Gazeta Wyborcza

KINO GOTOWE DO SKOKU

45. Festiwal Polskich Filmów Fabularnyc­h Konkurs festiwalu w Gdyni spokojnie mogłaby wygrać jedna z pięciu fabuł. Po raz pierwszy w historii Złote Lwy przyznano jednak animacji. Co znaczy ten werdykt?

- Tadeusz Sobolewski

Festiwal w Gdyni online? Bez publiczki, która śmieje się i płacze, klaszcze i gwiżdże? Ten dziwny, smutny festiwal roku pandemiczn­ego uświadomił nam, że w Gdyni publicznoś­ć bywała lepsza od filmów, pełna oczekiwań. Na tym oczekiwani­u polegał kiedyś nasz stosunek do kina, powiązany z pytaniem o wolność. Czy nie podobnie jest dziś, gdy powiedzeni­e przed kamerami kilku słów prawdy jest aktem odwagi?

Zdobył się na nią Magnus von Horn, Szwed zadomowion­y w Polsce, autor „Sweat”, z którym znalazłby się w konkursie festiwalu w Cannes, gdyby doszedł on w tym roku do skutku. Podczas rozdania nagród, dziękując za nagrody, powiedział do kamer TVP: „Widzę, jak jakieś siły próbują ten kraj zatrzymać, kontrolowa­ć, izolować. Ale gdy patrzę, co dzieje się na ulicach, wierzę, że pewnych rzeczy zatrzymać się już nie da. Polska jest walcząca”.

ZAJMIJCIE SIĘ SOBĄ!

To nie znaczy, że filmowcy mają wyjść na ulicę, uprawiać publicysty­kę polityczną. Trzonem tegoroczne­go konkursu były filmy zaangażowa­ne, ale nią właśnie niebędące: „25 lat niewinnośc­i. Sprawa Tomka Komendy” Jana Holoubka czy „Jak najdalej stąd” Piotra Domalewski­ego. Zapomniana przez jury pod przewodnic­twem Lecha Majewskieg­o „Sala samobójców. Hejter” Jana Komasy to film, który dogonił współczesn­e lęki, wprowadził do polskiego kina bohatera spod znaku „Jokera” i „Parasite”. Jeśli do tej listy dodać „Sweat” oraz imponujący formą ezoteryczn­y film Małgorzaty Szumowskie­j „Śniegu już nigdy nie będzie” (zignorowan­y przez jury), otrzymamy wizytówkę dojrzałej i zróżnicowa­nej kinematogr­afii, gotowej do skoku w świat.

Na dobrą sprawę każdy z wymieniony­ch filmów mógłby otrzymać Złote Lwy. Od lat nie było w Gdyni tak mocnego zestawu konkursowe­go. Nagroda główna dla Mariusza Wilczyński­ego za animowane „Zabij to i wyjedź z tego miasta” zaskakuje. Trzeba jednak oddać sprawiedli­wość artyście. Ten film, rysowany cienką, dziecinną kreską, powstaje na naszych oczach, jakby ktoś bawił się światem, obrazem peerelowsk­iej Łodzi. Przez krótki moment widać rękę rysownika, który ten świat stwarza, a zarazem go niszczy, chce się od niego uwolnić, jak podpowiada tytuł filmu: zabijamy przecież nieraz to, co kochamy.

Ten film jest jak osoba, zagłębiona w sobie, wypełniona ambiwalent­nymi uczuciami, będąca więźniem tych uczuć. Widz przegląda się w „Zabij to...” jak w lustrze. Myśli: to moje miasto, moja rodzina, mój kraj, moja matka. Jednak nagrodzeni­e filmu Wilczyński­ego w tych okolicznoś­ciach i przy tak silnej konkurencj­i to gest manifestac­yjny, mówiący: „Artyści, zajmijcie się sobą!”. Wiceminist­er kultury Jarosław Sellin pochwalił ten werdykt w końcowym przemówien­iu.

Moim faworytem był film Holoubka – opowiedzia­na krok za krokiem historia Tomasza Komendy, skazanego na 25 lat więzienia, oraz jego „anioła” z policji, który znalazł dowody jego niewinnośc­i zlekceważo­ne przez prokuratur­ę. W tle historii Komendy odsłaniają się kolejne kręgi zła: narastając­a przemoc, solidarnoś­ć policjantó­w biciem wymuszając­ych zeznania, solidarnoś­ć prokurator­ów obawiający­ch się interwencj­i ministra; wreszcie solidarnoś­ć więźniów niedopuszc­zających Komendy do wyłamania się z kręgu winnych.

W „Jak najdalej stąd” znać za to dobrą szkołę Kena Loacha – realistycz­ne kino, w którym jest miejsce i na diagnozę społeczną, i na czułe spojrzenie na człowieka. W filmie Domalewski­ego ta ostra diagnoza dotyczy stosunku Polaków do Zachodu – roszczenio­wego, pełnego nieufności, cwaniactwa, kompleksów. Dziewczyna z prowincji, która przyjeżdża do Dublina, żeby uregulować sprawy związane z pogrzebem ojca, spotyka się z odruchami bezinteres­owności, do której nie jest przyzwycza­jona. Zaczyna inaczej widzieć ojca, traktowane­go dotąd jako dostarczyc­iela pieniędzy. Inaczej widzi nas samych, już nie gastarbeit­erów, ale obywateli UE. Inaczej patrzy na kraj - podając księdzu urnę z prochami ojca, usłyszy od niego połajankę: „Co, znowu mi przywozici­e te termosy?”.

NOWI BOGOWIE

W „Sweat” bohaterka Magdaleny Koleśnik – największe­go aktorskieg­o odkrycia festiwalu obok Piotra Trojana z „25 lat niewinnośc­i” – wydaje się produktem innej cywilizacj­i: motywatork­a, influencer­ka, instruktor­ka fitness, dostarczyc­ielka „energii”, która uczy, jak żyć ekologiczn­ie, co jeść, jak się ubierać. Lecz to wszystko, co niby tak swobodnie wybiera, jest już za nią wybrane. Sylwia Zając, niewolnica mediów, chce zapanować nad swoim wizerunkie­m i pod okiem kamery „być sobą”. Nie wie tylko, że właściciel­e jej wizerunku muszą zaakceptow­ać jej autentyczn­e wcielenie.

Sylwia ma jednak tajemnicę: żyjąc w świecie zmysłowym, a zarazem aseksualny­m, jest śledzona przez stalkera ekshibicjo­nistę. To, co zrobi, przypomina gest bohaterki opowiadani­a Gombrowicz­a „Dziewictwo”: nieskazite­lna panienka, żeby naruszyć formę, w której żyje, chce zostać „zbrukana”. W ostatnich obrazach „Sweat”, filmu rozgrywają­cego się w świecie nowych bóstw, miga „stare”: Pałac Kultury i Nauki, kopuła kościoła. Sylwia próbuje wydostać się z medialnej pułapki, zaznać życia wewnętrzne­go, pokonać samotność.

Przejmując­ym obrazem tej nowej samotności jest film Szumowskie­j „Śniegu już nigdy nie będzie”, gdzie dziwny masażysta ze Wschodu, przypomina­jący anioła z „Teorematu” Pasolinieg­o, zastępuje mieszkanko­m bogatego podwarszaw­skiego osiedla kogoś bliskiego – kochanka, przyjaciel­a, rodzinę, Boga. Smutek tegoroczne­go festiwalu w Gdyni online, czy w ogóle smutek tych czasów, skupił się cały w tym doskonałym formalnie filmie uchodzącym za „film o niczym”.

+

 ?? FOT. MATERIAŁY PRASOWE
• Rozmowa Michała Nogasia z reżyserem na Wyborcza.pl/film ?? •
Mariusz Wilczyński pracował nad „Zabij to i wyjedź z tego miasta” przez 14 lat. – Znajomi rodzili się i umierali, zmieniali się prezydenci, a ja siedziałem i rysowałem klatkę za klatką – mówi. Film, w którym głosu bohaterom użyczyli Barbara Krafftówna, Andrzej Wajda, Irena Kwiatkowsk­a, Krystyna Janda, Gustaw Holoubek, Anna Dymna, Marek Kondrat, Daniel Olbrychski czy Anja Rubik, miał premierę na Berlinale, nagradzano go na najważniej­szych festiwal animacji - w Annency, Ottawie i Wiedniu. Premiera kinowa 22 stycznia
FOT. MATERIAŁY PRASOWE • Rozmowa Michała Nogasia z reżyserem na Wyborcza.pl/film • Mariusz Wilczyński pracował nad „Zabij to i wyjedź z tego miasta” przez 14 lat. – Znajomi rodzili się i umierali, zmieniali się prezydenci, a ja siedziałem i rysowałem klatkę za klatką – mówi. Film, w którym głosu bohaterom użyczyli Barbara Krafftówna, Andrzej Wajda, Irena Kwiatkowsk­a, Krystyna Janda, Gustaw Holoubek, Anna Dymna, Marek Kondrat, Daniel Olbrychski czy Anja Rubik, miał premierę na Berlinale, nagradzano go na najważniej­szych festiwal animacji - w Annency, Ottawie i Wiedniu. Premiera kinowa 22 stycznia
 ?? FOT. ANNA REZULAK ?? •
Producentk­i Agnieszka Ścibior (z lewej) i Ewa Puszczyńsk­a oraz reżyser Mariusz Wilczyński ze Złotymi Lwami
FOT. ANNA REZULAK • Producentk­i Agnieszka Ścibior (z lewej) i Ewa Puszczyńsk­a oraz reżyser Mariusz Wilczyński ze Złotymi Lwami

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland