Niezdrowy chaos
W szczycie epidemii Ministerstwo Zdrowia, zamiast rzucić wszystkie siły na walkę z koronawirusem, zajęło się reformowaniem resortu. Efekt to zamęt i paraliż decyzyjny
– To była okazja do czystki. Odwołano kilkoro dyrektorów, powołano innych. Departamentom zmieniono zadania, ale ludzi nie poprzenosili. Dlatego nie wiemy, kto się teraz czym zajmuje – usłyszeliśmy od naszych informatorów w resorcie.
Urzędnicy w rozsypce
Urzędnicy długo czekali na informacje, w jakim departamencie pracują. Nadal jednak nie wiedzą z kim, bo praca odbywa się zdalnie i się nie widzą. Część siedziała przed komputerami i nie wiedziała, co ma robić i kto może im w ogóle wydać jakieś polecenia.
Chaos przekłada się na zarządzanie epidemią. – Produkujemy akty prawne, których sensu nie znamy, w dodatku cały czas je zmieniamy – mówi nam jeden z pracowników resortu. W szpitalach brakuje np. rąk do pracy, ale ministerstwo spóźnia się z decyzjami dla absolwentów medycyny o rozpoczęciu stażu podyplomowego i dla rezydentów, też w sprawie stażu.
Zamęt dobrze obrazuje sytuacja sprzed kilku tygodni. Rano ukazało się w dzienniku urzędowym ministra nowe zarządzenie o podziale kompetencji między członkami kierownictwa resortu. Wynikało z niego, że np. departament lecznictwa nadzorują „po kawałku” aż trzy osoby z kierownictwa. Minister Adam Niedzielski ma się zajmować koszykiem świadczeń gwarantowanych i ich finansowaniem. Wiceminister Maciej Miłkowski taryfikacją, czyli wyceną leczenia, a pozostałymi kwestiami, czyli m.in. ubezpieczeniem zdrowotnym i finansami szpitali, wiceminister Waldemar Kraska. Po południu zarządzenie było już nieaktualne, bo Niedzielski na nową wiceminister od informatyzacji powołał Annę Goławską, dotychczas dyrektor generalną resortu.
Ma być
„lepszy podział zadań”
Dopiero wczoraj po południu ukazał się nowy regulamin organizacyjny resortu, a ze zmianami w nazwach departamentów poszły zmiany w ich zadaniach. To już zresztą trzecia w ostatnim czasie zmiana statutu ministerstwa.
Zaledwie kilka miesięcy temu zlikwidowano departament e-zdrowia, teraz jest przywrócony pod nazwą departamentu innowacji. Zamiast departamentu systemu zdrowia powstał departament lecznictwa. Zadania departamentów – kwalifikacji medycznych i nauki oraz pielęgniarek i położnych – ma częściowo przejąć nowy departament rozwoju kadr. Departament ratownictwa medycznego i obronności zamieniono na departament bezpieczeństwa. Departament współpracy międzynarodowej zamieniono w biuro.
– Teraz nie wiemy niczego. Ani kto, ani czym się zajmuje, ani jakie są projekty ustaw i rozporządzeń, ani gdzie powstają. Przychodzą do nas z departamentu prawnego już prawie gotowe, czasami trzy jednego dnia, ale nikt nie tłumaczy, jaki ma być sens tych legislacji – mówi nam pracownica resortu.
„Zmiany są uzasadnione koniecznością optymalizacji struktury organizacyjnej Ministerstwa i lepszego podziału zadań wewnątrz Ministerstwa” – napisało nam Biuro Komunikacji MZ. Na pytanie, dlaczego reformę robi się w środku epidemii, już nie dostaliśmy odpowiedzi.
+
Dane z Rejestru Stanu Cywilnego o liczbie wystawionych aktów zgonu to jedyne rzetelne liczby opisujące rozmiar epidemii w Polsce i obecną zapaść służby zdrowia
Wskaźniki zgonów szybują w górę. W październiku było ich przynajmniej o 10 tys. więcej niż rok wcześniej. Takiego wzrostu nie da się wyjaśnić epidemią: COVID-19 nie pochłonął aż tylu ofiar. A skoro powodem nie jest tylko zaraza, to znaczy, że nastąpiło praktyczne załamanie systemu opieki zdrowotnej. Szpitale skupione na leczeniu COVID-19 stały się w dużej mierze niedostępne dla innych chorych. Do tego dochodzą problemy pacjentów, którzy zamiast normalnej wizyty i badania u lekarza mają głównie teleporady.
– Dostęp do lekarza ma swój wymiar, który odbija się na zdrowiu Polaków – twierdzi minister zdrowia Adam Niedzielski. W środę na konferencji prasowej ogłosił, że na jego polecenie NFZ analizuje, ile jest teleporad i czy lekarze z nimi nie przesadzają, a specjaliści przygotowali dla poradni rodzinnych i specjalistycznych rekomendacje, kiedy powinna się odbyć normalna porada. Mówił o nich prof. Marcin Grabowski, kardiolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego: – Teleporada jest doskonała do oceny stanu stabilnego pacjenta, przedłużenia leków. Z drugiej strony szacujemy, że 30 proc. pacjentów z chorobami przewlekłymi potrzebuje jednak osobistego kontaktu z lekarzem.
Sytuacje, w których taki kontakt jest konieczny, to między innymi pierwsze poważne objawy choroby, zaostrzenie przewlekłej choroby, potrzeba dodatkowej diagnostyki, porady dla pacjentów, którzy mają wszczepione urządzenia regulujące pracę serca.
A minister dodał: – Bardzo często osoby schorowane, które słyszą, że COVID jest dla nich szczególnym ryzykiem, boją się kontynuować leczenie. Hasło „zostań w domu” nie dotyczy kontynuacji leczenia.
Program odbudowy zdrowia Polaków
Rekomendacje dla pacjentów i lekarzy to jednak nie wszystko. – Przygotowałem program odbudowy zdrowia Polaków, jego fundamentalne założenia – ogłosił Niedzielski.
Jednym z nich mają być badania profilaktyczne dla osób w wieku 40 plus, żeby „dokonać pewnej postcovidowej oceny stanu zdrowia”. Drugi to likwidacja limitów przyjęć w poradniach specjalistycznych. – To umożliwi nadrobienie deficytu, nadrobienie zaległości z czasów epidemii – zapewnił Niedzielski.
Trzecim elementem programu ma być poszerzenie Krajowej Sieci Onkologicznej i wprowadzenie podobnego rozwiązania w kardiologii. Ma być też zmieniony model opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży. – Według badań specjalistów pandemia ma ogromne skutki dla zdrowia psychicznego Polaków. Czas ograniczenia kontaktów międzyludzkich szczególnie źle odbija się w grupie młodzieży – wyjaśniał Niedzielski. Zmiana w psychiatrii ma polegać na tworzeniu zespołów opieki środowiskowej w miejsce opieki stacjonarnej, czyli w szpitalach.
Rozwiązania stare, ale potrzebne. Poza jednym wyjątkiem
W istocie poza kardiologią ani jeden element programu nie jest nowy. W najlepszym wypadku chodzi tylko o poszerzenie już istniejących rozwiązań. Program 40+, czyli badań profilaktycznych dla 40-latków był zapowiadany już rok temu. Ministerstwo Zdrowia ogłosiło jego wprowadzenie pod koniec lutego, ale potem przyszła pandemia. To samo dotyczy reformy w psychiatrii dziecięcej. Jej program jest już dawno przygotowany. Centra opieki środowiskowej i zespoły opieki domowej miały być tworzone już od wiosny, ale i tu na przeszkodzie stanął COVID.
Limity na porady specjalistyczne nie obowiązują już od 1 marca w przypadku porad specjalistycznych udzielanych pierwszorazowym pacjentom w neurologii, ortopedii, endokrynologii i kardiologii. Ze słów Niedzielskiego wynika, że teraz zniesione będą limity we wszystkich specjalnościach.
Wszystkie te działania – choć nie nowe – powinny jednak zdaniem ekspertów przynieść pacjentom korzyści. Wyjątkiem jest Krajowa Sieć Onkologiczna. Polega na tym, że wybrane szpitale otrzymują z NFZ dodatkowe pieniądze za koordynację leczenia chorych w porozumieniu z mniejszymi ośrodkami. Sieć wprowadzono w 2019 roku bez zbadania, jak wygląda leczenie w ośrodkach, które do niej przystąpiły, a jak poza nimi, ile pacjenci czekają na diagnozę, z jakim efektem są leczeni itd. W rezultacie nie ma żadnego punktu odniesienia, a tym samym dowodów, że pacjent leczony „w sieci” ma z tego jakiekolwiek korzyści. Jedyną realną korzyść mają szpitale, które dostają z NFZ dodatkowe pieniądze.
– Nie ma żadnego sposobu na to, żeby mierzyć skuteczność tego pilotażu. NFZ wydaje na Krajową Sieć Onkologiczną kilkadziesiąt milionów złotych rocznie, zupełnie nie kontrolując efektywności tego projektu. W tej sytuacji nie ma sensu go rozszerzać – mówi Anna Andrzejczak z fundacji Onkologia 2025.
Zapowiedziane przez ministra działania – choć nie nowe – powinny zdaniem ekspertów przynieść pacjentom korzyści. Wyjątkiem jest Krajowa Sieć Onkologiczna
l