PROTEST PRZECIW RZĄDOM PIS
Z ronda Dmowskiego pod dom Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu przeszły setki protestujących przeciwko rządom PiS. Doszło do przepychanek z policją i użycia gazu.
„Idziemy po wolność, idziemy po wszystko”. Pod takim hasłem w niedzielę – w 39. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego – odbył się protest w Warszawie. Kilka tysięcy protestujących przeszło z ronda Dmowskiego pod dom Jarosława Kaczyńskiego. Na Żoliborzu zapłonęły race, w rejonie pomnika smoleńskiego doszło do starć z policją, która użyła gazu
W niedzielę wspólnie protestowały różne środowiska: Ogólnopolski Strajk Kobiet, Komitet Obrony Demokracji czy Strajk Przedsiębiorców. „PiS prowadzi wojnę z całym światem: z kobietami, z młodzieżą, z nauczycielami, z lekarzami, przedsiębiorcami, pracownikami budżetówki, z Europą – napisał Strajk Kobiet na Facebooku.
Wcześniej, z samego rana, przed domem Kaczyńskiego rolnicy z Agrounii rozrzucili na ulicy żywność, protestując przeciwko niskim cenom skupu.
Żoliborz będzie nasz
Na marszu nie brakowało radykalnych nastrojów. „Jarek, pobudka, naród idzie po ciebie” – z taką kartką na Żoliborz szła pani Karolina. Co chce powiedzieć prezesowi PiS? – Można to podsumować jednym słowem: „Wyp...laj”. To jest osoba, która zniszczyła demokrację w Polsce. Myślę, że gorszego barbarzyńcy nie było u władzy. Chciałbym zacząć żyć w kraju, gdzie ludzie uśmiechają się do siebie, a on zniszczył poczucie wspólnoty – odpowiedziała.
Rozeszły się plotki, że Kaczyńskiego nie ma w Warszawie. PiS dementowało te pogłoski, unmieszczając na Twitterze zdjęcie prezesa partii składającego kwiaty na grobie ks. Jerzego Popiełuszki.
Gdy protestujący doszli do pl. Piłsudskiego, gdzie znajdują się pomniki ofiar katastrofy smoleńskiej i Lecha Kaczyńskiego, natknęli się na Żandarmerię Wojskową. „Pomnika pilnujcie!” – padł rozkaz ze strony oddziału policji. Pomnik katastrofy smoleńskiej został szczelnie otoczony przez funkcjonariuszy, zaczęły się przepychanki. „Zdejmij mundur, przeproś matkę!” – krzyczeli niektórzy z uczestników marszu.
Nasz reporter rozmawiał z kobietą, któ- ra stanęła przed jednym z kordonów policji z transparentem: „13.12.1981. Ja to pamiętam”. Nazywa się Aldona Krawczyk, a kiedy wprowadzany był stan wojenny, miała lat 29. – Moja dzisiejsza wściekłość jest podobna do tej wtedy. Ale mój strach wtedy był większy – przyznała. – Coś się jednak ważnego w naszym kraju ostatnio wydarzyło. To podobne jest do tamtych wydarzeń sprzed lat. Tak samo jak wtedy się skończyło, tak i teraz się skończy.
„Miasto jest nasze. A Żoliborz już niedługo też będzie nasz. Nie wierzyłam, że uda się nam dzisiaj przejść 500 metrów, a przeszliśmy całe miasto” – słychać było ze strajkowej ciężarówki.
Gdy marsz dotarł do kordonu policji ustawionego przy domu Kaczyńskiego, wśród uczestników rozeszła się informacja, że na tyłach kolumny tajniacy zrobili kocioł, wyciągali ludzi z tłumu i używali przy tym gazu. Potwierdzili nam to ratownicy medyczni. – Jedna osoba została poszkodowana – mówiła nam ratowniczka.
To od razu podgrzało atmosferę. Pojedyncze osoby wdały się w pyskówkę z policjantami stojącymi w kordonie. – Ty narodowcu jeden. Zdejmij ten mundur! – krzyczał jakiś mężczyzna.