. Ale do tego trzeba patrzeć dalej niż jedna kadencja parlamentu.
+
Szkoda, że rządzący Polską nie potrafią wykorzystywać całego potencjału służby zdrowia, a zwłaszcza farmaceutów. Ale do tego trzeba patrzeć dalej niż jedna kadencja parlamentu